Detektyw Katie Maguire w wersji kostiumowej.
XVIII wieczny Londyn. Beatrice jest przełożoną przytułku dla upadłych kobiet wspierany przez bogatego kupca. Mężczyzna oferuje dziewczętom stabilną pracę, lecz nie tylko… Gdy siedem dziewczyn wysłanych do niego do pracy przepada to znak, że musi dziać się coś niedobrego. Tym bardziej, gdy dobroczyńca twierdzi, że podopieczne Beatrice są wiedźmami.
Oj czekałam na tę książkę z niecierpliwością. Masterton stworzył coś na pograniczu powieści detektywistycznej i horroru osadzonej w XVIII wiecznej Anglii. W czasach kiedy polowania na wiedźmy dalej miały jeszcze miejsce. To właśnie te wydarzenia stanowią tło dla całej powieści, w której możemy poznać XVIII wieczny Londyn z każdymi jego niedoskonałościami. Od brudnych ulic po światek przestępczy i najuboższy. Cała fabuła jest bardzo dobrze przemyślana i wciąga nas bez reszty. Tym bardziej, że wraz z Beatrice mamy do rozwikłania dość skomplikowaną zagadkę. I to właśnie tutaj jest najlepsze, bo przecież nasza bohaterka jak przystało na postać żyjącą w tamtych czasach musi polegać przede wszystkim na własnym rozumie i nikłych technikach pomocnych przy odkrywaniu prawdy zaginięcia siedmiu kobiet. W sumie coś jak Sherlock Holmes tyle, że w spódnicy.
Po opuszczeniu USA to w Londynie znajduje swoje miejsce Beatrice. Okazuje się, że jej siła ale i przede wszystkim doświadczenie potrzebne są w przytułku dla zbłąkanych kobiet. Kobiet, które głównie zajmują się prostytucją i chorują na różnego rodzaju choroby weneryczne. A kto ma im pomóc jak nie zdolna i niezwykle inteligentna córka aptekarza? I kto ma odkryć co tak naprawdę robi kupiec z kobietami wysłanymi do jego fabryki? Przecież w historyjkę o wiedźmach Beatrice nigdy nie uwierzy. Chociaż trzeba przyznać, że autor wiele scen opisał w taki sposób, że momentami nawet czytelnik zaczyna w nie wierzyć. To jeszcze bardziej fascynuje i intryguje.
„Kiedy wóz potoczył się alejką między dębami, Beatrice przycisnęła dłoń do ust. Do oczu napłynęły jej łzy. Niebo jeszcze bardziej pociemniało. Spadły pierwsze krople deszczu. Czuła, że nadchodzi koniec świata.”
„Sabat czarownic” to książka, którą się pochłania. Klimat jest świetny, a akcja wartka. Poznajemy XVIII wieczną Anglię, wczuwamy się w rozwikłania zagadki i odszukujemy przesłania dotyczącego naszych realiów. Czego chcieć więcej? Mi w zupełności to wystarcza i polecam wam tę książkę.