Swiftowie recenzja

Mamy tu fanów Wednesday?
Ja się przyznaje, że jestem jedną z nich 🙂
Kocham mrok w dobrym tego słowa znaczeniu.
Mam też specyficzne poczucie humoru a książki pochłaniam szybciej niż czekoladę 🤣

P.s. nie mogłam się zdecydować na zdjęcie a zdania bliskich są podzielone.
A Wy, które byście wybrali?


"Taaak, to nie jest zwykła rodzina.
Bo w której innej każdy nowy członek rodziny w dniu narodzin otrzymuje imię wybrane przez matkę na chybił trafił ze Słownika Rodu? Imię pieczętuje los jego nosiciela.
I ląduje od razu na tablicy nagrobnej.
W końcu martwym jest się dłużej niż żywym."

Breweria Swift to istny łobuz z burzą rudych włosów.
Jest wszędobylska i ciekawska a przy tym również sprytna i mądra.

Na zjeździe rodziny Swiftów, gdzie wszyscy się zbierają by poszukiwać zaginionej fortuny zaczynają się dziać dziwne rzeczy.
Ludzie umierają - a przynajmniej niektórym się tak wydaje, każdy podejrzewa każdego a tajemnych pokoi wraz z pułapkami nie brakuje.
Nawet mieszkańcy posiadłości nie znają wszystkich jej tajemnic.

Historia z czarnym humorem, pełna akcji, która trzyma od początku do końca.
Dziwaczne imiona i jeszcze dziwniejsze tradycje.

Czy uda się odnaleźć skarb?
Czy Breweria wraz z siostrami odnajdzie mordercę?

Podobała mi się ta książka bardzo, lubię takie klimaty.
Próbny pogrzeb co miesiąc? 🤣
Tak, można i tak się "bawić".
Dobrze się ją czytało mimo trudnych w języku polskim
imion 🤭 i jest kilka plot twistów.
Lekturę uprzyjemniają piękne ilustracje a okładka jest wprost urocza - zwłaszcza te
złocone litery 💛

Ja mam duże poczucie humoru więc bawiłam się przednio 🙂
A co ciekawe, ta opowieść ma również bardzo ładne zakończenie, które trzeba lekko między wierszami czytać - co jest prawdziwym skarbem i o co tak naprawdę chodzi w rodzinnych zjazdach raz na dekadę.

Jeszcze muszę pochwalić autorkę, bo to jej debiut!
I na pewno gratulacje dla osób, które ją tłumaczyły - te imiona w naszym ojczystym języku - szacun!


#bookszonki #polishgir #bookstagrampl #współpracareklamowa #recenzjaczytelnicza