Masz cudowną rodzinę, dom, szczęśliwe życie. U swego boku masz ukochaną osobą, dziecko. Masz wszystko.
A co jeśli to wszystko w jednej chwili rozpada się na miliony kawałków?
"Mąż na niby" to opowieść o takim właśnie cudownym życiu, które w jednej chwili zamienia się w koszmar.
Zosia ma to wszystko: dom, męża, córkę, spełnione życie. I ta wspaniała idylla trwałaby dalej, gdyby nie przypadkowe odkrycie prawdy. Jej cudowny mąż, mężczyzna, którego kochała do szaleństwa, okazuje się kłamcą i draniem, prowadzącym podwójne życie. A ona jako ostatnia dowiaduje się o wszystkim, również o Sarze, tej drugiej i nienarodzonym dziecku Pawła.
Dwa światy, dwa mieszkania, dwie kobiety, dwa telefony, a wkrótce - również dwoje dzieci.
To jedno wydarzenie zmusza Zosię do podjęcia walki o przyszłość - swoją i córki. I walcząc z przeciwnościami losu, spróbować wrócić na właściwą drogę, odnaleźć spokój i spróbować ułożyć rozrzucone elementy własnego życia na nowo. Stworzyć się na nowo, wierząc, że to nowe będzie jeszcze lepsze niż stare.
Autorka dość dobrze przedstawiła drogę rozpadu niby idealnego związku oraz to, co pozostaje po jego "śmierci". Z bardzo bliska możemy przyjrzeć się wnętrzu kobiety zdradzonej, jej sile w walce o siebie i własne szczęście po traumie związanej ze zdradą, porzuceniem, rozpoczęciem nowego życia. Równie trafnie zostały przedstawione myśli, emocje i charaktery pozostałych postaci występujących w powieści.
Warto zwrócić uwagę na sposób przedstawienia całej sytuacji oraz na to, co dzieje się z bohaterami tej historii. Ich myśli, emocje, wyznawane przez nich wartości, zmiany, jakim są poddawani. To, że wszystko ma dwie strony: dobrą i złą. I że wszystko jest tylko trudne, wręcz niemożliwe, tylko na początku drogi. Później wszystko wydaje się łatwe, właściwe, może nawet lepsze od tego, co było i co ulega zmianom.
Dodatkiem specjalnym są ilustracje Igora Mikody. Niesamowite grafiki, które tworzą klimatyczne tło historii idealnie prezentują przemiany w życiu Zosi i wpływają na wyobraźnię czytelnika.
"Mąż na niby" to słodko-gorzka historia o prozie normalnego życia. To historia z odrobiną wściekłości, śmiechu i wzruszenia. To historia, która tak naprawdę mogłaby przytrafić się każdemu z nas.
To prosta opowieść o tym, że nie ważne, co złego dzieje w naszym życiu, bo po chwili i nawet przy niewielkich staraniach, może być znacznie lepiej. Wszystko zależy od nas samych i od decyzji, jakie podejmujemy w każdej sekundzie. A wielkie życiowe zmiany to być może najlepsze, co może nam się przytrafić.
Powieść doskonale ukazuje zmagania z własnymi demonami, duszące emocje i trudy wygrania jednej z wielu życiowych bitew. Momentami powieść zdaje się nieco przerysowana, nierzeczywista, przewidywalna, drażniąca ze względu na niektóre wypowiedzi, wydarzenia czy zachowania postaci, ale wciąż jest to powieść dobra i warta uwagi. Ze względu na styl pisarski, powieść czyta się szybko i z lekkością.
Może się wydawać, że powieść jest kolejną na liście jej podobnych. Temat zdrady lub rozstania i towarzyszących im emocjom jest dość powszechnie znany w literackim świecie, ale w wykonaniu Niny Majewskiej-Brown wydaje się inny, mniej dramatyczny.
Muszę się przyznać, że czytając powieść miałam nieco mieszane uczucia w stosunku do akcji i postaci "Męża na niby". Z jednej strony historia mnie "wciągała", z drugiej - drażniło mnie tło oraz powielanie niektórych elementów czy stereotypów. Momentami miałam wrażenie niewidzialnej nici łączącej poprzednie powieści Autorki za sprawą powtarzających się lub podobnych schematów.
Jeśli poszukujecie powieści o życiu i trudach związku, opowieści irygującej i pełnej skrajnych postaci i wydarzeń, powieści, która da wam chwilę wytchnienia i być może skłoni do refleksji nie tylko nad życiem bohaterów, ale przede wszystkim własnym - polecam Wam "Męża na niby".