Mariusz Sepioło to reporter, który w swoim dorobku ma już dwie książki, najnowsza z nich to
"Himalaistki", która jak napisał na swojej stronie, jest zbiorem biograficzno-reporterskich opowieści o silnych i bezkompromisowych, fascynujących kobietach. Z kolei druga z nich to właśnie "Ludzie i gady", czyli reportaż, który w całości składa się z rozmów przeprowadzonych z więźniami, czy to z tymi, którzy opuścili już placówkę, czy z tymi, którzy swój wyrok dalej odsiadują. Autor na samym początku wyjaśnia na jakich zasadach udało mu się uzyskać informacje dotyczące funkcjonowania polskiego więziennictwa. Po pierwsze nie wolno mu było pytać o powód, dla którego rozmówca przebywa w więzieniu, z kolei drugim warunkiem była zmiana imion oraz długości wyroków. W zamian za to otrzymał szczere, bardzo szczegółowe historie opisujące życie w placówce.
Autor precyzyjnie zadaje pytania, wie kiedy ciągnąć rozmówcę za język, a kiedy odpuścić. Pyta o wszystko, nawet o to co wydawałoby się błahostką. Interesuje go higiena osobista więźniów, to jak śpią, co jedzą, jak się ze sobą kontaktują. A jeśli właśnie o to chodzi, to w polskich więzieniach powstała nowa gwara, która dla osoby z zewnątrz będzie prawie całkiem niemożliwa do zrozumienia.
Oprócz rozmowy z więźniami, Mariusz Sepioło rozmawiał również z byłym funkcjonariuszem więziennym. Pozwala to czytelnikowi zweryfikować opowieści więźniów i spojrzeć na wszystko z tej drugiej perspektywy. To czego mi najbardziej brakowało, być może dlatego, że jestem kobietą, to poświęcenia większej uwagi na zakłady karne dla kobiet. Byłam ciekawa, jak bardzo różni się od tego, do którego trafiają mężczyźni. Czy one również jak płeć przeciwna wprowadziły hierarchię, czy tam również mamy do czynienia z ciągłą agresją. Niby na to wszystko w pewnym stopniu otrzymałam odpowiedź, jednak to wciąż było dla mnie za mało.
Niektórzy do odsiadki przygotowywali się latami, słuchając historii opowiadanych przez idoli z półświatka. Inni na drugą stronę przeszli w ciągu kilku sekund, jakie trwało wjechanie w ostry zakręt, pomylenie hamulca z gazem i uderzenie w przystanek pełen przypadkowych ludzi. Wszystkich połączyło za kratami jedno: wszechogarniająca przemoc.
Przemoc pomiędzy więźniami jak i również ze strony funkcjonariuszy więziennych jest na porządku dziennym. W polskich więzieniach brakuje przede wszystkim reakcji administracji więziennej, przebywający nie mogą liczyć na pomoc i rozmowę ze względu na ciągły brak czasu. Doniesienia czy skargi ze strony więźniów są wyjątkowo źle przyjmowane i powodują, że skazany trafia na sam dół łańcucha pokarmowego, gdzie czeka go naprawdę ciężkie życie. Nie pomagają w tym warunki jakie panują w placówkach, a te są łagodnie mówiąc złe. Prysznic raz na tydzień czy odsłonięta toaleta w wieloosobowej celi. Czytanie o tym z pewnością powoduje dyskomfort, jednak czy nie o to właśnie chodzi w wykonywaniu kary? Ma to powodować, że więźniowie drugi raz nie popełnią przestępstwa. Jednak czy naprawdę istnieje coś takiego jak resocjalizacja, czy jest to tylko czcze gadanie? Jak wynika z wypowiedzi skazanych, to nie administracja więzienna, opiekunowie, a właśnie funkcjonariusze więzienni najlepiej znają więźniów. Czy i tym razem za wszystko odpowiada system?
Polecam ten reportaż wszystkim, którzy chociażby w najmniejszym stopniu ciekawi są tego jak funkcjonuje się w polskich więzieniach, jak bardzo tamtejsze życie różni się od tego, z którym spotykamy się w programach telewizyjnych czy filmach. Z książki dowiemy się również jak bardzo zmienia się życie skazanych w trakcie odsiadki i jak czas spędzony za kratami wpływa na ich późniejsze decyzje.