Współpraca reklamowa @wydawnictwo_amare
Pozwól miłości stać się lekiem na całe zło. To zdanie umieszczone na rewersie okładki było jednym z czynników, który skłonił mnie do tego, aby podjąć się współpracy przy tym tytule. Oczywiście taki elementów było zdecydowanie więcej, ale to zdanie było tym, co ostatecznie przeważyło szalę na korzyść tej książki. Zatem czy "Panaceum" — debiut literacki Basi Łaszkow skradł moje serce? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Historia opowiada o dwójce młodych ludzi, którzy na pierwszy rzut oka wydają się należeć do zupełnie innej bajki. Roxanne Anderson jest piękną i inteligentną blondynką, która uchodzi za urodzoną pod szczęśliwą gwiazdą. Dziewczyna jest otoczona mnóstwem znajomych, a w dodatku zupełnie nie musi martwić się o pieniądze. Jednak, czy jest zadowolona ze swojego życia? Chociaż mogłoby się zdawać, że tak, w rzeczywistości Roxanne zmaga się z własnymi demonami, przez co czuje się również bardzo samotna. Czy na jej życiowej drodze pojawi się ktoś, kto pomoże jej stawić czoła problemom?
Amir Farrel to czarnoskóry chłopak, którego życie do tej pory nie rozpieszczało. Jego rodzina musi liczyć każdy grosz, dlatego Amir, jako najstarszy z rodzeństwa, jest zmuszony godzić studia i treningi koszykarskie z pracą dostawcy jedzenia. Chłopak jest bardzo utalentowanym sportowcem, który marzy o karierze w NBA. Czy jego umiejętności pozwolą mu zostać zawodnikiem najlepszej ligi koszykarskiej na świecie?
Jedno jest pewne. Kiedy jego znajomość z Roxanne nabierze rozpędu, wszystko może się zdarzyć. Czy mimo znaczących różnic społecznych oraz przeciwności, z którymi muszą mierzyć się każdego dnia, uda im się stworzyć silną relację? Czy razem będą mieli odwagę przeciwstawić się swoim najbardziej skrywanym lękom? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że początkowo zupełnie nie mogłam wciągnąć się w tę historię. Myślę, że trochę przytłoczył mnie ogrom problemów, z którymi borykali się główni bohaterowie. Ataki paniki, trauma, rasizm, brak tolerancji, czy szufladkowanie osób pod względem ich wyglądu i zasobności portfela to tylko niektóre z nich. Nie wiem, czy dwójka tak młodych ludzi byłaby w stanie w realnym świecie udźwignąć taki ciężar. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle. W prawdziwym życiu może zdarzyć się dosłownie wszystko, jednak w tym konkretnym przypadku wydało mi się to trochę mało prawdopodobne i nieco naciągane.
Przyznaje też, że po przeczytaniu ok. 260 stron, miałam bardzo duży kryzys. Mocno zastanawiałam się nad tym, czy nie zrezygnować z dalszego czytania, ale następnego dnia zebrałam się w sobie i postanowiłam jednak dać tej książce jeszcze jedną szansę. I była to dobra decyzja, ponieważ później czytanie szło mi już bardzo płynnie, a strony w zasadzie przewracały się same. Relacja pomiędzy głównymi bohaterami znacznie się rozwinęła, nabrała tempa, pojawił się również pewien trzymający w napięciu element, który ukazał, jak szczere i głębokie jest uczucie, które zrodziło się między Roxanne i Amirem. Dlatego w mojej ocenie druga część książki, jest o niebo lepsza od pierwszej.
Chociaż przed rozpoczęciem czytania byłam bardzo pozytywnie nastawiona do "Panaceum", lektura nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, niż to, co otrzymałam. Niemniej jednak myślę, że znajdą się czytelnicy, którzy będą zachwyceni tą lekturą, dlatego, jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z debiutem literackim Basi Łaszkow, zachęcam Was do przeczytania jej książki i wyrobienia sobie własnego zdania na jej temat.