Na początku tego roku do księgarń trafiła książka Marii Nurowskiej pt. „Drzwi do piekła“. Już przed oficjalną premierą było o niej głośno. Mówiono, że to najodważniejsza książką autorki, w żaden sposób niepodobna do jej poprzednich powieści.
Akcja „Drzwi do piekła“ rozgrywa się głównie w żeńskim zakładzie karnym w Kowańcu, gdzie główna bohaterka, Daria Tarnowska trafia po zabójstwie swojego męża, Edwarda. Maria Nurowska bez ogródek opisywała rzeczywistość obowiązującą za kratami, nie stroniła od opisów przemocy i wykorzystywania seksualnego, a mimo to udało jej się stworzyć poruszającą powieść, w której wartości takie jak miłość, przyjaźń i umiejętność wybaczenia wysuwają się na pierwszy plan. Tak w znacznym skrócie można opisać „Drzwi do piekła“, po które warto sięgnąć, gdy tylko nadaży się ku temu okazja.
Teraz chciałabym przejść do „Domu na krawędzi“, czyli kontynuacji, po którą czytelnicy będę mogli sięgnąć pod koniec sierpnia.
Daria Tarnowska, była pisarka, po sześcioletnim pobycie w więzieniu wychodzi na wolność. Każdy z nas będąc w takiej sytuacji odczułby ogromną radość i nieopisaną ulgę. Jednak sytuacja głównej bohaterki jest znacznie bardziej skomplikowana. Wraz z momentem opuszczenia zakładu karnego zdaje sobie sprawę, że poza więziennymi murami nie ma nikogo z kim chciałaby (lub w mniej osobistej wersji - POWINNA) się spotkać. Powrót do mieszkania odziedziczonego po stryju, które wspólnie dzieliła z mężem nie napawa jej optymizmem. Nie mniej ciekawa wydaje się wizja spędzenia nocy na dworcu. Z dwojga złego wybiera pierwsze z miejsc, jednak chce zacząć wszystko od nowa i usunąć ze swojego życia elementy, które przypominałyby jej o przeszłości.
Daria przypomina sobie o pewnym pensjonacie w górach i tam postanawia się udać. Nasza bohaterka chcąc, aby ktokolwiek dowiedział się kim naprawdę jest przedstawia się jako Marta a lekkie podobieństwo i identyczne nazwisko do pewnej pisarki nazywa zwykłym przypadkiem. Najpierw zatrzymuje się u serdecznej i gościnnej pani Eli. Dni mijają jej na spacerach po górach, oddychaniu świeżym powietrzem i zastanawianiu się CO DALEJ?
Po sprzedaniu niechcianego mieszkania może sobie pozwolić na budowę domu, w którym przejezdni w razie potrzeby będą mogli wynająć pokój. Wszystko zaczyna się jakoś układać, Daria nie chce rozpamiętywać pobytu w więzieniu, postanawia zerwać z przeszłością. Wcale nie jest to takie łatwe...
Pewnego dnia Darię odwiedza Iza. Kobiety poznały się w więzieniu, jednak nie zajmowały tej samej celi. Wręcz przeciwnie. Iza pracowała w Kownańcu jako opiekunka i była odpowiedzialna za to, aby więźniarki przestrzegały regulaminu. Daria nie zapomni ich pierwszego spotkania. Już wtedy Iza ją zaintrygowała i poczuła, że pomimo okoliczności w jakich się poznały będzie mogła jej zaufać i zdobędzie przyjaciółkę. Faktycznie tak było. Obecność Izy, długie rozmowy podtrzymywały Darię na duchu i sprawiły, że pobyt w więzieniu nie był tak okropny.
Była więźniarka jest w szoku, gdy w drzwiach jej domu pojawia się Iza. Przybyła zwraca się do Darii z prośbą, aby ta zajęła się jej ośmioletnią córką, Olą, ponieważ sama musi wyjechać w sprawach służbowych, a babcia, która dotej pory zajmowała się małą niedawno zmarła. Cała ta sytuacja mogłaby wydawać się normalna, gdyby nie to, że Iza przez cały okres ich znajomości ani razu nie wspomniała, że ma dziecko. Daria po chwili namysłu przystaje na prośbę przyjaciółki i zajmuje się Olą. Jak się okazało Iza nie była wzorową matką. Dziewczynką cały czas zajmowała się babcia, podczas gdy ona zdobywała kolejny awans. Całe dotychczasowe zdanie Darii na temat Izy legło w gruzach, przyjaciółka okazała się egoistyczną kobietą, która nie poświęcała czasu swojemu dziecku.
Z czasem Daria i Ola znajdują wspólny język i nawiązuje się między nimi silna więź. Spędzają ze sobą mnóstwo czasu, wspólnie spacerują po górach, a w nocy śpią przytulone w jednym łóżku. Iza miała zabrać swoje dziecko, „gdy tylko się urządzi“, jednak mijają kolejne lata a nic takiego nie nastąpiło. Ola dorasta, a Daria zastępuje jej nieobecną matkę, która podróżuje po świecie wspinając się po kolejnych szczeblach kariery.
Główna bohaterka ma już trochę życia za sobą, ale nigdy nie zdecydowali się z mężem na posiadanie dzieci. Daria kocha Olę, a ta wyraźnie odwzajemnia jej uczuciel Jednoczeście zdaje sobie sprawę, że nie jest jej prawdziwą matką i gdy tylko tamta przypomi sobie o córce będzie musiała się z nią rozstać. Nie potrafi spokojnie przyglądać się poczynaniom Izy i nie może wybaczyć jej, że nie była przy Oli, kiedy ta najbardziej potrzebowała matczynego wsparcia.
Ponadto w życiu Darii pojawia się Paweł, którego wraz z synem Antkiem poznała, gdy wynajmowali u niej pokój. Kobieta od razu czuje zainteresowanie przystojnym lekarzem, jednak zdaje sobie sprawę, że chcąc zbudować poważny związek musi być z nim całkowicie szczera. Jednak nie wie jak mężczyzna zareaguje na wiadomość, że jego ukochana kobieta nie jest taka niewinna jak mogłoby się wydawać. Czy Paweł będzie w stanie spędzić resztę życia z kimś kto był zdolny postrzelić drugiego człowieka?
W powieści nie brakuje niespodziewanych wydarzeń, wielkich przemian i momentów skłaniających do zastanowienia.
Powyższa książka bardzo mi się podobała. Często spotykamy się z sytuacją, gdy kontynuacje są „pisane na siłę“ „nieporównywalne z pierwszą częścią“ itp. Jeżeli chodzi o „Dom na krawędzi“ nic takiego nie mogę powiedzieć. A nawet ośmielę się stwierdzić, że druga część jest lepsza i podczas czytania wywołała we mnie silniejsze emocje.
Warto sięgnąć po obie książki, opisujące dzieje Darii Tarnowskiej. Są to powieści o kobiecej sile, trudnych wyborach, przemianach dokonujących się w każdej z nas oraz o uczuciach, które przychodzą niespodziewanie. Ponadto zostały napisane w taki sposób, że nie da się ich odłożyć na później i lekture kończy się „za pierwszym podejściem“.