Meg wraz ze znajomymi postanowiła zrobić coś szalonego. Wybrała się na zamknięty most, którędy w każdej chwili może przejeżdżać rozpędzony pociąg. Podobno kilka lat temu zginęło tam kilkoro nastolatków. Mimo to młodzi wybrali się do zakazanego miejsca, aby się trochę zabawić. Niestety złapała ich policja. Uniknęli sądu, ale dostali karę. Troje z nich musiało jeździć karetką, wozem strażackim, albo z nocnym patrolem. Meg właśnie została przeznaczona do policjanta Aftera, który wzbudzał specyficzne uczucia w nastolatce. Dręczyli się nawzajem. Odnajdowali swe słabe strony, wykorzystując je przeciw sobie. Przeciągali strunę i wystawiali własne nerwy na próbę. Jak długo uda im się wytrzymać razem na nocnym patrolu? Czy policjant John udowodni Meg, że to, co robi jest nazbyt niebezpieczne i głupie? Co oznaczają specyficzne uczucia, które towarzyszą głównej bohaterce względem młodego policjanta?
Ostatnio zaczęłam darzyć ogromną sympatią powieści obyczajowe i sięgam po nie bardzo często. Od dawien dawna (zaraz po premierze książki), miałam ogromną chęć na "Dziewczynę, która chciała zbyt wiele". Do końca nie wiem, co mnie tak ciągnęło do tej lektury. Tytuł? Opis? Okładka? W sumie teraz nie jest to ważne. Ważne natomiast jest to, jakie wrażenie zrobiła na mnie ta pozycja.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to bardzo łatwy, młodzieżowy język, jakim posługuje się pani Jennifer. Właśnie dzięki nieprzedłużającym się opisom miejsc, książkę się wręcz połykało. Autorka skupiała się na tym, co się dzieje tu i teraz. Młodzieżowy język sprawił, iż czytanie tej książki było wręcz naturalne. Zdecydowanie nastolatkowie, bardzo szybko odnajdą się w tej pozycji.
"A dobrego związku nie można budować na frustracji i gniewie, prawda?"
Bohaterzy powieści są ciekawi, ale nie wydaję mi się, aby pisarka tak bardzo się do nich przyłożyła. Owszem nie są wyidealizowani i czasem potrafią zaintrygować czytelnika, aczkolwiek myślę, iż autorka mogła wyciągnąć z nich coś więcej. Ukazać ich oblicza bardziej dokładnie i precyzyjnie. Meg - główna bohaterka, siedemnastoletnia szalona dziewczyna, która nie czuje najmniejszych ograniczeń i skupia się na tym, aby naprawdę czuć, że żyje. Te uczucie dawały jej wszystkie szaleństwa, które czyniła. Siedemnastolatka była typową buntowniczką z niebieskimi włosami, wygadaną, rzucającą ciętymi ripostami. Zawsze musiała mieć ostatnie zdanie. John - dziewiętnastoletni policjant, znał się na tym, co robił. Nie pozwalał sobie w kaszę dmuchać i jak najczęściej chciał sprawiać wrażenie groźnego. Próbował naprostować tych wszystkich pokręconych nastolatków, i udowodnić im, że wcale nie są nieśmiertelni. To właśnie ukazywał Meg podczas nocnych patrolów.
Uczucie, które powoli rodziło się pomiędzy głównymi bohaterami było dość specyficzne. Oboje wyśmiewali swoje poglądy i zasady. Robili wszystko, aby ten poczuł się winny, układając swe życie w taki, a nie inny sposób. Obydwoje chcieli udowodnić, że mają rację. Ich rozmowy właśnie opierały się na przekraczaniu wyznaczonej granicy. Poznawaniu swych słabych punktów. Doprowadzali się do szału, a mimo to, poczuli do siebie coś więcej. A może właśnie dzięki temu? Dziewczyna bez przerwy próbowała zrozumieć Johna, który mimo swych świetnych ocen nie poszedł do college'u lecz został na tym 'zadupiu'. Meg ze wszystkich sił starała się pokazać Johnowi, że życie w tym małym miasteczku jest pozbawione wigoru, a on próbował udowodnić jej, że mimo wszystko, łączy ją do tego miasteczka sentyment. I tak się dochodzili.
Szczerze mówiąc spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Jakiejś historii, która pokaże mi świat z innej perspektywy i zmusi do zastanowienia się nad własną egzystencją. Nic takiego się nie stało. Owszem, "Dziewczyna, która chciała zbyt wiele" to przyjemna, prosta, idealna na jeden wieczór lektura, ale zdecydowanie nie ambitna. Sprawi, że na kilka godzin przeniesiesz się do małego miasteczka, aby poznać historię buntowniczki i policjanta, ale to tyle. Książkę zdecydowanie polecam nastolatką, które lubią łatwe i przyjemne lektury. Bez zobowiązań.