POKÓJ. ALE CZY NA PEWNO?
Świat ruszył naprzód. Bycie rasistą już nie jest „cool”, więc każdy stara się jak tylko może, by wyjść na tolerancyjnego człowieka. Słuchamy ich muzyki, śmiejemy się z żartów, których wcale nie rozumiemy i na pokaz ględzimy o równości. Ale czy na pewno?
Mieszkam w małym mieście, więc na widok czarnoskórego zawsze wybałuszam oczy. Za każdym razem mnie zdumiewa, jak ktoś tak „egzotyczny” może pojawić się na takiej „pipidówce” na której mieszkam? Więc z tematem rasizmu nie zetknęłam się tak dobitnie, jak to robią moi rodacy w większych miastach. Jednak przypominam sobie tematy, w których „znajomi moich znajomych” zarzekali się, że nie są rasistami, a kiedy ich dziecko, które wyjechało do Anglii zarabiać na chleb (w moim regionie emigracja jest tak powszechna jak próby robienia kawałów w Prima Aprilis) przedstawiało im swojego chłopaka „Johna, bądź Michalea” – ci nie mogli się pogodzić z faktem: odmiennego koloru skóry.
Wszyscy chcą być lepsi niż w rzeczywistości, ale te najgorsze rzeczy i tak z nas wychodzą… i do końca już pozostajemy takimi „rozprutymi lalkami”.
POZNAJCIE PANA…
Justyce McAllister jest ambitnym nastolatkiem. Jego największym problemem jest kolor skóry. Chłopak jest mądry, więc zdobycie stypendium w szkole dla bogaczy (do której uczęszcza w głównej mierze młodzież rasy kaukaskiej) nie przychodzi mu z trudem. Pewnej nocy nastolatek zostaje zakuty w kajdanki przez gliniarza, tylko z racji swojego wyglądu. To nic, że chłopak niczego złego nie zrobił! – ba! – chciał jedynie pomóc – jednak to wszystko się nie liczy, bo pewien „rasista u władzy” zafiksował się na jego „odmienny wygląd”. Od tego pamiętnego wydarzenia, Justyce zacznie inaczej postrzegać swoje otoczenie.
To tak w skrócie o fabule. Powinnam jednak dodać, że nasz główny bohater zacznie mieć lekką obsesję na punkcie swojego pochodzenia. Rzeczy, które wcześniej traktował z przymrużeniem oka, zaczną go denerwować. Dzieciak zacznie się buntować przeciw jawnej dyskryminacji, bo chociaż jest XXI wiek, nikt nie ma wątpliwości, że wszelaki podział nadal istnieje.
NIE WSZYSCY JESTEŚMY „GLINIARZAMI”!
Justyce zapewne miał za zadanie wzbudzać sympatię, może też współczucie, ale mnie jedynie irytował. Nie mogłam pojąć agresji tego chłopaka. Jasne, że są rasiści, idioci i ich nieprzemyślane odzywki, ale obrażanie się na „cały świat” z powodu ich istnienia, niczego nie zmienia. Nie wszyscy cierpimy na znieczulicę wobec ich krzywd. I nie mogę pogodzić się z tym, jakimi nas przedstawiła autorka. Mam ochotę zadać jej pytania:
Czy naprawdę, pani Stone, wszyscy jesteśmy rasistami?
Nigdy na swojej drodze nie poznała pani nikogo życzliwego rasy kaukaskiej?
Wszyscy jesteśmy jak ci gliniarze?
A jeżeli nie, to dlaczego utwierdza pani afroamerykańską młodzież w przekonaniu, że jest nas tak maleńko?
WINNY: BYCIA „BIAŁYM”
Za każdym razem, jak stykam się z pojęciem rasizmu, zawsze uderza mnie nagonka na niewinnych ludzi. W tej książce, także pojawiło się pytanie, „czemu ludzie Czarni są zawsze tacy źli?”. Niestety na to autorka odpowiedziała również furią, nie podając żadnego konkretnego argumentu. Co mnie śmieszy – to jawni hipokryci jak w tym przypadku pani McAllister. My nie możemy osądzać po kolorze skóry, ale w drugą stronę to nie działa, tak?
Często wspominam wypowiedź znanego aktora i reżysera, który został posądzony o rasizm. Clint Eastwood, bo o nim mowa, mówił, że nastały czasy, gdy piętnuje się ludzi, tylko i wyłącznie za użycie słowa: Murzyn. Również rzeczywisty obraz w odniesieniu do niektórych wydarzeń ma zostać „ubarwiony” z korzyścią dla Afroamerykanów, nawet jeżeli nie jest autentyczny, tylko i wyłącznie by ich nie obrazić. Zgadzam się z panem Clintem – nie dajmy się zwariować!
Książka jest adresowana w głównej mierze do młodzieży, jednak mnie nie porwała. Pomysł wydawał się genialny, jednak samo wykonanie już marne. Mam wrażenie, że całą historię opisała rozgniewana smarkula, a nie rzekomo dojrzała kobieta, która ma spore doświadczenie z młodzieżą. Ukazana jest tylko „jedna strona sporu”, że się tak wyrażę; reszta podpisana tym samym określeniem – rasiści.
Dziękuję wydawnictwu za darmowy egzemplarz, jednak zawsze staram się być szczera, pisząc opinie.