Książka, która całkowicie mną zawładnęła, urzekła mnie i zauroczyła.Angielka Alexis Fielding ma dwadzieścia pięć lat, jest archeologiem i pracuje w muzeum. Właśnie wybiera się ze swoim chłopakiem na wakacyjny urlop do Grecji. Kraj ten fascynuje ją nie tylko ze względu na starożytne zabytki, ale również dlatego, że właśnie stamtąd pochodzi jej matka Sofia. Sofia Fielding nigdy nie mówiła o swojej przeszłości, wspominała jedynie, że przed przyjazdem do Londynu w wieku 18 lat, wychowywała się w małej wiosce na Krecie. Gdy jej córka Alexis, stojąca przed poważną decyzją życiową, postanawia poznać rodzinne sekrety, matka daje jej list do starej przyjaciółki Fotini, obiecując, iż wszystkiego dowie się od niej. Alexis ma nadzieję, że ta podróż pozwoli jej poznać rodzinną historię. Do tej pory matka nie chciała opowiadać o swoich rodzicach i dzieciństwie. Mówiła tylko, że urodziła się i wychowała na Krecie, a jej opiekunami byli ciotka Maria i wuj Nikolaos.
Po przyjeździe do Grecji Alexis ze zdumieniem odkrywa, że Plaka (miejscowość, gdzie wychowała się jej matka) leży o rzut kamieniem od dawnej kolonii trędowatych - osady na niewielkiej, kamienistej wysepce Spinaloga. Co wiąże obie kobiety z tym smutnym, zapomnianym przez Boga miejscem? Krok po kroku Alexis odkrywa historię swojej rodziny, a także wielki sekret, który od lat łączy kolejne pokolenia kobiet z niegościnną Spinalogą. Swoją opowieść Greczynka rozpoczyna od opisu wyspy Spinalonga, która w latach 1903-1957 była miejscem zsyłki dla trędowatych. Razem z Alexis dzięki barwnej opowieści cofamy się o kilkadziesiąt lat wstecz.
Autorce w niesamowity wprost sposób udało się opisać wyspę, ludzi, targające zarówno zdrowymi, jak i chorymi emocje, a do tego bez żadnych zakłamań, opowiadania się po czyjejkolwiek stronie opisała całą sytuację trędowatych, traktowanie ich przez zdrowych ludzi, którzy wiedzieli tyle o trądzie- że to...no właśnie co? Większość współczesnych Greków wiedziała tylko tyle, że trąd jest chorobą śmiertelną, a chorych trzeba izolować. Wielu zapewne ta choroba kojarzyła się ze średniowiecznymi chorymi, którzy chodzili kołacząc (żeby ich z daleka było słychać) i wołając "nieczysty".
Trzeba sobie od razu uświadomić, ze akcja powieści rozgrywa się w Grecji, kraju, który do dziś mimo (a może właśnie dzięki temu...), że jest kolebką europejskiej cywilizacji, jest bardzo, ale to bardzo specyficzny. Grecję można pokochać od razu, bezwarunkowo, wsiąknąć w ten kraj i jego atmosferę, kulturę (ja tak mam), albo nie akceptować Grecji. Na pewno na Grecję nie można pozostać obojętnym. A sami Grecy...no cóż, są narodem bardzo specyficznym. Grecy wierzą w moc fatum. Uważają, że los każdego człowieka jest przesądzony przez jego przodków. Z takim poglądem trudno zaakceptować fakt, że nie wszyscy krewni, czy bohaterowie powieści byli kryształowi.
Akcja powieści dzieje się w dwóch miejscach- w Place, malutkiej portowej osadzie, skąd wypływali trędowaci do miejsca swojego zesłania i na Spinalondze-wyspie, która była przeznaczeniem chorych. Wyspa powstała podczas trzęsienia ziemi, odłączając się od półwyspu o tej samej nazwie ok. 1500 r. p.n.e. Przez wiele wieków przechodziła różne koleje losu- W 1957 r. roku Wenecjanie zbudowali na wyspie fortecę na miejscu starego akropolu i zamienili wysepkę w twierdzę. Wyposażona 35 dział okazała się nie do zdobycia. Dopiero na mocy traktatu politycznego, przeszła w ręce tureckie w 1715 r. W XIX wieku, podczas powstań przeciwko Imperium Osmanskiemu, na jej terenie chroniły sie rodziny tureckie.
W 1903 roku, władze Republiki Krety, umieściły na terenie wyspy osoby zarażone trądem. 400 osobowa kolonia, pracowała w miejscowych warsztatach, tawernach i sklepach. Chodzili na nabożeństwa do dwóch miejscowych kościołów, oglądali przedstawienia teatralne. Zdrowe dzieci, były zabierane z wyspy. Trwało to do roku 1957. Do 1957 r. na wyspie znajdowało się ostatnie leprozorium [od łac. lepra, czyli trąd] w Europie. Trafniejsze było by napisanie, że cała Spinalonga była leprozorium, ponieważ na wyspie mieszkali tylko chorzy na trąd. W 1957r. przeniesiono osoby chore do szpitali. Obecnie wyspa jest niezamieszkana a ostatni jej mieszkaniec, ksiądz prawosławny opuścił wyspę w 1962 r.
Victoria Hislop w urzekający sposób opisuje dzieje rodziny Sofii i Alexis, sięgając aż do ich pra, prababek. Autorka czyni to w sposób cudowny, barwny, czytając książkę ma się wrażenie, ze siedzi się w kafenionie w Place i patrzy na Spinalongę, a czas cofnął się o 70 lat. Wspaniale i niesamowicie plastyczne są także opisy krajobrazu, domów, codziennych przedmiotów- istny majstersztyk.
Powieść Hislop jest historią wyjątkowego miejsca oraz wyjątkowej rodziny.
To pierwsza przeczytana przeze mnie książka Victori Hislop, ale kolejna czeka juz w kolejce. Gorąco, gorąco polecam.