King jest jednym z moich ulubionych pisarzy , liczyłam więc że i na tej powieści się nie zawiodę . Tak też się stało , książka jest naprawdę świetna , zwłaszcza że przy jej pisaniu twórca miał utrudnione zadanie z którego wywiązał się znakomicie . Utrudnione ponieważ musiał połączyć wiarygodnie i ciekawie zdarzenia i osoby autentyczne z literacką fikcją . King zrobił to po mistrzowsku jak zwykle zresztą , a mnie pozostaje tylko cieszyć się z tego , iż Król wciąż jest w dobrej literackiej formie , wciąż pisze i wciąż udowadnia swoim wiernym czytelnikom że jego wyobraźnia nie zna granic . Co prawda jeżeli chodzi o tytuł tej książki bardziej odpowiadał mi ten oryginalny , dla ciekawych podaję , '' 11/22/63 '' . Ja przyznaję że ten tytuł jest bardzo tajemniczy i w połączeniu z niektórymi zagranicznymi okładkami naprawdę niewiele o książce mówi . Ale wracajmy do naszego polskiego wydania , polskiego tytułu i polskiego tłumaczenia . Otóż pewnego dnia , pewien skromny nauczyciel dotyka czegoś niesamowitego , co pozwoli mu ''zabawić się '' w Boga . Ten nauczyciel języka angielskiego to Jake Epping , mieszkaniec Lisbon Falls . Jake jest samotny , żona alkoholiczka zostawiła go po latach małżeństwa dla kolesia którego poznała na mityngach AA , argumentując swoje odejście powodem , jakoby Jake nie doznawał uczuć , a na pewno nie potrafił tych uczuć okazywać (bo nawet na pogrzebie własnych rodziców nie potrafił płakać). Jake dzieli więc swój czas między uczniami również tymi dorosłymi z kursu języka angielskiego dla dorosłych , sprawdzaniem prac , a przesiadywaniem w barze Ala Templetona . Między mężczyznami nawiązuje się coś w rodzaju przyjaźni , takiej prawdziwej szorstkiej męskiej przyjaźni , bez zbytniej czułostkowości i poklepywania po plecach . Któregoś dnia Al dzwoni do Jaka i prosi by ten NATYCHMIAST jak tylko będzie mógł zjawił się w jego srebrnej przyczepie - barze . Jake zastaje przyjaciela zmienionego nie do poznania , wychudłego jak szkielet z zapadłymi oczami w czarnych obwódkach i kaszlącego niemal nieprzerwanie . Plującego krwią w takiej ilości że zwykłe chusteczki nie mają w tym wypadku racji bytu . To może znaczyć tylko jedno . Al ma raka płuc i to już w końcowym stadium . Jake jest niewymownie zdziwiony i bardzo zaniepokojony , zwłaszcza że poprzedniego dnia Al wyglądał na zdrowego zadowolonego z życia człowieka i był słusznej postury . Co więc się stało ? Skąd taka zmiana . Okazało się że w spiżarni baru Ala jest portal do przeszłości . Portal po tamtej stronie wychodzi zawsze w tym samym czasie , dokładnie 09.09 1958 roku o godzinie 11.58 . Jest jeszcze jedna charakterystyczna zależność tego portalu , otóż bez względu na to jak długo pozostajemy po stronie przeszłości , w teraźniejszości , czyli w roku 2011 mija tylko dwie minuty . Teraz powstaje pytanie dlaczego Al zdradził tak bardzo dotąd skrywaną tajemnicę portalu ? Ponieważ wymyślił sobie misję do spełnienia , której z racji swojej choroby już nie zdąży spełnić i obarcza nią Jaka . Al stwierdził że do przeszłości nie tylko można przechodzić , ale można ją też zmieniać , co automatycznie spowoduje też zmianę teraźniejszości . Templeton uważa że gdyby udało się powstrzymać Lee Oswalda przed zastrzeleniem prezydenta Johna Kennedy'ego w listopadzie 1963 roku , to może następująca po tym wydarzeniu przyszłość byłaby lepsza ? Może nie byłoby zamieszek na tle rasowym ? Może nie zginąłby laureat Pokojowej Nagrody Nobla za rok 1964 Martin Luther King . Kto wie , może nawet nie doszłoby do złą sławą owianej wojny w Wietnamie ? Jake Epping jako George Amberson przechodzi do roku 1958 i przygotowuje się do zmiany przeszłości . Ale przeszłość zachowuje się jak żywy organizm i wcale nie pragnie być zmieniana . Utrudnia więc Jake'owi - George'owi wypełnienie misji wszelkimi siłami i środkami..Czy więc Ambersonowi się uda ? Jakie koszty poniesie ? Co będzie musiał stracić , a co zyska ? Na te i wiele innych pytań odpowie książka , zachęcam więc do jej przeczytania . Myślę zresztą że tych co znają i cenią sobie twórczość Stephena Kinga do tej pozycji namawiać nie muszę , a tym którzy jeszcze nie mieli okazji poznać Wielkiego Pisarza , bardzo polecam . To właściwa pozycja dla rozpoczęcia przygody z Kingiem . Szalony klimat lat sześćdziesiątych , bardzo dobrze odmalowany , brak komórek (tak , dało się żyć bez komórki)i wszędobylski papierosowy smród i dym , palili wszyscy i wszędzie , co widać też na starych filmach amerykańskich z tamtych lat . Cóż więcej zdradzać nie będę , jeszcze raz serdecznie polecam .