Książka „Krąg Magii. Księga Sandry” opowiada historię czwórki nastolatków, którzy pod wpływem pewnych wydarzeń spotykają się w Świątyni Wietrznego Kręgu, w miejscu, w którym mogą poczuć spokój i bezpieczeństwo. Każdy z bohaterów ma swoją własną, indywidualną magiczną moc, nad którą musi nauczyć się panować. Zdolnością Sandry jest wplatanie światła w jedwabne nici, Briar – były złodziej – ma moc powiązaną ze światem roślin, zdolnością Daji jest obróbka metali, natomiast potężna i niebezpieczna moc Tris wiąże się z pogodą. W Wietrznym Kręgu uczą się oni panowania nad swoimi zdolnościami, ale również ufności wobec siebie nawzajem. Czy sprostają temu zadaniu? Czy będą w stanie obdarzyć się zaufaniem i pogodzić się z przeszłością, gdzie los wcale ich nie oszczędzał?
Odnośnie tej lektury nasuwa mi się tylko jedno określenie: łagodność. Dawno nie czytałam książki, podczas której odczuwałabym tak niezwykły spokój, jak w czasie czytania „Księgi Sandry”. Tej strony jest także pewien minus, ponieważ owa „łagodność” wiązała się także z całkowitym brakiem jakichkolwiek emocji podczas czytania tej lektury. Nie wiem dokładnie, co jest tego główną przyczyną, jednak uważam, że odrobina wrażeń byłaby w tej powieści jak najbardziej pożądana. Mimo tego książka jest miłą lekturą, z którą ciekawie spędziłam czas i mimo iż nie zachwyciła mnie i nie oczarowała, to zdecydowanie nie żałuję czasu z nią spędzonego.
Autorka wykreowała w swej powieści niezwykły, fascynujący świat. Świat pełen magów i magicznej mocy. Jest to miejsce, które w pewien sposób naprawdę mnie oczarowało, a z drugiej strony odczuwam jednak pewien niedosyt. Tamora Pierce zdecydowanie zbyt ubogo przedstawiła miejsce akcji. Bardzo brakowało mi opisów, które bliżej przedstawiłyby mi Wietrzny Krąg, a także inne miejsca, w których znajdowali się bohaterowie. Opisów przyrody, a także budynków. Ważnym elementem w książkach fantastycznych są dla mnie bogate opisy, pozwalające na bliższe poznanie przedstawionego przez autora/autorkę świata i właśnie tego głównie w tej książce mi brakowało.
Bohaterowie tej książki nie zostali przedstawieni na tyle plastycznie, aby wzbudzić we mnie niezwykłą do nich sympatię, aczkolwiek mimo to trafili do mojego serca. Dialogi między postaciami wydawały się być naprawdę naturalne, nie było w nich żadnej sztuczności, dzięki czemu postacie te wydały mi się bliższe. Nie poczułam się z nimi jednak zbyt szczególnie związana, przez co ich losy nie wywarły na mnie większego wrażenia, a wspomnieć muszę, że przeszłość tych postaci zdecydowanie nie była usłana różami. Nie rozumiem tylko tego, dlaczego książka ta nosi tytuł „Księga Sandry”, ponieważ postać ta nie wydała mi się główną bohaterką. Każda z czterech osób na krótki moment „przejmuje władzę” w tej powieści i mamy okazję poznać tę historię z punktu widzenia danej postaci. Każda z nich jest równie ważna, każda ma swoją indywidualną rolę w tej lekturze i ja nie odczułam tego, aby Sandry była szczególnie istotną bohaterką. Jest to jednak książka interesująca pod tym względem, iż nie ma ona jawnie negatywnego, przepełnionego złem bohatera, który pragnie przejąć władzę nad światem, zniszczyć go lub doprowadzić do czyjegoś upadku. W niemalże każdej książce fantastycznej, którą czytałam, występował taki bohater i dzięki niemu dana książka miała charakterek i trzymała w napięciu, poprzez kroki podejmowane przez ową postać. Tutaj tego brakowało – mrocznej postaci, a także napięcia i emocji, które prowadziłyby do zafascynowania tą książką.
Nie uważam tej książki za lekturę niegodną polecenia, raczej wręcz przeciwnie. Nie zachwyciła mnie ona, aczkolwiek ma w sobie coś, co w pewien sposób mnie zafascynowało. Był to być może spokój panujący w tej powieści, jej łagodność, o której wyżej pisałam. Nie jest to książka ambitna, jednak taka, przy której można się po prostu odprężyć. Nie daje ona nic w zamian za jej przeczytanie, ale także niczego nie odbiera. Sugeruję jednak przeczytanie tej książki osobom młodszym i mniej wymagającym, ponieważ nie wszyscy mogą być z niej zadowoleni, a tych bardziej wymagających czytelników spotka po prostu zawód.