Nie da się ukryć, że jest to książka na czasie i choć zawsze fascynował mnie talent takich osób jak Władimir Putin czy Kim Dzong Un do manipulowania ludźmi na tak ogromną skalę, aktualne wydarzenia spotęgowały chęć przeczytania tego reportażu.
Rok 2009, Siergiej Magnitski, młody rosyjski prawnik Billa Browdera, zostaje brutalnie zamordowany w moskiewskim więzieniu. Od tej pory misją życia brytyjskiego biznesmena staje się odnalezienie morderców Siergieja i ustalenie, na czyje konto trafiło 230 milionów dolarów wyłudzonych wskutek przestępstwa korupcyjnego, które ujawnił Magnitski. Kiedy Browder wraz z zespołem namierzył pieniądze wyprowadzone z Rosji, znalazł również dowody na to, że jednym z beneficjentów przestępstwa jest sam Władimir Putin. Gdy zachodnie instytucje wymiaru sprawiedliwości zaczęły zamrażać wyprane pieniądze, Putin rozpoczął wendetę. Na jego zlecenie Rosjanie próbowali skompromitować Browdera, mordowali jego sprzymierzeńców, pozyskiwali zachodnich polityków oraz werbowali najlepszych zachodnich prawników. Jak ujawnia Mafia Putina, to między innymi z powodu działalności Browdera rosyjski prezydent ingerował w kampanię przedwyborczą prezydenta Stanów Zjednoczonych w 2016 roku.
Historia, którą przedstawia Bill Browder, jest tak samo fascynująca, jak każdy dobry thriller, który czytałam. Zaczyna się od wielkiej zbrodni finansowej w Rosji i szybko przeradza się w serię morderstw i usiłowań zabójstwa. Rosyjscy agenci działają bezkarnie na całym świecie, dzięki chciwym ludziom z Zachodu. Autor nie opisuje ich enigmatyczne – wymienia nazwiska. Nie tylko rosyjskie, które nie będą wiele mówiły większości, ale są w tym zestawieniu także amerykańscy i brytyjscy politycy, dyplomaci i urzędnicy dworscy, którzy zachowują się skandalicznie, tchórzliwie lub zwyczajnie są skorumpowani. I jest jeszcze pewien prezydent USA.
Jestem zafascynowana samym Browderem. Mężczyzna przypomina bohatera thrillerów Johna Grishama tylko zamiast być prawnikiem z małego miasteczka, jest menedżerem międzynarodowych funduszy hedgingowych. Nie jest mały człowiek, który przypadkowo wplątuje się w wielki spisek. To nieprzyzwoicie bogaty i cholernie odważny człowiek z zasobami i powiązaniami, których nie mogę pojąć. Biorąc pod uwagę fakt jak bardzo otwarcie pisze o tych nawet nie rosyjskich ale międzynarodowych machlojach, myślę, że to cud, że ten facet wciąż żyje. Autor nie ukrywa tego, że boi się o życie swoje i swoich bliskich, a po lekturze tej książki, która rozpoczyna się naprawdę przerażającym epizodem, uważam, że jego paranoja jest w pełni zrozumiała.
Większość pewnie zada sobie pytanie: po co ten człowiek igra z ogniem? Chodzi o krucjatę, aby morderstwo przyjaciela nie poszło na marne i doprowadziło do desperacko potrzebnej reformy. Zasadniczo toczy tę walkę dla wszystkich, którzy nie mogą lub strach im nie pozwala. Oczywiście, w grę wchodzi interes własny, ale i tak trudno jego działania uznać za inne niż godne podziwu.