Lato u Tiffany’ego recenzja

Karen Swan "Lato u Tiffany'ego",

Czy tworzone przez autorów kontynuacje książek zawsze mają sens? A może są wynikiem dobrej sprzedaży bądź nacisków czytelniczek i czytelników, którzy chcieliby poznać dalsze losy ulubionych bohaterów? Znacie może takie serie, w których każdy następny tom jest lepszy od poprzedniego?

Z jednej strony, jak zapewne wiele osób, lubię czytać zamknięte w kilku tomach opowieści, w których rozwijane są kolejne wątki, bohaterowie uczą się na błędach, pojawiają się koleje pokolenia. Z drugiej jednak, czesto zdarza mi się odczuwać pewną wtórność kolejnych historii, bywa również tak, że po prostu zaczynają mnie one nudzić.

Tak miałam z "Latem u Tiffany'ego". Słodko-gorzka historia młodej kobiety, która nagle dowiaduje się o zdradzie męża, a potem przez cały następny rok otoczona najlepszymi przyjaciółkami, stara się od nowa poukładać sobie życie, podczas lektury pierwszego tomu wydawała się być całkiem interesująca. Uroczo zabawna, przenosiła czytelnika wraz z bohaterką w coraz to inne miejsca, w których pod troskliwym okiem przyjaciółek, Cassie wykonywała zadania pozostawione przez brata jednej z nich. Miały one na celu pomóc kobiecie zapomnieć o przeszłości. A skoro na horyzoncie pojawił się również nowy mężczyzna, ciekawa byłam ciągu dalszego.

Ten ma swoją kontynuację w drugiej części. Niestety, dużo słabszej letniej wakacyjnej wersji przygód Cassie, która kocha Henry'ego, nie jest jednak pewna czy chce wyjść za niego za mąż. Tu zaczyna się się ciąg dalszy perypetii dziewczyny i jej przyjaciółek. Miało być romantycznie i zabawnie, było sztampowo i nudno. W dodatku zadania, które otrzymała do wykonania w poprzedniej części, będące wtedy uroczym przerywnikiem, tu okazały się być wplecione na siłę, bez pomysłu.

Lato to czas, kiedy do wakacyjnego bagażu zabrać można również lekturę lekką, łatwą i przyjemną, niezbyt wymagającą, a zarazem pełną ciepła. Pierwszą część, "Miłość u Tiffany'ego", choć ma zimową okładkę można pakować bez obaw. Drugą - tylko na własną odpowiedzialność, no chyba że lubicie jak słodycz aż się wylewa z książki.