Po wielu lekkich, letnich książkach wakacyjnych, powoli witam się z nieco cięższymi, poważniejszymi i typowo nostalgicznymi powieściami. Przychodzi mi to dosyć łatwo, bo właśnie takie tematy lubię najbardziej. W przeciwieństwie do większości czytelników, dla mnie książka jest najciekawsza wtedy gdy porusza trudne kwestie psychologiczne i pozostaje w pamięci na długo. Ta z dzisiejszej recenzji aż tak ciężka nie jest, ale i na pewno nie można ją zaliczyć do typowo letnich tytułów.
"Madeleine" to powieść o trudnych wyborach i relacjach międzyludzkich, które znacząco wpływają na życie każdego z nas. Bohaterami są Helier i Madeleine, para zakochanych studentów, oraz nikczemna Yvonne, próbująca ich rozdzielić. Para planuje jak najszybszy ślub, jednak potrzebują do tego akceptacji ojca Madeleine. Wszystko wydaje się być jednak a dobrej drodze, kiedy nagle w ich życiu pojawia się kuzynka dziewczyny, Yvonne. To jej kompletne przeciwieństwo. Wyniosła i apodyktyczna dziewczyna nie jest szczęśliwa w życiu, nie czuje się spełniona, co okazuje przez krzywdzenie innych. Widząc miłość Heliera i kuzynki, nie potrafi zaakceptować tego, że ktoś jest szczęśliwy i postanawia za wszelką cenę rozbić ich związek. Jest to trudne, bo Heliera wcale nie zachwyca jej uroda. Silna więź łącząca go z Madeleine wydaje się być nierozerwalna, a jednak Yvonne wykorzystuje dobrą wolę mężczyzny i jego dobroć. W wyniku wielu zaplanowanych przez nią intryg Helier przejmuje opiekę nad nią. Czuje się odpowiedzialny i zobowiązany, przez co traci Madeleine. Dziewczyna unosi się dumą i odchodzi do innego mężczyzny. Choć mijają lata ich miłość nie znika, wręcz przeciwnie. Nagłe spotkanie okazuje się być początkiem ich wspólnego dalszego życia i łączy ich z powrotem.
W moim odczuciu główni bohaterowie byli nieco denerwujący. Chociaż każde z nich przeżyło w swoim życiu bardzo wiele i każde z nich cierpiało, to jednak do końca nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że działo się tak na ich własne życzenie. Z jednej strony byli w sobie bardzo zakochani, wierni i oddani, a z drugiej bardzo łatwo rezygnowali ze wspólnej drogi i zawierali nowe związki. Także koniec był dla mnie zbyt wymuszony. Akcja książki była równomiernie rozłożona, ale pod koniec miałam wrażenie, jakby autorce zabrakło czasu i to, co można by rozłożyć na kilka rozdziałów, ona streściła na zaledwie trzech stronach. Przez to wszystko historia Heliera i Madeleine, jak i ich osobowości nie przemówiły do mnie i nie polubiłam ich zbytnio. Minusem było też powielanie wątków względem pobocznych bohaterów. Książka nie była nudna, wręcz przeciwnie, jednak dla mnie bardziej przypominała szkic niż końcowy materiał do druku.
Autorką jest Consilia Maria Lakotta, która ma na swoim koncie wiele powieści o podobnej "głębszej" tematyce. Jednak równie ciekawe jest jej życie prywatne. Consilia urodziła się jako jedno z bliźniąt syjamskich, w wyniku operacji rozdzielenia straciła swoją siostrę. Teraz tworzy same bestsellerowe powieści, do których stara się przemycać swoje doświadczenia.