Ludzie, którzy zostali skrzywdzeni często milczą, nie potrafiąc powiedzieć o tym, co ich boli, dusząc w sobie wszystkie emocje, które z czasem zaczynają komplikować ich życie. Pod maską spokoju i opanowania skrywają prawdziwą twarz, na której dominuje smutek i wyraz nieszczęścia, odciskające piętno na długi czas. Przerażające jest to, że osoby, które cierpią przez innych, zazwyczaj sami obwiniają się o to, co się stało, usprawiedliwiając tę personę, będącą powodem ich lęków. Wmawiają sobie, że wszystko poszłoby innym tropem, gdyby tylko postąpiły inaczej, nie były w tym złym miejscu o złym czasie, unikając łez i fobii. Trudno zmienić tok myślenia tych, którzy nie umieją zapomnieć o wydarzeniach z przeszłości, cały czas ciągnąć za sobą sznur bolesnych wspomnień. „Żółta sukienka” Beaty Gołembiowskiej to książka, pokazująca, że człowiek nawet jeśli ucieknie z miejsca własnej tragedii zawsze i tak będzie na nowo przeżywał ją we własnej duszy.
Anna to rodowita Polka, która kilkanaście lat temu wyemigrowała z komunistycznej Polski do Kanady, gdzie ułożyła sobie życie, porzucając pracę dziennikarski i pracując jako sprzątaczka. Kiedy zmieniała miejsce zamieszkania tłumaczyła swój wybór krytyką sytuacji politycznej ojczyzny, jednakże tak naprawdę sądziła, że zmiana otoczenia uwolni ją od traumatycznych wydarzeń z dzieciństwa. Pomimo tego, że zmieniła cały swój świat nie potrafi zapomnieć o tym, gdy jako sześcioletnia dziewczynka, ubrana w ukochaną żółtą sukienkę, jaką dostała od babci, została zgwałcona. Upływ lat i chęć normalnej egzystencji nie powodują, że jej dni wydają się być szczęśliwe. Dopiero kiedy poznaje niepełnosprawnego Paula, który zaczyna pałać do niej sympatią, postanawia stoczyć walkę z własną psychiką i bolesnymi wspomnieniami. Powraca do Polski, aby odwiedzić miejsca z odległej przeszłości i po raz ostatni przeżyć wewnętrzny koszmar. Czy Annie uda się pokonać własne lęki, zarazem przypominając sobie o tym, że żółta sukienka tak naprawdę nie jest symboliką okrucieństwa a darem miłości?
Beata Gołembiowska w swoim debiucie literackim porusza trudny temat, jaki niewątpliwie budzi u czytelników skrajne uczucia. Pomimo tego, że główna bohaterka ma około pięćdziesięciu lat, ukochaną córkę, nieudane kontakty damsko-męskie oraz pracę, której nienawidzi, nie potrafi odnaleźć wewnętrznego spokoju, dzień w dzień mając przed oczami bolesne wydarzenia z przeszłości, które nie pozwalają jej do końca oddychać pełną piersią. Sama fabuła utworu przyciąga czytelników, którzy zazwyczaj z pewnego rodzaju przerażeniem czytają o dramatach postaci, pragnących przede wszystkim odnaleźć szczęście. Lektura niewątpliwie posiada swój klimat, potrafiący wywołać u odbiorców skrajne uczucia, sprawiając, że łatwo można zrozumieć postępowanie i uczucia skrzywdzonej Anny, gubiącej się w gąszczu wydarzeń i przede wszystkim – uczuć. Przerażający jest fakt, że pomimo tego, iż od jej osobistej tragedii minęło tak wiele lat, kobieta w dalszym ciągu nie potrafiła zacząć normalnie żyć. I myślę, że osoby, które przebywały w jej towarzystwie, chociażby podświadomie wyczuwały, że nie wszystko jest tak, jak być powinno. Sama Anna nikomu nie mówiła o swojej przeszłości, stale uciekając od wspomnień i poczucia nienawiści do rodzinnych stron. Jednakże chyba nie zauważała, że od przeszłości trudno się odsunąć i pomimo wielu prób – zmiany otoczenia, miejsca zamieszkania, pracy – w dalszym ciągu wewnętrznie pozostawała tą samą małą dziewczynką, która ubrana w ukochaną żółtą sukienkę, prezent od wspaniałej babci, spotkała na swojej drodze mężczyznę, wykorzystującego jej dziecinną ciekawość, niewinność i naiwność.
„Żółta sukienka” to niepozorna lektura, która na początku zauroczyła mnie wspaniałą okładką, przyciągającą wzrok. Ilustracja, na której dostrzegamy małe dziecko w tytułowym ubraniu, uciekające przed siebie, wywołuje już pewnego rodzaju emocje, a na pewno zaciekawienie, bowiem zazwyczaj pod spokojnymi obrazami ukrywa się wiele dramatycznego chaosu. Tę książkę nie czyta się jednym tchem, a z przerwami na ochłonięcie, przemyślenie każdego aspektu życia Anny. Beata Gołembiowska posiada przyjemny styl i bardzo dobrze wykreowała swoją główną bohaterkę, którą czytelnik zaczyna obdarzać sympatią już po paru rozdziałach. Pomimo tego, że była osobą skrzywdzoną posiadała w sobie wiele niesamowitego luzu, który nieco rozjaśniał jej nieszczęśliwy los. Miłość, jaka wystąpiła pomiędzy zagubioną kobietą i niepełnosprawnym mężczyzną, który pragnął, aby współczucie, jakim obdarzali go inni, raz na zawsze zniknęła, nie była doskonała, lecz w swej niedoskonałości przede wszystkim magiczna. Te niepewne kroki obydwojga potrafiły zachwycić i spowodować, że słowo „kocham” wydawało się mieć o wiele większe znaczenie niż zazwyczaj. Polubiłam również opowiadania Anny, jakie zostały przedstawione w powieści, będące przejawem jej wspomnień i wzruszeń. Wędrówka do odległej Polski, tak bardzo innej, lecz zarazem takiej samej, otwierała wiele drzwi, ale również i potrafiła zamknąć te wrota, przez które raz przeszła Anna, będąc małą dziewczynką. „Żółta sukienka” to historia o bólu, cierpieniu, ale też i próbie pogodzenia się z przeszłością i rozpoczęciu nowego życia, w którym występują wszystkie barwy tęczy. Autorka wspaniale za każdym razem ukazała emocje i uczucia bohaterów, pokazując ich niesamowite charaktery.
Myślę, że czytelnicy, którzy cenią sobie lektury, w których nie brakuje prawdziwych wzruszeń i szalonych pułapek uczuć będą zachwyceni tę lekturą. Beata Gołembiowska zadebiutowała w bardzo dobrym stylu, pokazując, że ludzkie tragedie, nawet po parunastu latach, w dalszym ciągu są otwartymi ranami. „Żółta sukienka” to dramatyczna lektura, jednakże zarazem bardzo, wręcz boleśnie, prawdziwa.
LadyBoleyn Kamila Graczyk