Mario Puzo bezsprzecznie kojarzy się ze swoim największym i najważniejszym dziełem jakim jest "Ojciec Chrzestny". To porywające arcydzieło czytałem już wielokrotnie i za każdym razem towarzyszą mi równie intensywne emocje, co za pierwszym razem. Może nawet teraz, będąc znacznie starszym i ciut mądrzejszym, historię rodziny Corleone przeżywam mocniej i więcej jestem w stanie z niej wyciągnąć. Gdy miałem dwadzieścia lat przeczytałem również inne gangsterskie powieści Puzo, a jedną z nich był "Ostatni don". Ta powieść nie ma związku z "Ojcem Chrzestnym", choć też traktuje o mafii. Puzo wydał ją w 1994 roku i jej akcja - w dużej mierze - osadzona jest w latach '90 właśnie. Jest to o tyle istotne, bo amerykańscy gangsterzy włoskiego pochodzenia w latach '50 przeżywali swój rozkwit, natomiast lata '90, to ich schyłek.
Z tego, że czas mafii nieubłaganie przemija, doskonale zdaje sobie sprawę Domenico Clericuzio - tytułowy ostatni don, który swą Rodzinę chce włączyć do normalnego społeczeństwa, a ze swoich synów uczynić uczciwy biznesmenów. Ten proces jest długi i mozolny i będzie wymagał ofiar. Wszystko zaczyna się jeszcze w latach '60, kiedy to po wygranej wojnie z Rodziną Santadio, Don Clericuzio zrzeka się hegemonii nad innymi Rodzinami i oddaje im niemal wszystkie przestępcze interesy, z wyjątkiem hazardu. W zamian zostaje ich bankierem i dba o to, aby brudny pieniądz stał się czysty. Ale to nie Domenico jest głównym bohaterem tej opowieści - choć oczywiście odgrywa tu bardzo ważną rolę - lecz syn jego siostrzeńca, Cross De Lena, który zarządza, a następnie zostaje współwłaścicielem kasyna-hotelu Xanadu. Chociaż jego ojcem jest Rodzinny spec od mokrej roboty, a sam Cross był wychowywany na jego następcę, młody mężczyzna nie chce wykonywać wyroków śmierci. Jednak krew nie woda i gdy w grę zaczną wchodzić uczucia do kobiety, De Lena odkryje, że czy mu się to podoba czy nie, jest Clericuziem.
Mario Puzo "Ojca Chrzestnego" otwierał cytatem z Balzaca: "Za każdą wielką fortuną kryje się zbrodnia". "Ostatni don" wydaje się potwierdzać i umacniać te słowa. Imperium Rodziny Clericuzio zostało bowiem zbudowane na zwłokach jej wrogów, których na przestrzeni dekad mieli niemało. Osadzona w roku 1990 akcja, to czas schyłku i przemian w Rodzinnej tkance, która za sprawą swego patriarchy, don Domenica, wychodzi z podziemia, aby wieść bezpieczne, legalne życie w bogactwie. Właściwie to jest motyw przewodni "Ostatniego dona", cel, do którego Domenico dąży za wszelką cenę. Ale jest to tylko jeden z wątków powieści o bardzo wyrazistym głównym bohaterze. Cross De Lena wydaje się być całkowitym przeciwieństwem chociażby Michaela Corleone z "Ojca Chrzestnego". Michael z człowieka, który dystansuje się od Rodzinnych interesów, przemienia się w bezwzględnego następcę swego ojca. W "Ostatnim donie" z kolei Cross zaczyna od pracy "młota" Rodziny, lecz pragnie się z tych obowiązków wymiksować, aby skupić się wyłącznie na legalnej działalności. Jednak legalna działalność ma swoje granice, kierując się własnym kodeksem moralnym, Cross - gdy zachodzi taka potrzeba - zrobi wszystko, aby ochronić bliskich. I nie cofnie się przed niczym. Momentami dostrzegałem analogię z postacią Raya z serialu Showtime "Ray Donovan", łącznie z tą hollywoodzką otoczką, jaka towarzyszy obu postaciom.
No właśnie, bo w "Ostatnim donie" nie tylko Las Vegas pełni ważną rolę, ale również amerykańska fabryka snów. Los Angeles to drugie ważne miasto na mapie tej powieści, a Puzo obnaża tu wszystkie brudy przemysłu filmowego. Pod warstwą make-upu i za sztucznymi uśmiechami, kryje się bowiem ociekający seksem przemysł terroru i wyzysku, gdzie patriarchat ma się całkiem nieźle, a ładna aktoreczka musi przede wszystkim sprawnie rozkładać nogi. W tym temacie Mario Puzo nie bierze jeńców i przedstawia bossów Hollywood jako ludzi bodaj bardziej ohydnych i odpychających, niż szefowie mafii. Wątki filmowe są tu bardzo wyraźne i w pewnym momencie nawet dominują całą powieść, uważam jednak, że Puzo niepotrzebnie je aż tak napompował, zwłaszcza, że nie kończą się jakoś spektakularnie. Dużo bardziej ciekawie wyszedł konflikt dwóch kuzynów Crossa i Dantego. Dante jest wnukiem don Domenica i łączy się z nim mroczna tajemnica, która ukrywana przez lata w końcu eksploduje z siłą bomby atomowej.
"Ostatni Don" jest wyzbyty z romantyzmu "Ojca chrzestnego", nie znajdziecie tu również nic z jego przepięknej narracji. To zupełnie inna historia i Mario Puzo ewidentnie poszedł w literaturę popularną, serwując nam bardzo dobry kryminał gangsterski o mafii, która wchodzi na ostatnią prostą, to trochę jak gra va banque, choć ta gra toczy się na różnych poziomach. Ale "Ostatni don" to również historia miłosna, opowieść o żądzy, o zdradach i zemście, o kukułczym jaju, z którego wykluwa się prawdziwe zagrożenie i o kulisach Hollywood, za którymi znajdziecie tylko bród i brzydki zapach zgnilizny. Jeśli lubicie tego typu opowieści, to "Ostatni don" jest właśnie dla Was. Gdy ostatnio, po latach, wróciłem do tej powieści, nadal momentami robiła na mnie spore wrażenie, choć będąc redaktorem Puzo, skłaniałbym go do skrócenia całej historii. Niemniej to bardzo dobry kryminał, który gorąco Wam polecam.
© by MROCZNE STRONY | 2024