Patynozielone! recenzja

Maski z twarzy

Autor: @monilibri ·2 minuty
2010-12-10
Skomentuj
1 Polubienie
Po lekturze książki Daga Solstada Patynozielone rodzi się pytanie – czy wszyscy jesteśmy tylko swoimi własnymi maskami? Wyobrażeniami o sobie, które oglądamy z zewnątrz, poprawiamy, ustawiamy i planujemy jak reżyser doskonały? Albo też, gdy zamykamy ostatnią stronę książki przychodzi taka refleksja, że w obliczu takiej mnogości masek na twarzach wielu otaczających nas ludzi i nam udziela się „maskowanie”. Solstad w przedziwny sposób, w stylu co najmniej dziwacznym, aczkolwiek jak sam autor mówi zaczerpniętym od Witolda Gombrowicza, którego twórczością jest zafascynowany, w okrutny być może sposób - bo prawdziwy uzmysławia, że tak naprawdę z maską się rodzimy, i stopniowe jej zdzieranie, obdrapywanie pomaga nam samym dostrzec prawdziwe swoje oblicze. Ale aby nie było niesprawiedliwie takiego samego „odzierania” możemy dokonać na twarzach innych osób. Tego właśnie dokonuje bohater Solstada – Geir, który podstępem, mieszając w uczuciach dwóch kobiet odziera jedną z nich z maski, którą przywdziała. Albo z maski, którą nosi w oczach Geira. Może ktoś powiedzieć, że to okrutna historia, okrutna książka, i nie sposób się z nim nie zgodzić. Ale jeśli uświadomimy sobie, przez co wydaje ona się nam okrutna, to zaczniemy w niej dopiero dostrzegać prawdy. Stopniowe wnikanie w lekturę można porównać do kopania w brudnej ziemi, do uwalenia się błotem, zatracenia się w poszukiwaniu własnego ja. Dla Geira tym ja było odzwierciedlanie oczekiwań innych. Widział on siebie tak, jak widzieli go inni. Chciał tak siebie widzieć. Jeśli komuś wydawało się, że Geir jest zabawny- silił się na humor, nienawidził siebie za to, że nie jest wiecznie młody, że starzeje się jego ciało i poglądy podczas gdy wymaga się od niego ciągłej świeżości. Geir źle pojmował życie i jego codzienna gra doprowadziła go do zguby.
Czytając tę książkę Solstada odnosi się wrażenie przebywania w jakimś balonie, który wypełnia absurd, w którym można się unieść i zapomnieć o wszelkich zasadach i troskach. Zapewne każdy, kto czytał choćby raz Gombrowicza odnajdzie jego wpływ na twórczość Norwega. A myśl, że w kolejnym akapicie pojawi się wyimaginowany i nieprawdopodobny bohater na miarę Behemota będzie częstym złudzeniem w trakcie lektury. Abstrakcja, fantazja, baśń, jednak prawdziwa – tak można określić Patynozielone. Zdjąć maskę, zedrzeć zzieleniały nalot i dojrzeć prawdę – to tylko można zrobić po lekturze tej książki.
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Patynozielone!
Patynozielone!
Dag Solstad
4/10
Seria: Kontynenty

Geir Brevik zaczyna dorastać i na różne sposoby próbuje uciec od roli młodego człowieka oraz od narzuconej przez starość formy, jaka kryje się za tym określeniem. Kiedy spotyka sekretarkę Benedikte Vi...

Komentarze
Patynozielone!
Patynozielone!
Dag Solstad
4/10
Seria: Kontynenty
Geir Brevik zaczyna dorastać i na różne sposoby próbuje uciec od roli młodego człowieka oraz od narzuconej przez starość formy, jaka kryje się za tym określeniem. Kiedy spotyka sekretarkę Benedikte Vi...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Patynozielone!" jest książką napisaną przez jednego z najbardziej cenionych współczesnych pisarzy norweskich, który zadebiutował jako dwudziestoczterolatek, wydając zbiór nowel pt.: "Spirale". Uznani...

@Lena173 @Lena173

Pozostałe recenzje @monilibri

Noc profesora Andersena
Noc profesora Andersena

Zwykle w wigilijny wieczór wypatruje się pierwszej gwiazdki, po to aby zasiąść do kolacji, otworzyć prezenty, zaśpiewać kolędy. Czasami jednak wypatrując gwiazdki okazuje...

Recenzja książki Noc profesora Andersena

Nowe recenzje

Największa radość, jaka nas spotkała
Największa radość
@gosia.zalew...:

Co można powiedzieć o tej książce? Na pewno to, że ma ciekawą okładkę i jest ... sporych rozmiarów. 700 stron historii ...

Recenzja książki Największa radość, jaka nas spotkała
W poszukiwaniu zagioninej chwały. Historia reprezentacji Anglii 1872-2022
Piłka Nożna w prawdziwym (...bo angielskim) wyd...
@konrad.mora...:

Jeżeli kochasz piłkę nożną, to urodziłeś się w Europie lub Ameryce Południowej. Jeśli piłka nożna to dla Ciebie soccer,...

Recenzja książki W poszukiwaniu zagioninej chwały. Historia reprezentacji Anglii 1872-2022
Zakład psychiatryczny Arkham
Witaj w Arkham
@dominika.na...:

Stało się! Zwariowaliśmy i wylądowaliśmy w wariatkowie! I to nie byle jakim, bo w Arkham. Jednym słowem – mamy przerąba...

Recenzja książki Zakład psychiatryczny Arkham
© 2007 - 2024 nakanapie.pl