Choć nie umniejszam jego wielkości ani nie zamierzam odbierać należnego mu miejsca wśród twórców literatury polskiej – Bolesław Leśmian nie znajduje się w gronie moich ulubionych poetów. Recenzowanym tomikiem poezji (wydanym w dość znanej serii Lekcja literatury z…) zainteresowałam się nie ze względu na niego, a z powodu wstępu, który napisał Stanisław Lem. Zaskoczyło mnie to i byłam wielce ciekawa, z której strony i jak blisko wielki futurolog podszedł do poezji.
Najpierw więc o owym wstępie. Nie wiem, czy Stanisław Lem podjął jeszcze jakąś próbę analizy poetyckiej – ale mam wrażenie, że to bardzo wątpliwe. Ja w każdym razie z żadną inną oprócz omawianej się nie zetknęłam i innych szukać nie zamierzam. Niewiele mi, jako czytelniczce i miłośniczce poezji, jego przedmowa dała, ale trzeba przyznać, że jej lektura zmusza do intelektualnego wysiłku. Jest specyficzna, trudna, zawiła, mocno naukowa i na pewno przeprowadzona z bardzo indywidualnego, osobistego (ale nie w znaczeniu – intymnego) punktu widzenia. To ostatnie jest jej największą zaletą, gdyby jednak ktoś chciał na podstawie tego wstępu poznać cechy charakterystyczne poezji Leśmiana, trudno mu będzie je wyłowić. Lem oczywiście wciąż o poezję Leśmiana się opiera, ale na pewno nie jest jego celem synteza (nawet skrótowa) jego twórczości poetyckiej.
Czego więc można się dowiedzieć z przedmowy? Otóż, tego:
- Dlaczego Stanisław Lem ma do poezji stosunek nieprofesjonalny?
- Dlaczego tytułowy „Gad” jest jednym z jego najbardziej ulubionych utworów?
- Dlaczego słowa podobne są do komet?
- Że wielką rolę w poezji odgrywa zaskoczenie – bo gdy słowa nas zaskakują, (…) w ten sposób zjawia się mianowicie poezja, to jest w strumieniu wypowiedzi krzepnie jak w jakiś kryształ (nie musi, ale może być dziwaczny nad miarę).
- Że na wzór nauk przyrodniczych, stworzyć można taksonomię poetycką;
- Że o poezji nie można mówić, nie angażując się emocjonalnie (prawdą jest, że mimo naukowego stylu przedmowy, zauważalne są w niej także emocje piszącego);
- Że Lem stara się bardzo dotrzeć do wnętrza poezji, do jej jądra;
- Co sądzi o przekładach poetyckich i o wielojęzyczności poetów?
- Że poezja podlega prawom ewolucji;
- Dlaczego Lem Mickiewicza jedynie szanował, a do Słowackiego lgnął?
Jeśli chodzi o wiersze Bolesława Leśmiana, to w tomiku znalazłam te bardziej (jak Urszula Kochanowska czy Dusiołek) i mniej znane. Dla mnie świetne są:
- Strój – wiersz o ofierze;
- Szewczyk – o błogosławionym, ale bezsensownym trudzie;
- W przeddzień swego zmartwychwstania – o łudzącym odwlekaniu tego, co ma nastąpić;
- Dziewczyna – tak rytmiczny, że aż chce się go czytać;
- W czas zmartwychwstania – bardzo zaskakujący w treści;
- Boże, w niebie pełen chwały – o rozczarowaniu i niepewności.
Ze względu na Stanisława Lema zwróciłam jeszcze uwagę na utwór pt. Eliasz – bo jest bardzo kosmiczny.
Wiersze Bolesława Leśmiana cechują z reguły balladowość oraz kreacyjność i nierzeczywistość – może z tych dwóch ostatnich powodów poproszono Stanisława Lema o napisanie przedmowy? Wielkiej wyobraźni żadnemu z nich wszak odmówić nie można, choć wyobraźnie te powędrowały w zupełnie różne strony.
Lektura tego zbiorku nie wzbudziła we mnie jakiegoś wielkiego zachwytu, raczej była ćwiczeniem intelektualnym. Chciałam też urządzić sobie całkowitą odmianę od czytanych ostatnio kryminałów i thrillerów. I do tego sprawdziła się znakomicie - umysł podążył inną ścieżką i jest całkowicie oczyszczony.