Dawne Prusy Wschodnie, w skład których od 1772 r. (po I rozbiorze Polski) wchodziła też część ziem Polski (Warmia) oraz Prus Książęcych (z wyłączeniem Kwidzyna), to tereny, o których wiemy niewiele. O ile ich historia po II wojnie światowej, jako część większej opowieści o tzw. Ziemiach Odzyskanych, jest nam znana, o tyle wcześniejsze lata nikną w mrokach dziejów (może poza sławnym rokiem 1410).
Tymczasem polscy mieszkańcy tych ziem, odcięci od odradzającej się w sąsiedztwie Polski, kultywowali polskie tradycje w swoich małych światach – dworach i dworkach, znajdujących się jednak pod pruską administracją. W tym niełatwym otoczeniu dzieciństwo spędziła Autorka książki, czyli Halina Donimirska-Szyrmerowa. Swoje wspomnienia z tego czasu, ale i lat późniejszych opisała w książce „Był taki świat…”.
Autorce przyszło żyć w czasach wielu zmian o globalnym zasięgu i takim też znaczeniu. Bo to nie tylko dzieciństwo przy granicy z odradzającą się Polską, ale i niełatwe lata II wojny światowej oraz późniejsze zagospodarowywanie Ziem Zachodnich i Północnych przez nowych mieszkańców. W tym wszystkim Autorka brała aktywny udział, m.in. jako uczestniczka Powstania Warszawskiego i działaczka społeczna, która po II wojnie światowej aktywnie uczestniczyła w repolonizacji Warmiaków i Mazurów oraz odbudowie społeczeństwa na ziemiach przyłączonych do Polski w roku 1945.
We wspomnieniach Autorki przeplata się Wielka Historia z historią rodzinną, moją uwagę jednak przykuł przede wszystkim obraz tego, czego już nie ma – świata dworów, szlachty i ich specyficznego trybu i sposobu życia, kojarzonego dzisiaj raczej z książkami, których akacja rozgrywa się w XVIII i IX wieku i których nie wiążemy z realiami historycznymi, a raczej z literacką fikcją.
Relacja osoby, której życie przebiegało w takich warunkach, dostarcza wielu interesujących informacji i stanowi źródło wiedzy o tamtych czasach. Zarazem jednak warto zauważyć, że ta historia ukazana w „Był taki świat…” jest dość mocno zredagowana na potrzeby czytelników i jeśli traktować ją jako źródło historyczne, na pewno wymaga skonfrontowania z innymi źródłami. Książka nie jest z pewnością pamiętnikiem, w którym Autorka notowała wszystko z zamiarem zachowania w sercu i na kartkach papieru, by odczytać mogli potomni w domowym zaciszu, ale jest to pamiętnik spisany z intencją pokazania go szerszej publiczności, co z pewnością oddziałuje na sposób ukazania niektórych faktów i zdarzeń (np. relacji szlachty ze społecznością wiejską).
Książkę dobrze się czyta; jeśli ktoś lubi opowieści o autobiograficzno-wspomnieniowym charakterze, z pewnością się nie zawiedzie. Autorka prowadzi nas przez dzieje swoje, swojej rodziny oraz Warmii i Mazur i polskości, polskiej tradycji na tych terenach, snując narrację przystępnym językiem. Polecam wszystkim, którzy lubią zanurzyć się w przeszłości. Idealna na długie jesienne i zimowe wieczory.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.