Biorąc do ręki tę książkę, od razu zwróciłam uwagę na zamieszczoną mapkę tej części świata, w której autorka umiejscowiła fabułę powieści. W trakcie lektury łatwiej było sobie zatem wyobrazić opisywane miejsca akcji.
Główną bohaterką "Lodowa korony" jest Askia Poritska e-Nimri, która jest dziedziczką tronu Seraveszu walczącą o wolność swojego królestwa.
Niestety, jej kuzyn nie dość, że zamordował dziadka to ukradł Lodową Koronę siłą przejmując tron, wykorzystując do tego armię Cesarza Radovana.
Żołnierze roveńscy nie opuścili Seraveszu, za to sieją spustoszenie w miastach i wioskach, wszystko niszcząc i paląc oraz mordując mieszkańców.
Mimo tego, że Askia razem ze swoim oddziałem wiernych wojowników, walczy od wielu miesięcy z brutalnymi najeźdźcami, to jest ich zbyt mało, że by pokonać armię Radovana. Jak tak dalej będzie, to ziemie należące do Askii mogą w końcu stać się prowincją Rovenu...
"Mój kuzyn nazywa siebie królem, lecz zawłaszczył Lodową Koronę dzięki roveńskiej armii, przelewając krew rodaków. Ta sama armia gwarantuje teraz jego posłuszeństwo wobec Radowana."
"Ale w miejsce każdego zabitego przez nas żołnierza Roven przysyłał dwóch nowych. To nas bynajmniej nie zniechęciło. Wojna to wojna. Raz zwyciężaliśmy, to znów przegrywaliśmy, ale się nie poddawaliśmy."
Dlatego księżniczka chce udać się po pomoc na południe, do cesarza imperium Visziru, dobrego przyjaciela jej zmarłych rodziców. Askia zrobi wszystko, aby znaleźć sposób na odzyskanie tronu, odparcie inwazji i ochronę swojego ludu. Gotowa jest na wszystko. Jednocześnie dziewczyna ukrywa wielką tajemnicę, co nie jest łatwą sprawą. Otóż Askia jest... wiedźmą posiadającą magiczną moc, a w tym świecie nie są one bezpieczne, poluje się wręcz na takie osoby, które mają różne moce. Ojciec księżniczki miał moc uzdrawiania i to on właśnie przestrzegał córkę przed tym, żeby nikomu nie zdradziła, że posiada ten rzadki dar. Ujawnienie tej tajemnicy może narazić ją na śmierć.
Cesarz imperium viszirskiego jest ojcem chrzestnym Askii, co jednak nie będzie miało wpływu na decyzję w sprawie pomocy w wojnie z Radovanem, który zresztą oferuje pokój w zamian za to, że księżniczka zostanie jego żoną. Na to jednak Askia nie chce się zgodzić, gdyż nie ufa w jego dobre intencje.
Co zatem musi zrobić księżniczka, co poświęcić, żeby ocalić swój kraj? Czy otrzyma pomoc od Cesarza Armaana?
Historię poznajemy z perspektywy księżniczki Askii, gdyż jest ona narratorką. Trochę zakręcona i nieprzewidywalna fabuła wprowadza pewien jakby mętlik w głowie a jednocześnie uniemożliwiając odłożenie książki na później, gdyż ciekawość jest silniejsza...
Te dworskie niuanse, rytuały oraz walka o wpływy i przetrwanie są dość intrygujące, tym bardziej, że w grę wchodzą różne tajemne moce. Okazuje się, że na cesarskim dworze jest więcej osób mających moc, lecz do tej pory ukrywających ją przed innymi.
Podobała mi się ta opowieść i sama księżniczka i jej przygody, podziwiałam ją i jej zaangażowanie w walkę z najeźdźcą, z którym od samego początku nie miała żadnych szans, lecz się nie poddała...
Nasunęło mi się pod koniec lektury pewne skojarzenie z inną historią i inną księżniczką. Chodzi o księżniczkę Anastazję z książki "Dziedzictwo krwi"...
Być może takie właśnie są te księżniczki z tych zamorskich, dalekich krajów, bo można znaleźć w tych książkach kilka podobieństw.
Mimo to "Lodowa korona" podobała mi się a jej lektura przebiegła lekko i szybko, aż żal, że się skończyła i to w takim momencie, że chciałoby się od razu złapać za następną część. Mam nadzieję, że autorka nie każe zbyt długo na nią czekać.
Książka może się podobać wielu czytelnikom, nie tylko fanom fantazy, zatem zachęcam do lektury.
Dziękuję Wydawnictwu REBIS za możliwość przeczytania książki w ramach akcji recenzenckiej Lubimy czytać.