„Są tacy, co zostają w domu, i tacy, co odchodzą. Zawsze tak było. Każdy może sam wybrać, ale musi to zrobić, póki jeszcze czas, i w żadnym razie nie rozmyślić się.” Tak się stało z całą rodziną rodziną Muminków, odeszli. A raczej – jak najleży się domyślić, popłynęli na wyspę, na której Tatuś Muminka objął stanowisko latarnika. Jednak powód, jaki by on nie był sprawił, że dom jest pusty. Cała dolina Muminków też. Jest tylko dom, za którym można tęsknić. Tęsknota budzi się i za jego nieobecnymi mieszkańcami. Choćby Mamusia... „Cała Mama Muminka była okrągła, tak jak mamy powinny być.” dlatego wspomnienie jej kuchni musi być o nią uzupełnione. Ale... tęsknota budzi się w Paszczaku, który pewnego dnia ...
„Nagle przyszło mu na myśl, że wszystko, co robi, nie jest niczym innym, jak tylko przenoszeniem rzeczy z jednego miejsca na drugie albo mówieniem, gdzie one powinny stać, i przez krótką chwilę olśnienia zastanowił się, co by się stało, gdyby dał temu spokój. - Prawdopodobnie nic. Ktoś inny zająłby się tym wszystkim.” Dlatego wstał, zamknął dom i poszedł. Tak zrobił i Wuj Truj i Homek i Filifionka, która podczas sprzątania swojego domu miała wypadek... na dachu... i postanowiła już nigdy więcej nie sprzątać, choć obiecała sobie, że od tego momentu nie będzie już oszczędzać na nowe szmatki. Bo właśnie nowa szmatka uratowała jej życie – więc sprzątać, czy kupować ściereczki? Najlepiej nic, zamknąć dom i ruszyć do Doliny Muminków.
Bo „Są pewne sprawy, o których nie należy myśleć i których nie należy zanadto zgłębiać.”, bo „Życie jest jak rzeka. Niektórzy żeglowali na niej powoli, inni szybko, jeszcze inni przewracali się razem z łodzią.”
I mimo, że nie było podczas ich pobytu nikogo z właściwych sobie domowników, to ta część – niestety ostatnia – jest wspaniała i równie ciepła, jak poprzednie. Niesamowity klimat, jaki tworzyła Tove Jansson jest zachowany w całej serii o małych trollach, a co najważniejsze, nawet ostatnia część sprawia, że chce się kolejne i kolejne...
Jednak, nie wszyscy lubią Muminki, co szanuję. Ja je uwielbiam, dlatego polecam koniecznie nie tylko "Dolinę w listopadzie", ale wszystkie części wchodzące w cykl. Mamusia przyjmie każdego. Zaparzy kawę lub herbatę i pod do niej słoik dżemu truskawkowego i nawet coś upiecze, jak zawsze zresztą..