"Córka czarownic" to kolejna książka Doroty Terakowskiej. Ostatnio czytałam wszystkie jej powieści "pod rząd" i każda kolejna była coraz lepsza. Mogę też od razu podkreślić, że ta, którą właśnie opisuję, jest prawdopodobnie najlepszą z pośród wszystkich, zaraz po "Poczwarce". Warto też wiedzieć, że to tytuł niezwykle ceniony na świecie, a nie tylko w Polsce. "Córka..." doczekała się wielu nagród i równie wielu pozytywnych opinii i komentarzy za granicą. Została nawet wpisana na honorową listę Hansa Christiana Andersena.
Historia ma miejsce w lesie, gdzie niczym śpiąca królewna dorasta mała dziewczynka. Opiekują się nią Czarownice. Nie zna swojego imienia, pochodzenia, historii, ani nawet przyszłości. Za to spędza czas na studiowaniu magii i wielu innych fascynujących zajęciach. Jednocześnie wędruje zmieniając miejsce zamieszkania, być uniknąć utraty anonimowości. Luelle, bo tak ma na imię dziewczynka, jest bowiem kimś wyjątkowym, kimś, na kogo czekano od wielu lat. Chociaż sama nie zdaje sobie z tego sprawy, jej osoba jest szansą na nowe, lepsze życie dla setek innych istnień. Wkrótce okaże się, czy jest ona następczynią tronu Królestwa, władanego przez barbarzyńcę.
"Córka czarownic" to pozornie typowo fantastyczna powieść, ale nazwisko Terakowska sprawia, że od razu należy szukać jakiejś metafory i ukrytego sensu w fabule. Tak też było i tym razem. Autorka wykorzystała niesamowitą historię rodem z baśni, by ukazać naturę ludzkość, to, że każdy człowiek na Ziemi ma jakąś przeszłość i przyszłość. Wszyscy mamy korzenie, własne plany i różne charaktery, potrzebujemy bliskich, przyjaciół i samych siebie do szczęścia i życia w ogóle. Ta książka jest opowieścią o dojrzewaniu, wolności i prawdziwym życiu, tak mówi okładka i ja w zupełności się z nią zgadzam.
Ten ukryty motyw jest najważniejszy, ale i nie można pominąć powierzchowności w tej książce. Bohaterowie byli bardzo dogłębnie przedstawieni i właściwie nie było nikogo, kto by mnie do siebie nie przekonał. Zdarzało się, że kompletnie nie zgadzałam się z Luelle, ale były to poszczególne sytuacje. Ciekawe było to, jak ukazano "magiczną" stronę w książce. Terakowska stworzyła niewyobrażalny fantastyczny świat, podobny do tych z największych bestsellerów o magii. Myślę, że nie bez powodu doceniono to na świecie. Akcja od samego początku była wręcz idealna, a zarazem oszczędna. Wszystko działo się w odpowiednim czasie, ale i nie było nudno. Pod koniec wątki nieco się zagęściły, ale już po paru fragmentach wszystko zaczęło się wyjaśniać.
Czytając opinie innych osób zauważyłam, że praktycznie każdy czytelnik odnalazł w powieści coś innego. Myśl, że to zasługa niezwykłego stylu pisarskiego autorki i tego, że zawsze, bez względu na tematykę jaką porusza, zawsze potrafi sformułować treść w taki sposób, że każdy czytający ma wrażenie, że jest do skierowane wprost do niego. Taka umiejętność to rzadkość i dlatego też skłaniam się ku refleksji że Terakowska jest najzdolniejszą i najbardziej utalentowaną pisarką w Polsce.