Od zawsze boję się piwnic i nigdy nie wchodzę tam sama. Po lekturze tej książki, nie wejdę już do żadnej, nawet z mężem.
Uczciwy obywatel. Oddany mąż. Czarujący narcyz. Seryjny morderca. Potwór. Przedstawiam Wam Aarona Nierlinga.
Kiedy został aresztowany, jego córka Nora miała jedenaście lat. Dziś jest dorosłą kobietą, uznaną w świecie chirurgii, panią doktor. Obciążona rodzinną historią, zrobiła naprawdę wiele, by odciąć się od przeszłości i dla świata, ( na tyle, na ile to możliwe) pozostać anonimowa, bo jak żyć ze świadomością tego, czego dopuścił się ojciec? Nie chce żyć z piętnem córki mordercy i być oceniana przez pryzmat tego, co zrobił. Niestety... Świat w pewnym momencie sobie o niej przypomina, a wszystko za sprawą pewnego morderstwa, ponieważ sposób działania sprawcy, wskazuje na identyczną metodę, którą obrał przed laty jej ojciec. Kobieta ma nadzieję, że to przypadek, tym bardziej, że Aaron Nierling od dwudziestu sześciu lat odsiaduje wyrok wielokrotnego dożywocia. Czyżby jednak mroczna przeszłość nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa? Kiedy w pewnym momencie staje się osobą podejrzaną, zaczyna zdawać sobie sprawę, że ktoś, kto za tym stoi, wie o niej więcej, niż powinien. O co tu chodzi? Co to wszystko znaczy? Na początku był prolog, który mną wstrząsnął, później cały czas miałam wrażenie, że coś tu się nie zgadza i jest nie tak. Bardzo nie tak.
"Kochanie, wróciłam!" - dwa słowa, które brzmiały naprawdę złowieszczo i za każdym razem sprawiały, że wstrzymywałam oddech, cały czas mając nadzieję na "prawdziwą bombę", na coś co sprawi, że włos będzie mi się jeżył na karku. Przecież "na świecie mnóstwo chorych ludzi robi chore rzeczy".
Dwie perspektywy czasowe, narracja pierwszoosobowa i bohaterka do samego końca przedstawiana w niejednoznaczny sposób. To co z całą pewnością można zaliczyć do atutów tej powieści, to krótkie rozdziały, które powodują, że książkę czyta się wprost błyskawicznie, a każdy kolejny rozdział sprawia, że muszę czytać dalej.
Autorka ma duży talent do budowania atmosfery pełnej niepokoju, trzymania czytelnika w napięciu i podsuwania mu co rusz nowych i mylnych tropów. Z moim obstawianiem winnych trafiałam jak kulą w płot, były całkowicie nietrafione. To uczucie, kiedy wydaje ci się, że już masz całkowitą pewność, a potem następuje wielkie bum i typowanie zaczyna się od nowa. Bezcenne! Na pewno też to znasz, prawda? Historia, która okazała się ( przynajmniej dla mnie) nieprzewidywalna do ostatniej strony. Lubię rozkładać umysły na czynniki pierwsze, a te zaburzone to już tak najbardziej, uwielbiam drążyć te korytarze w ich głowach. Tutaj niestety nie miałam za bardzo pola do popisu, bo w mojej ocenie warstwie psychologicznej nie poświęcono należytej uwagi. Chciałabym zgłębić bardziej psychikę ojca, pochylić się nad niektórymi zachowaniami Nory w dzieciństwie, skupić się na emocjach matki. Nie dostałam tej szansy. W mojej głowie nadal są pytania, na które nie znam odpowiedzi. Może ktoś powie, że się czepiam, a może po prostu mój zawód dochodzi tu do głosu? Liczyłam również na opowieść, podczas której będę się naprawdę bała, a nie znalazłam tu niczego, co by mnie jakoś szczególnie mocno przeraziło. Chyba za dużo krwawych i okrutnych historii mam na koncie 😉
Mimo uczucia lekkiego niedosytu, uważam tę historię za niezwykle intrygującą i godną uwagi. Miłośnicy gatunku z pewnością będą zadowoleni.