„Niecodziennie wywalają cię z domu bez środków do życia. To daje do myślenia. Tym bardziej kiedy nie masz pracy, studiów, mieszkania, dziewczyny ani przyjaciół, którym możesz zaufać. Kiedy nie masz czego się złapać, gdy będąc u samego szczytu, w diabelskim młynie pęknie śruba.”*
Decyzje podejmujemy cały czas. Początkowo są to decyzje odnośnie kierunku szkoły, studiów, a potem pracy. Gdzieś pomiędzy tym podejmujemy decyzje, które nas kształtują. Dzięki nim układamy sobie życie i tworzymy własną historię. Własne życie.
Dwudziestoletni Grzegorz żyje z dnia na dzień mieszkając z rodzicami. Cały czas imprezuje i nie myśli o przeszłości. Gdy pewnego dnia rodzice wyrzucają go z domu uświadamia sobie, że nie ma dokąd iść. Ci, z którymi się bawi sami wiążą koniec z końcem lub tak jak on mieszkają w domu rodzinnym, a pozostali zerwali znajomość by nie skończyć jak on.
„Zmierzając tam czułem się dziwnie na każdym kawałku ziemi, gdzie stawiałem stopę. Zrozumiałem w czym rzecz – byłem obcy, pozbawiony punktu odniesienia do rzeczywistości. Wokoło wszystko należało do kogoś, a ja posiadałem tylko to, co mieściło się w jednym tobołku, który bez trudu utrzymywałem w jednej ręce.”**
Po zastanowieniu stwierdził, że pójdzie do dawnego przyjaciela, z którym się jeszcze czasem spotyka. Marek przyjmuje go, ale pod warunkiem, że coś ze sobą zrobi. Grzegorz solennie obiecuje, że coś zmieni w swoim życiu. Niestety na obietnicach się kończy. Niby podejmuję pracę i roznosi ulotki, ale szybko mu się ten pomysł przestaje podobać i rezygnuje. Pewnego dnia wpada na pomysł napisania książki. Jak się okazuje to też mu nie wychodzi. No bo o czym ma pisać? Pomysłów mu brak. O sobie też nie ma co pisać.
„- Moje życie jest nudne. (…)
Potrafiłem tylko dużo gadać, ale nie robiłem nic ponadto. Nie miałem dość siły, aby upomnieć się o swoje, a jedynie brałem wszystko takim, jakim mi się przytrafiło.”***
I tak mijają mu dni, które spędza bezczynie. Do czasu… Pewnego dnia wyrusza w podróż by odnaleźć Lucjana Miśkiewicza (autora książek, który nagle zniknął). Czy ta wyprawa coś mu da? Czy Grzegorz się czegoś nauczy? Może to go zmieni?
Szczerze mówiąc chciałam ją odłożyć gdy byłam w połowie, ale postanowiłam dokończyć mając nadzieję, że coś się zmieni. Niestety srodze się zawiodła. Grzegorz zachowuje się jak dziecko, które nic nie potrafi tylko się bawić umie. Potrafi tylko planować, bona tym się jego zapał kończył. Brak perspektyw na przyszłość, wieczne imprezy z „przyjaciółmi” to jest jego życie. A gdzie praca, szacunek do rodziców? Żeby plany miały szanse powodzenia trzeba je realizować. Już dawno nie męczyłam się tak jak podczas czytania „Lustra”. Podobały mi się przemyślenia i sposób ich przekazu, ale brak jakiegokolwiek zastosowania się do nich niezmiernie mnie drażnił. Jednak w książce są poruszane ważne tematy o życiu i o nas samych. Czytając wiele razy przyłapywałam się na tym, że takie same myśli mi również towarzyszom. Książka może być dobrą studnią wiedzy jeśli się ją dobrze wykorzysta. Mam nadzieję, że następne powieści autora będą lepsze.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Radwan
*str. 23
**str. 20
***str. 36
Autor: Grzegorz Książek
Tytuł: Lustro
Wydawnictwo: Radwan
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 184