ta książka ma swoje dobre momenty, przyjemne, fajne części
ale całość jest generalnie dość płaska.
na pewno zabrakło mi pewnego dualizmu (poza jedną sceną, której nadal nie jestem pewna - powiem tyle, że dotyczy Morgan)
tak, jak nie uważam, żeby ludzie ze swojej natury byli dobrzy czy źli, tak brakowało mi podkreślenia, moralności stojącej za dualizmem magii - mogącej chronić, ale i krzywdzić; dobrzy-są-dobrzy, źli-są-źli, wręcz baśniowe przedstawienie świata. czarne albo białe, lekkie odcienie szarości. ale nie da się ukryć, że książka zdominowana jest przez pogląd: wiedźmy dobre, łowcy źli. koniec, kropka.
rozumiem to podejście, jako że książka jest skierowana do młodszego niż ja odbiorcy; też kiedyś postrzegałam świat - i książkowe światy - jako podział na dobro i zło; taki podział jest łatwy, jasny i czytelny. chociaż i tak mam wrażenie, że trochę spalona szansa (trochę zabrakło mi "nie wszyscy jesteśmy źli", może jestem cięta na to, będąc ze Slytherinu, który zwykle postrzegany jest jako ten 100% zły i podstępny i nie przepadam za tym podejściem).
książka trochę nie ma miejsca żeby się rozpędzić - gdy robi się zbyt gorąco, udaje się rozładować napięcie. miałam wrażenie, że w sumie nic się nie dzieje. jest pewien ciągły stan napięcia, stresu, związany z zagrożeniem, ale ja - jako czytelnik - nie odczuwałam go szczególnie, jego poziom podnosił się od sytuacji do sytuacji. jednak nie było tak, że na bohaterów spadała lawina - najpierw jedna scena - zagrożenie - musi się skończyć, nim nadejdzie kolejne. było to dawkowane, nie sprawiło więc że realnie poczułam strach o bohaterów.
dochodzę też do wniosku, że trochę rzeczy działało na zasadzie "bo tak". rzecz XYZ działa. bo tak ma być. <spoiler> ograniczenie magii bohaterów </spoiler> pewne rzeczy nie są kwestionowane, jest pewien porządek rzeczy - ale sądzę, że bohaterowie, w ramach młodzieńczego zapału i hormonów, mogliby jednak próbować coś zmienić, a nie "aha, skoro rodzice tak mówią, to tak jest"; były momenty... buntu? ale ciężko to nazwać realnym buntem, buntem na jaki powinno być stać - nomen omen - tak potężne istoty jak wiedźmy.
była też sugestia nauki, poznawania nauki, a tak naprawdę przypominało to zbieranie się w lesie. fajnie byłoby poznać coś więcej, również na temat innych sabatów. poeksplorować magię i jej naukę, gdy w głowie jedyne co przychodzi na myśl, to Hogwart, podczas gdy wiadome, że w książce działa to inaczej - ale do końca niewiadomo, jakby czytało się historię od środka.
dużym plusem - przynajmniej dla mnie - była fajna reprezentacja osób queer; nie sprawiała wrażenia wymuszonej, nie było też tak, że pojawia się jedna - główna para queer - a poza nią praktycznie nic;
nie chce mówić, że ktokolwiek powinien być z natury podejrzliwy wobec każdej osoby jaką zna; ale pewna ostrożność byłaby przydatna, gdy jasne jest, że jest się celem możliwego ataku, a życie jest zagrożone. zabrakło mi tego w zachowaniu i działaniach bohaterki. jasne, że jest jeszcze nastolatką bez wielu traumatycznych doświadczeń, co pewnie na to wpływa. ale momentami miałam takie poważne "naprawdę? ta osoba wbije ci nóż w plecy."
nie da się ukryć, że nie jest to książka wycelowana we mnie jako czytelnika - internet podpowiada, że jej raiting to 12 lat i wzwyż; pewnie takie rozwiązania jak w książce nie byłyby tak oczywiste dla 12-letniej mnie jak sa teraz.
nie powiem, że żałuję przeczytania, ale to nie jest raczej historia, która zostanie ze mną na dłużej i raczej nie sięgnę po drugą część. dla młodszego czytelnika - super pozycja.