„Malice” to książka autorstwa Heather Walter, wydana przez Wydawnictwo You&YA. Książka jest retellingiem z reprezentacją LGBTQ wszystkim znanej „Śpiącej królewny”. Jest to tom pierwszy z cyklu Malice Duology.
W Briarze istnieje sztywna zasada, że tylko potomkini pierwszej królowej, dzielnej Leythany, może rządzić królestwem. Aktualnie sprawa wygląda nieciekawie, bo przez panującą klątwę, po śmierci dwóch królewskich córek, została już tylko jedna pretendentka do tronu - Aurora. Jeśli coś jej się stanie, jeśli nie uda się przełamać klątwy, Briar pogrąży się w chaosie. Dziewczyna ma niewiele czasu, aby tę klątwę przełamać. I wcale to nie jest też taka prosta sprawa, jak mogłoby się wydawać. Pocałunek prawdziwej miłości, dobrze urodzonego mężczyzny? Jak wiemy, to nie będzie łatwe… Aurora spotyka się z narzuconymi jej kandydatami, próbując przełamać klątwę. Społeczeństwo panikuje, zostało coraz mniej czasu. Czy pozostała już tylko wizja śmierci Aurory i upadku królestwa?
Żeby polepszyć sytuację i zawrzeć sojusz, Briar otrzymał od sąsiedniego królestwa dar w postaci Łask. Są to dziewczęta, rodzące się w ludzkich rodzinach – są one cząstką magii ofiarowanej. Mają kolorowe włosy, złote oczy i magiczną krew. Jednak nie sprawia to, że w Briarze żyje się lepiej. Wręcz przeciwnie. Łaski są wychowywane przy wielu restrykcyjnych zasadach. Za wszelkie nieposłuszeństwa są karane. Nie mogą nawet opuszczać granic państwa, ponieważ ktoś mógłby wykraść tajemnicę ich magii.
I przy takiej sytuacji społecznej, poznajemy Alyce, mieszkającą w Domu Lawendowym. Została ona znaleziona na ulicy, oddana na wychowanie Łaskom. Dziewczyna jest nad wyraz wyjątkowa – jest Łaską, choć mroczną. Ludzie wytykają ją palcami, szydzą z niej, wyśmiewają, poddają różnym „testom”, aczkolwiek do momentu, w którym potrzebują od niej eliksiru. O jaki eliksir chodzi? A właśnie, bo w krwi Łask płynie magia, a jeśli wykorzysta się ją do sporządzenia eliksiru, to będzie on miał ogromną moc. Eliksiry otrzymane od Alice, szkodzą innym. Także Alyce ma jak najgorszą opinię o królestwie i społeczeństwie, właściwie nic dziwnego. Zasady panujące są straszne, wizja przyszłości nie najlepsza. Tylko jedna kwestia jest zastanawiająca… Alyce ma tyle samo lat, co księżniczka, a i nie tylko to je łączy…
W książce mamy przedstawione sytuacje dwóch bohaterek, które nie mają łatwego życia. Na Aurorze ciąży klątwa i wizja śmierci, zmuszona jest więc nieustannie przyjmować chłopców, których mogłaby w sobie rozkochać. Dziewczyna żyje pod kloszem, ponieważ wszyscy obawiają się, że stracą kolejną, już jedyną pretendentkę do tronu. Alyce zaś jest traktowana jak jakiś wyrzutek, coś dziwnego, a jednocześnie – strasznego, choć jednocześnie pożytecznego. Ich światy zderzą się ze sobą – co z tego wyniknie?
Bardzo podobało mi się to, że autorka postawiła na tak skrajnie odmienne postaci, a zarazem udało jej się wykreować bohaterki, które również mają wiele wspólnego. Mają one swoje wady i zalety, nie są wyidealizowane, ani sztuczne. Są również temperamentne i silne. Dorastały w zupełnie innych realiach, ale obie zmagały się z problemami i swoimi demonami. Podobała mi się ich relacja, zaangażowanie.
Książka jest z jednej strony dość przewidywalna, a jednocześnie też wprowadza nowe spojrzenie na „Śpiącą Królewnę” – głównie dlatego, że „Malice” jest opowiedziana z perspektywy tej „złej” bohaterki, postrzeganej negatywnie. I właśnie, co do tego negatywnego postrzegania postaci – autorka w ciekawy sposób ukazała hipokryzję społeczności, która traktuje jak najgorzej Mroczną Łaskę, a gdy przychodzi co do czego, to nie waha się przyjść w potrzebie.
Również świetnym pomysłem jest wprowadzenie do książki reprezentacji queer na pierwszym planie, choć w sposób nienachalny, a także wątku feministycznego. Akcja książki rozkręca się powoli, poznajemy losy Mrocznej Łaski i zasady funkcjonowania świata, w którym żyje. Później otrzymujemy bardziej dynamiczną akcję, problemową, emocjonalną i angażującą. To, co wydaje nam się złe na pierwszy rzut oka – wcale złe być nie musi. To, co mogłoby wydawać się idyllą, utopią – wcale tak perfekcyjne nie jest. Również nie powinno się oceniać ludzi po pozorach, wrzucać wszystkich do jednego worka, czy zwracać do nich jedynie w potrzebie. Autorka pokazuje całe spektrum zachowań i tego, jak są one odbierane przez główne bohaterki. Briar ma to do siebie, że jest przesiąknięty próżnością, utajnionym złem i hipokryzją. Jest zepsuty. Jego piękno jest jedynie iluzoryczne. Przerażające jest to, jak bardzo ludzie potrafią uprzykrzyć innym życie, skupiając się tylko na tym, że nie pasują do określonego schematu, są „inni”.
Osobiście bardzo lubię retellingi, ponieważ historie, które dobrze znamy, są przedstawiane w nowy sposób, niekiedy wręcz tak zupełnie odmienny od oryginalnego, że czujemy się, jakbyśmy otrzymywali historię nie z tego świata. „Malice” czyta się bardzo szybko, mimo dużej ilości opisów, a czas umila charakterystyczny, sarkastyczny styl pisania autorki i błyskotliwe dialogi, a także cała gama emocjonalna, którą serwuje nam autorka. Również bardzo polubiłam wyróżniające się, oryginalne postaci, które wrzucone są w niesprzyjające realia intryg, kłamstw, hipokryzji i próżności.
„Malice” to książka przepełniona niespotykanymi istotami, oryginalnie poprowadzonym wątkiem baśniowym, uczuciami i magią, która służy zarówno dobru, jak i złu.
Jeśli jesteście ciekawi, jak potoczą się losy Alyce i czy Aurora zdoła przełamać ciążącą na niej klątwę, to sięgnijcie po „Malice”.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu You&YA.