Martwi za życia to siódma, ale nie ostatnia część przygód pięknej Irlandki Katie Maguire, pani nadkomisarz z poważnymi problemami osobistymi. Jest to pierwszy tak obszerny cykl powieściowy Mastertona i podejrzewam, że ostatni. Ci, którzy uwielbiają jego ponure thrillery nie powinni być zawiedzeni, ale także miłośnicy horrorów znajdą tu coś dla siebie. Masterton popisał się tak, że i ja czułem mdłości podczas czytania książki.
Katie znów nie ma łatwo, a w Cork, gdzie pracuje, nadal popełniane są śmiałe i makabryczne zbrodnie. Fala narkotyków wciąż zalewa miasto, a przestępcy znajdują nowe sposoby na ich przemyt. Zaczynają znikać ludzie, którzy są brutalnie okaleczani i wykorzystywani do działalności szmuglerskiej. Oprócz tego w okolicy działa dobrze zorganizowany gang złodziei psów, które następnie biorą udział w bardzo brutalnych i dochodowych walkach.
Katie ma na głowie kilka śledztw, ale to jeszcze nie koniec. W jej komisariacie wciąż pracują ludzie, którzy chcą zniszczyć jej reputację i pozbawić stanowiska. Pod jej opiekę trafia John, były kochanek, a obecnie pozbawiony nóg wrak człowieka. Katie zaczyna postrzegać go jako ciężar, a jej wewnętrzna walka między wypaloną miłością a poczuciem lojalności stanowi jeden z ciekawszych elementów tej książki. Świetnie uchwycona jest tu psychika kobiety, która się miota i musi poddać się odczuciom, które niekoniecznie czynią z niej pozytywną bohaterkę.
W tym tomie Katie przechodzi sporą przemianę. Ma się wrażenie, że z każdym dodatkowym tomem przestaje być krystalicznie czystą podporą swojego świata. Nadaje to autentyczności postaci. Autor jakby pozwolił się nam zastanowić nad tym, ile nieszczęść potrafi spaść na jedną osobę, a zakończenie nie pozostawia wątpliwości, że w kolejnym tomie Katie znów nie będzie miała łatwo.
Tom ten można przeczytać bez znajomości poprzednich, ale nie polecam tego robić. Postaci wykreowane w tej serii jakby częściej łączą się ze sobą coraz wyraźniej. Aby w pełni docenić obraz zmian jakie zachodzą w prywatnym życiu Katie, warto znać poprzednie wydarzenia.
Brutalne opisy w książce budzą grozę i wywołują ciarki na plecach. Uważam, że nie odstają od opisów w najlepszych horrorach Mastertona. Kiedy zdajemy sobie sprawę, że za masakrę nie odpowiada demon, tylko człowiek, który na dodatek może być naszym sąsiadem, to groza tylko się potęguje.
W tej serii nigdy nie chodziło o same zagadki kryminalne. Autor nie ukrywa wskazówek przed czytelnikiem, a większość wyjaśnia od razu, by skupić się na czymś innym. Jest to cykl, który nieprzypadkowo osiągnął bardzo duży sukces.