Błękitnokrwiści tom 2 Maskarada recenzja

Zupełnie nie wiem od czego zacząć. Pierwsza część strasznie mi się spodobała i byłam bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów. Okazuje się ,że w tej książce znajdziemy jeszcze więcej zagadek i o wiele więcej emocji ,które będą nam towarzyszyły podczas czytania książki. Uwielbiam styl pisania Pani Melissy ,jest taki lekki i prosty. Po prostu stworzony dla każdego czytelnika. I do tego jeszcze ta duża czcionka. Po prostu sama przyjemność dla oka. Myślę ,że ta seria nie opiera się głównie na zwykłym romansidle w stylu.. zwykła śmiertelniczka zakochuje się w wampirze. Przeczytałam już kilka takiego rodzaju i mogę zapewnić ,że ta seria jest jedyna w swoim rodzaju.

Czytanie książki zeszło mi dość długo ,bo jakoś brakowało mi czasu i ochoty. Jednak to nie ma żadnego wpływu na opinię. Chciałam dodać ,że bohaterowie są z poprzedniej części. Więc jeśli ktoś zabierze się za tą serię to polecam zacząć od 1 części. No tak jak już przeczytałam dwie a na mojej półce czeka jeszcze trzecia. Jestem wielce przekonana czego jeszcze mogę się spodziewać. Nie długo zabiorę się za jej czytanie.

W książce występują tak jak już wspomniałam ,bohaterowie z poprzedniej części. Tym razem Schuyler jedzie ze swoim przyjacielem do Wenecji gdzie będzie chciała odnaleźć swojego dziadka. Natomiast Mimi Force organizuje najpopularniejszy bal czterystu gdzie każdy ma się pokazać w masce. Zostaną zaproszeni tylko nie liczni w dodatku każdy gość musi być błękitnokrwistym. Poznaje nowego ucznia Kingsleya i od razu próbuje zwrócić na siebie uwagę,choć to jest jeden z pretekstów. Jest zaniepokojona gdyż jej brat wciąż uroczo patrzy na Schuyler, a Mimi zwyczajnie jest zazdrosna. Postanawia pozbyć się tej dziewczyny. Schuyler wciąż próbuje rozwiązać zagadki ,które krążą wśród błękitnokrwistych. Czy wyjdzie jej to na dobre? Czy dziadek jej pomoże swojej wnuczce?