Do sięgnięcia po książkę zachęciła mnie urokliwa okładka, ale również fakt, że twórczość autorki trochę już znam i wiem, czego mogę się spodziewać. Jak właściwie każda powieść autorki, również ta pełna jest życiowych prawd, często dość oczywistych, o których zapominamy w codziennym biegu. Tym razem autorka opowiada historię starszej kobiety, która po latach poświęceń dla męża i dzieci po śmierci męża nieoczekiwanie postanawia zająć się sobą. I robi to. Niezależnie od tego, jak krzywo patrzą na nią inni, w tym jej własne dzieci, uznając ją za wariatkę. Bella jest załamana faktem, że wychowała własne dzieci na takich materialistów, którym nie zależy na przebywaniu z drugim człowiekiem, a nawet nie na realizacji własnych pragnień, a jedynie na pieniądzach i wartościowych dobrach materialnych. Dlatego daje im czas, odsuwa się od nich i ich manipulacji. Dopuszcza do siebie jedynie wnuczkę Zuzię, która pomaga babci w realizacji jej szalonych zamierzeń. Któregoś dnia Bella tworzy listę uśpionych namiętności, czyli tego wszystkiego, co przez lata chciała zrobić, ale z różnych powodów się wzbraniała, albo odkładała na później. Każdy z nas takie rzeczy ma, prawda? Bella i jej historia udowadniają, że w życiu kobiety jest czas na wszystko. Że nie powinnyśmy odkładać własnych pragnień na później, bo może być za późno na zatroszczenie się o siebie i za późno na realizację marzeń.
Lista życzeń Belli nie jest jakoś bardzo wyszukana. Ot proste rzeczy, jak pomalowanie paznokci na czerwono, czego nie wypadało jej wcześniej robić, fikołki na trzepaku, czy odnowienie kontaktu z przyjaciółką z dawnych lat. A jednak, mimo prostoty pragnień z listy Belli i mimo dostatniego życia, które prowadziła, kobieta nie miała odwagi, aby punkty z listy wcześniej zrealizować. Nie do końca potrafię zrozumieć, dlaczego tak się stało. Małżeństwo Belli było dobre, mimo że zawarte z rozsądku. Kobieta urodziła czwórkę dzieci, ale nie wychowywała ich sama, bo oprócz męża, miała do pomocy gosposię. I nawet jeśli o dzieci troszczyła się sama, gosposia gotowała, sprzątała i pomagała na każdym kroku. Bella nie pracowała zawodowo, nie miała większych zmartwień, a na pewno o nich nie wspominała. Dlaczego w takim razie nigdy nie odważyła się zawalczyć o siebie? Dlaczego była tak uległa? Dlaczego nie spełniła chociaż części swoich pragnień, chociaż tych, których realizacja nie wynikała z tego, że czegoś nie wypadało zrobić? Nie nazwałabym odwagą tego, że po śmierci męża postawiła na siebie i realizację zapomnianych pragnień. Bo wyglądało to trochę tak, jakby w tym małżeństwie, o którym przecież wypowiadała się dobrze, czuła się jak w złotej klatce i sama sobie narzucała te wszystkie ograniczenia, tylko dlatego, że obok był mąż. I to nie mąż tyran, który wymagał od niej nie wiadomo czego. Dobry mąż, który o Bellę dbał i nieba chciał jej uchylić. Jak się później okazało sam miał wiele za uszami i stąd ta jego troska, ale mimo to nie wyglądało na to, żeby utrudniał Belli życie. To ona sama weszła w układ, w którym nie była sobą, w którym odgrywała narzuconą jej przez zasady społeczne rolę. Dopiero kiedy uwolniła się z kajdan małżeństwa, odżyła. Dużo bardziej przemówiła do mnie, poruszyła i pokazała, czym jest prawdziwa odwaga i poświęcenie, historia przyjaciółki Izabelli, od której Bella się odsunęła, kiedy wyszła za mąż. Niesamowite jest to, jak ta kobieta zatroszczyła się o swoją rodzinę. Wyrzekła się siebie i zrobiła coś, na co w normalnych warunkach żadna z nas by się nie zdecydowała. Zrobiła to dla swojej rodziny, zapłaciła wysoką cenę, ale zapewniła bliskim godne życie.
Książkę bardzo przyjemnie się czyta. Jest interesująca i wciąga, szczególnie że w trakcie zaczynają stopniowo wychodzić na jaw tajemnice z życia samej Belli, jej zmarłego męża i jej przyjaciółki. Można znaleźć w tej pozycji mnóstwo wartościowych słów, które warto sobie zanotować i wracać do nich w gorszych chwilach. Powieść jest momentami zabawna, a innym razem smutna i nieco liryczna. Ale gładko się przez nią płynie. Jedyną rzeczą, która tak naprawdę mnie denerwowała, było częste powtarzanie listy pragnień Belli w całości, nawet wtedy, kiedy nie pojawiło się na niej zbyt wiele punktów do odhaczenia.
„Uśpione namiętności” to mądra, pełna życiowych prawd, skłaniająca do refleksji powieść o tym, że w każdym momencie naszego życia możemy zawalczyć o siebie i o własne pragnienia. I o tym, żeby żyć uważnie, aby swojego życia nie przespać. Żyć dla siebie i podejmować świadome wybory, żeby później nie żałować tego, czego nie zrobiliśmy. Warto sprawdzić tę książkę samemu. Polecam!