Jest to moja pierwsza książka tego autora i nie ukrywalam, że poprzeczka była ustawiona wysoko. Tak wiele osób zachwala książki tego autora, że w końcu i ja musiałam sie skusić.
Historia, postacie intrygują i ciekawią już od samego początku. Fajne zwroty akcji, nieoczekiwane obracanie fabuła. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, a nie łatwo mnie zaskoczyć.
Sam zamysł książki jest znakomity, jednak sposób w jaki napisana jest książka jest dla mnie okropny. Czyta się ja strasznie topornie i nie umiem jednoznacznie określić co mi w niej tak bardzo przeszkadza.
Postać Kasandry bardzo mnie ujęła zarówno w pozytywny jakni negatywny sposób. Świetnie pokazany profil osoby, która mimo tylu lat pełnych przemocy nie poddaje się i walczy o siebie i dziecko. Postać pełna determinacji idąca po swoje i poświęcajaca wszystko i wszystkich, aby wyzwolić siebie i dziecko. Prawdziwa babka z jajami, która jest ogromnym przeciwstawienstwem rozmemłanego Damiana, którego momentami miałam ochotę "strzelić w łeb" I krzyknąć że najwyzsza pora się ogarnąć. Ciekawy sposób doboru bardzo kontrastujących postaci.
Kocham książki przez które się płynie i nie można się od nich oderwać. W przypadku tej ksiazki choć ciekawiło mnie co będzie dalej musiałam zmuszać się do czytania. Szczerze powiedziawszy jest to pierwsza książka, która wzbudziła we mnie skrajne emocję.
Z jednej strony chciałam dowiedzieć się jak historia się skończy, a z drugiej sama myśl o otwieraniu jej mnie denerwowała. Zaczynając czytać musiałam z góry narzucić sobie ilość stron i sprawdzałam ile jeszcze mi zostało by móc ja odłożyć. Zupełnie nie rozumiem rozpływania się nad tym autorem.
Mroza można kochać lub nienawidzić, ja po tej książce zdecydowanie zapisuje się do tej drugiej grupy. Mam jeszcze u siebie druga część spróbuje ją przeczytać, jednak nie robię sobie co do niej wielkich nadziei i myślę że będą to jedyne książki tego autora w mojej biblioteczce. A porównywanie go do Cobena jest świętokradztwem na jakie moje czytelnicze serce się nie godzi.