"Lustro i światło" to zakończenie trylogii Henryku VIII, które nieco przerażało mnie swoją objętością. Jednak stwierdziłam, że jeżeli teraz nie sięgnę po tę powieść to z czasem jedynie będę tracić motywację do jej przeczytania.
W powyższej historii otrzymujemy portret drapieżnika i ofiary; zaciekłej walki między teraźniejszością a przeszłością, między wolą królewską a wizją zwykłego człowieka.
Akcja powieści zaczyna się w 1536 roku po śmierci Anny Boleyn. Król planuje kolejne małżeństwo z nadzieją, że tym razem doczeka się męskiego potomka, który będzie mógł przejąć po nim tron. Dlatego też stawia przed Cromwellem coraz trudniejsze zadania, za które odpowiednio go wynagradza. Jednak na królewskim dworze nikt nie może się czuć bezpiecznie - nawet ludzie z najbliższego otoczenia władcy, którzy często zaczynają się czuć zbyt pewnie. Otóż okazuje się, że pochodzenie Cromwella zaczyna być mu coraz częściej wypominane, przez co aby utrzymać swoją pozycję na dworze posuwa się do wielu czynów, które mają wpływ na tragiczne zakończenie jego życia.
~*~
"Lustro i światło" to zakończenie dość specyficznie napisanej trylogii, wobec którego mam dość mieszane odczucia.
Otóż bardzo dobrze czytało mi się te fragmenty powieści, które dotyczyły wszelakich intryg, walki o władze oraz wpływy i przedłużenie dynastii. Uwielbiam to w jaki sposób autorka przedstawiła życie na dworze, które wymagało ogromnego sprytu, wyczucia, delikatności, szczęścia i inteligencji od ludzi z otoczenia rodziny królewskiej. Dodatkowo Hilary Mantel dba o najdrobniejsze szczegóły jeżeli chodzi o przedstawienie tego jak żyli i myśleli ówcześnie żyjący ludzie. A to momentami mnie drażniło, bo moim zdaniem autorka podeszła do pewnych rzeczy zbyt drobiazgowo, wobec czego powyższą książkę trzeba czytać w dużym skupieniu.
Przy tym wszystkim Mantel nie zapomniała o tym, żeby ukazać różne zależności pomiędzy polityką Anglii oraz innych krajów. Dzięki temu uświadomiłam sobie to, że prowadzenie polityki było wtedy dużo bardziej skomplikowane niż myślałam.
Ogrom pracy włożony w napisanie nie tylko powyższej powieści, ale w ogóle całej trylogii na pewno jest godny uznania i podziwu - tym bardziej, że jest to bardzo dobrze oraz rzetelnie napisana seria. Jednak mimo to, że bardzo doceniam pracę autorki oraz wszystkie te elementy, o których wspomniałam to skupianie się na detalach przez Mantel bardzo mnie męczyło i w moim odczuciu, było po prostu niepotrzebne. Dlatego też uważam, że "Lustro i światło" można było napisać dużo zwięźlej dzięki czemu byłoby dużo bardziej przystępne (przynajmniej dla mnie). Jednakże wszelakie zastrzeżenia, które mam odnośnie tejże książki wynikają po prostu z moich indywidualnych upodobań względem tego w jaki sposób jest prowadzona fabuła i narracja.
Mimo moich pewnych zastrzeżeń odnośnie powyższej powieści uważam, że jest ona warta polecenia. Szczególnie tym z Was, którzy interesują się historią - nie tylko Anglii, ale również historią w ogóle.