Zachodnie wychowanie vs tradycja kulturowa.
„Jak bez napięć wychować pewne siebie dziecko” Michaeleen Doucleff to książka, do której podchodziłam z wielkim dystansem. Cel jak najbardziej mnie interesuje. Podziwiam pewność siebie swojej córki, jej samoświadomość na każdym poziomie – emocji i potrzeb. Uwielbiam jej upór i ambicję, niezależność i własne zdanie. Chciałabym, żeby jej tak już zostało, ale obawiam się, że w którymś momencie naszego zachodniego modelu wychowania, te naturalne cechy gdzieś zanikają. Z kolei sformułowanie „bez napięć” zawarte w tytule już wzbudziło moje powątpiewanie. W końcu negocjacje i targi z dzieckiem to codzienność, zwłaszcza jeśli chodzi o wychodzenie do przedszkola czy sen. Chwyciłam poradnik w dłonie i zaczęłam czytać z nastawieniem na kilka rozdziałów. Wciągnęła mnie całość. Sprawdźcie, dlaczego.
Dlaczego tak?
Zadaję sobie to pytanie, odkąd zostałam matką. Naturalnie i intuicyjnie unikałam zmuszania córki do czegokolwiek. Wolałam tłumaczyć, rozmawiać, pokazywać. Trwało to dłużej. Czasami kilka tygodni, ale w końcu przejmowała pożądane zachowanie. Dziecko uczy się poprzez naśladowanie – to wiedziałam. I zachwycał mnie jej widok z książkami na kolanach. A gdy skończyła trzy lata – małej istotki tworzącej własne opowieści, zaczynające się od słów: dawno, dawno temu. Kocham. Uwielbiam. I wszystko. Autorka wspomnianego poradnika zaczyna właśnie od krytycznego spojrzenia, spojrzenia z innej perspektywy. Dlaczego tak, a nie inaczej wychowujemy swoje dzieci? Zdecydowała się odbyć niesamowitą podróż ze swoją córeczką, Rose. Podróż po odmiennych kulturach i stylach wychowania. Mocno zmieniło to jej spojrzenie na macierzyństwo i relacje z córką. Ruszajmy, zatem!
Majowie i Innuici
Metody Majów są magiczne. Zamiast wydawać polecenia i wymagać – po prostu włączają dzieci w codzienne, dorosłe życie i obowiązki. Starsze dzieci chętnie opiekują się młodszymi, wykonują prace domowe, bez proszenia czy negocjacji. Nie mają też problemu z poranną rutyną, by wyruszyć do szkoły. Jak oni to robią? Jedynie zachęcają, pokazują, a gdy dziecko próbuje, ale nie robi czegoś idealnie, nie zostaje skrytykowane. Mama docenia wysiłek, wie, że z czasem dziecko będzie coraz bardziej biegłe, na przykład w przygotowywaniu posiłków. Z tej podróży autorka dowiaduje się, że nie trzeba organizować dziecku całego czasu, dorośli nie muszą też poświęcać swojego czasu na dziecięce zajęcia. Maluch może zostać włączony w naszą codzienność, a dziecko stanie się bardziej chętne do współpracy. Z kolei od Innuitów możemy się nauczyć dużo na temat inteligencji emocjonalnej i panowania nad gniewem. Mistrzostwem jest zachowanie zen, gdy dziecko się okłada. Ale oni to potrafią, i wiedzą, jak takie zachowanie zmienić. Im bardziej dziecko się złości, tym dorosły ma mniejszy poziom energetyczny. Ale najpierw trzeba zapanować nad własnymi emocjami. Z kolei lud Hadzabe to mistrzowie w nauce ostrożności. Wydaje się, że dzieci beztrosko biegają same, ale tak nie jest. Zawsze ktoś czuwa. Dziecko ma jednak zapewnioną niezbędną autonomię, dzięki której samo uczy się ostrożności. Nie poprzez zakazy, ale pokazywanie konsekwencji.
Metoda TEAM
Autorka przygląda się poszczególnym metodom włączania dziecka w świat dorosłych, zapewnienia mu autonomii i samodzielności, ale także minimum ingerencji. W ten sposób dziecko buduje pewność siebie i jest bardziej skłonne do współpracy. Brzmi magicznie i niemożliwie? Koniecznie przeczytajcie tę książkę. Też w to nie wierzyłam, ale okazuje się, że większość z tych metod na co dzień stosuję, po prostu intuicyjnie. Pozwalam mojej córce na samodzielność, własne wybory i rozwiązywanie konfliktów rówieśniczych. Staram się być przykładem i widzę, jak wiele ze mnie przejmuje. Ostatnio skupiałyśmy się nad opanowywaniem emocji. Gdy córka się złościła, ja po prostu oddychałam, by zapanować nad swoimi nerwami. Dziś moja trzylatka zrobiła to samo, jako pokaz, co można zrobić, gdy się zdenerwuje. To naprawdę działa. Nie sądziłam, że ta książka będzie tak dobra. Oprócz wiedzy, osobistych doświadczeń autorki, mamy także konkretne narzędzia do wykorzystania w naszej codzienności. Warto to zrobić. Pewność siebie to taka umiejętność, która jest znacznie ważniejsza niż kolejne zajęcia angielskiego, balet czy karate. Tę książkę powinni przeczytać wszyscy rodzice. Naprawdę.