Zdarzają się takie książki, które trafiają w moje ręce całkowicie przez przypadek. Nie znam autora, nie czekałam z utęsknieniem, nie zapisałam na liście do przeczytania. Czasem jeden post wydawnictwa wystarczy, bym absolutnie impulsywnie sięgnęła po tytuł. Tak było i z tą powieścią. I przyznaję bez bicia - nie żałuję😊. Oczywiście, analiza stosunków rodzinnych i rozkminianie po latach traumatycznych przeżyć to żadna nowość w literaturze, jednak powieść Schulmana wyróżnia się na tle podobnych do siebie opowieści. Raz - "dwuczas" historii: jedna to dzieciństwo trójki braci w rodzinie, w której rodzice chętnie sięgają po alkohol. To wspomnienia przede wszystkim z wakacyjnego pobytu w domku nad jeziorem, zakończonego tragicznym wydarzeniem. To analiza rodzinnych chorych więzi, chorych, bo dorośli skupieni na kolejnym drinku, piwie, lampce wina, dozują "miłość", jak im pasuje: raz przytulą, uśmiechną się, pobawią się wspólnie z pociechami, poświęcą im czas, innym razem krzyki, szarpanina, całkowita ignorancja i zaniedbanie. No i wieczne kłótnie rodziców. Nie tylko na wakacjach. Druga opowieść tocząca się równolegle to spotkanie braci po latach, spowodowane śmiercią matki. Niespodziewanie bracia odkrywają, że matka nie chce pogrzebu, a jedynie rozsypania prochów nad ich jeziorem. Oddaleni od siebie przez ostatnie lata, muszą teraz wrócić do tamtego miejsca i tamtych wydarzeń. Tę historię poznajemy od końca: opowieść rozpoczyna pojawienie się nad jeziorem wezwanych przez Benjamina policjantów. I tu pojawia się moje docenione "dwa": odwrócenie "czasu" tej opowieści, która od punktu kulminacyjnego wydaje się zmierzać do początku, tj. do przyczyn wspólnego wyjazdu. Ale zmierzając do początku, natrafiamy na wielkie "trzy": totalne niemal odwrócenie istoty historii. To było naprawdę mocne!!! Bardzo lubię takie zaskoczenie, które rozdziawia usta😁. "Blisko, coraz dalej" to proza emocjonalna, chociaż nie wybuchowa, pozbawiona większej dynamiki, a jednak mocna, oszczędna w słowach, a poruszająca. To smutna wiwisekcja rodziny, w której brak miłości, a nie brak alkoholu. To analiza tego, jak ten brak i ten nadmiar determinują nasze życie, kształtują naszą osobowość. I tego, jak umysł "ratuje" nas przed tym, co bolesne i zbyt trudne do przyjęcia. Chcę więcej Schulmana😊.