Są takie książki, w które się trzeba po prostu zanurzyć. W których trzeba przepaść na dobre, zapomnieć o wszystkim innym, dać się ponieść słowom. „Opowieści sieroty” czyta się nie dla przesłania, nawet nie do końca dla akcji, ale bardziej dla niezliczonych cudów, które ta książka odkrywa przed czytelnikiem. Pozwala nam wejść w inny, piękny, baśniowy świat. Sprawiła, że zatopiłam się w tej wymyślonej rzeczywistości, w tych opowieściach i w tym niezwykłym, wspaniałym języku, jakim posługuje się autorka.
W ogrodzie sułtana żyje samotnie tajemnicza dziewczynka. Jest przez wszystkich opuszczona i odtrącona. Uważa się ją za demona, bowiem ma na powiekach dziwne, ciemne znamię. Pewnego razu spotyka ją książę. Dziewczynka zaczyna opowiadać mu niesamowite, cudowne historie.
W gruncie rzeczy dziewczynka snuje tylko dwie główne opowieści, które zostały podzielone na Księgę Stepu i Księgę Morza. Ale przedziwnych historii jest tu o wiele więcej. Nawarstwiają się, mnożą i w rezultacie tworzą wspaniałą, barwną i niezwykłą mozaikę. Działa to w ten sposób: narrator danej opowieści spotyka na swojej drodze innych bohaterów, którzy także mają własną historię do opowiedzenia. Autorka buduje tyle poziomów, że zdaje się to nie mieć w ogóle końca. Opowieść w opowieści, historia w historii, a w nich niezliczone cuda i dziwy.
Ciągnie mnie często do takich baśniowych książek. A „Opowieści sieroty” są niesamowite, klimatyczne, pełne przedziwnych stworów, niezwykłych wydarzeń i czarów. Catherynne M. Valente w swojej powieści odnosi się przede wszystkim do „Baśni z tysiąca i jednej nocy”. Ale nie jest to jej jedyne źródło, gdyż autorka czerpie inspirację zewsząd. Znajdzie się tu panna uwięziona w wieży, znajdzie się centaur, znajdzie się też selkie z mitologii celtyckiej. Scenerii również najbliżej do tej właściwej historii Szeherezady, ale podążając za melodyjnym głosem dziewczynki odwiedzimy także miejsca skrajnie różniące się od malowniczej, egzotycznej Arabii. Tworzy to książkę ogromnie różnorodną, bogatą i sprawia, że jest jeszcze bardziej zadziwiająca i oryginalna.
Tak jak młody książę, czytelnik daje się prowadzić słowom, zachwycić niezwykłością i urodą opowieści. Klimat tej książki pozwala nam w pełni wczuć się w historie opowiadane przez dziewczynkę. Tę baśniową, cudowną, mistyczną atmosferę w dużej mierze można zawdzięczać wspaniałemu, pięknemu językowi autorki. Bo ten jest kwiecisty, pełen metafor i zadziwiających, złożonych porównań. Autorka musiała zapewne włożyć w dopracowanie „W ogrodzie nocy” wiele wysiłku, ale efekt robi wrażenie i zachwyca. Bardzo bogaty, ale jeszcze nie przesadzony, idealnie pasujący do opowieści. Każde słowo jest tu na swoim miejscu, jest elementem barwnej całości, wspaniałego gobelinu.
Dziewczynka opowie w „W ogrodzie nocy” dwie długie historie, ale wątek o niej samej się właściwie urywa. Żeby się dowiedzieć czegoś więcej trzeba będzie prawdopodobnie sięgnąć po tom drugi: „W miastach monet i korzeni”. Tak czy owak już teraz dostajemy magiczną, oryginalną, liryczną, pełną uroku i niezwykłej atmosfery powieść, po którą bez obaw może sięgnąć każdy, kto czasem śni na jawie i lubi odpływać w nieznane innym rzeczywistości.
„Opowieści sieroty. W ogrodzie nocy” może stanowić bajeczną ucieczkę od codziennego świata. Jeśli sięgniecie po tę oniryczną, cudowną powieść, gwarantuję, że czeka Was niezwykła podróż w głąb własnej wyobraźni. Ta książka stworzy w Waszych głowach barwne obrazy i zaczarowane, zadziwiające światy. Zaczaruje Was, dzięki ukrytej w niej nieskończonej magii.