Halina Snopkiewicz, polska pisarka powieści, głównie kierowanych do dziewcząt, studiowała na warszawskiej Akademii Medycznej. Zadebiutowała w 1962 roku wydając "Słoneczniki" (które zresztą przeczytałam). W swoich książkach opisuje problemy nastoletniego życia. Historie młodych ludzi osadzone są przeważnie w latach 60. ubiegłego wieku.
"Tabliczka marzenia" to książka o życiu piętnastoletniej Ludki. Dziewczyna jest wrażliwa, a swoje uczucia lokuje w sąsiedzie, którego wyobraża sobie jako opiekuńczego faceta uchodzącego nawet za ideał. Jednak życie nie jest takie piękne. Jej brat - Stefan, który niegdyś był dla niej autorytetem, rozwodzi się. Ludka z dnia na dzień ma coraz większe kłopoty w szkole, w których pomóc dziewczynie chce jej wychowawczyni. Po niedługim czasie dowiaduje się, że jej "ideał faceta" to po prostu zwykły cwaniak z przeciwka. Zawiedziona prawdziwym obliczem życia, Ludka nie spodziewa się nawet, że w najbliższe wakacje spotka ją wielkie uczucie...
Książka ta po raz pierwszy została wydana w 1969 roku. Ja miałam okazję przeczytać historię Ludki z wydania z roku 80. Mimo że książka została napisana w 1968 r., czyli dokładnie 45 lat temu, porusza temat ważny i ponadczasowy. A tym tematem jest po prostu młodzież. Książki o młodzieży(i dla młodzieży jednocześnie), mają to do siebie, ze są aktualne zawsze, niezależnie od tego, kiedy zostały napisane . A to dowodzi jednego - historia nastoletnich przyjaźni, miłości, kłopotów w szkole i domu, powtarza się od lat, tak samo, choć czasem inaczej.
'Tabliczka marzenia" opowiada o Ludce, uczennicy IX klasy ogólniaka. Dziewczyna pęcznieje z dumy, że wreszcie znalazła się w LO. Ma jednak codzienne-niecodzienne problemy. Rodzina, znajomi, nauczyciele i ten sąsiad... Bardzo ładnie mamy przedstawione najbliższe otoczenie Ludmiły. Na pierwszym planie rodzina i właśnie rodzinne problemy. Rozwód brata, intrygująca historia z kremem i czupiradłem (która ma konsekwencje w szkole), wspomnienia ostatniego spotkania z siostrą.
Szkoła. To właśnie w niej niemal zawsze najwięcej się dzieje. Bójki, kłótnie, przyjaźnie, miłości, dwóje, piątki. Nauczyciele sympatyczni i nauczyciele-siekiery. Klasa głównej bohaterki bardzo mi się spodobała. Są tu bardzo sympatyczni młodzi ludzie. Wiadomo, są buńczuczni, bitni, ale jak trzeba zgrani. Oni, do spółki z nauczycielami (moim ulubionym stał się pan Kasperski), dostarczają czytelnikowi wielu emocji. Wybuchy śmiechu, jak i złości.
Trochę mnie denerwowało to idealizowanie "Tego Pana", ale to dało się ścierpieć. Dla Korcikowskiego zniosłabym wszystko. Wierzcie mi - nie mogłam się doczekać wakacyjnego obozu naszych książkowych postaci.
Chociaż mogłoby się wydawać, ze życie Ludki, a tym samym książka, jest nudne, to nic bardziej mylnego. Książkę czyta się niesamowicie szybko. Gorąco polecam, szczególnie na wakacje.