Mama w wielkim mieście to książka w której, Katarzyna Olubińska przedstawia swoje wywiady z sześcioma znanymi kobietami, które podobnie jak autorka są mamami. Choć autorka jest raczej na początku swojej macierzyńskiej drogi to wybrane przez nią kobiety w większości są mamami wielokrotnymi :)
Sama mamą nie jestem, jednak w bardzo, bardzo bliskiej przyszłości będę dlatego tez postanowiłam sięgnąć po tę książkę. Muszę niestety przyznać, że książka nawet nie tyle że mi się nie podobała ale nie wniosła do mojego życia nic. Historie tych kobiet i ich codzienny macierzyński trud można poznać nawet w mediach społecznościowych więc uważam że nie trzeba było wydawać do tego osobnej książki.
Przyznam też, że liczyłam na szczere wypowiedzi na temat rzeczy i aspektów rodzicielstwa o których mało mówi się w opinii publicznej a które mnie samą jako przyszła mamę zadręczają. Historie połogowe, historie z porodówek, opieka szpitalna, zmiany emocjonalne i psychiczne. Oczywiście takie tematy w książce się pojawiły ale były moim zdaniem okrojone i traktowane pobieżnie. Ja rozumiem, że są to wywiady i może autorka nie chciała ciągnąć za język, ale brakowało mi tych trudnych tematów. W książce autorka stara się poruszać tematy trudne ale mam wrażenie że tylko te z zakresu bezpiecznych. Ja jednak słysząc że będą to wywiady prowadzone przez mamę z innymi mamami miałam nadzieję na coś jeszcze bardziej szczerego i jeszcze bardziej pomocnego dla młodych mam.
Z rzeczy pozytywnych podobało mi się jak mocno w książce było podkreślane żeby nie bać się prosić o pomoc i że nie musimy być samowystarczalne. To dało mi dużo do myślenia bo sądzę że właśnie taką mamą której ciężko o pomoc poprosić czy oddelegować część zadań bym była. Teraz dwa razy się zastanowię czy na pewno muszę robić wszystko sama. Podobał mi się też bardzo wywiad z Magdaleną Lamparską, przy którym nawet zakręciła mi się łza w oku.
Nie podobało mi się też jak mocno religijna była ta książka i dla mnie jako osoby niewierzącej było tego za dużo. Rozumiem, że autorka jest osobą religijną i ma to dla niej duże znaczenia, czułam jednak jak by mi to wciskano na siłę.
Kolejną taką rzeczą było takie mówienie, że wszystko zdarzyło się wtedy kiedy musiało się zdarzyć i że akurat jak autorka miała jakiś kryzys czy problem to odpowiednia osoba stawała na jej drodze. Mam nadzieję, że faktycznie tak było i życzę autorce żeby zawsze jej się taka dobra dusza zdarzała. Jednak miałam wrażenie że w książce jest tego za dużo. Chciałam prawdziwej historii, chciałam dowiedzieć się w jaki sposób kryzys został zażegnany a w książce dowiaduje się jedynie że pomogła wiara i dobrze ludzie którzy zawsze wiedzieli kiedy powinni się pojawić. Niestety było to dla mnie trochę znowu omijanie tematu i kroczenie po bezpiecznych terenach.
Spodziewałam się czegoś mocniejszego, bardziej szczerego i bardziej potrzebnego a dostałam w mojej opinii kolejną niepotrzebną książkę o macierzyństwie która do życia zwykłych ludzi nie wnosi zbyt wiele.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.