"Puszcza traktuje ludzi jednakowo, nie zważając na rasę, religię lub płeć, bywa dla wszystkich jednakowo przyjazna, a czasem okrutna, zapewnia ochronę, a niekiedy niebezpieczeństwo."
W 1942 roku stara kobieta porywa dziecko. Zabiera dziewczynkę do lasu, wychowuje jak własną córkę i nadaje jej nowe imię - Yona. Dziewczynka uczy się od swojej opiekunki jak przetrwać w lesie. Zbiera jagody, grzyby i wybrane zioła. Poluje, łowi ryby, które odpowiednio przygotowane ukrywa w ziemiance. Jerusza przekazuje dziewczynce potrzebną wiedzę. Uczy ją czytać i pisać, tak by Yona mogła sie porozumieć z napotkanymi w lesie uciekinierami.
Zapytacie, dlaczego Jerusza zabrała Yonę z jej rodzinnego domu? Z jakiego powodu ta mała dziewczynka musiała zamieszkać w ciemnym, niebezpiecznym lesie? Otóż, Jerusza ma nadprzyrodzone umiejętności. Otrzymała dar jasnowidzenia i ma niezwykłą intuicję. Pewnej nocy poczuła zagrożenie, wiedziała że musi zabrać Yonę. W przeciwnym razie, dziecko czeka niebezpieczeństwo.
Mijają lata. Yona napotyka w lesie grupę Żydów, którzy uciekli z getta. Postanawia pomóc im przetrwać zimę. Przekazuje wiedzę zdobytą od Jeruszy.
Rozmowy z nowymi mieszkańcami lasu, sparwiają, że Yona zastanawia się nad swoim pochodzeniem. Nie pamięta skąd pochodzi i kim byli jej rodzice.
Książka pt. "Las znikających gwiazd" to niepowtarzalna historia. Autorka ukazała okrucieństwo wojny inaczej niż się spodziewałam. Do tej pory czytałam książki o obozach koncentracyjnych, o walkach na froncie, o ukrywających się ludziach w domach śmiałków, którzy przyjmowali pod swój dach żydów, ryzykując przy tym własne życie. Kristin Harmel ukazała czasy wojenne zupełnie inaczej. Stworzyła historię opartą na prawdziwych wydarzeniach. Pisarka wzrowała się opowieścią ludzi, którzy ukrywali się w lasach. Jedną z dramatycznych scen, była ucieczka na bagna, gdzie grupa ludzi spędziła długie godziny przywiązana do drzew. Aby przetrwać, utworzono liny z własnych ubrań. Kolejnym faktem ukazanym w książce jest wspomnienie jedenastu sióstr zakonnych, znanych jako Błogosławione Męczenniczki z Nowogródka. W obszernym posłowiu możemy przeczytać, jak narodził się pomysł na stworzenie tej książki oraz gdzie autorka zdobyła potrzebną wiedzę.
K.Harmel dobrze ukazała życie w ukryciu. Wspomniała o wartościach, które pomogły przetrwać trudny czas. Wielu ludzi, celebrowało święta, pamiętali o modlitwie i istotnych symbolach. Niektórzy nawet tworzyli menorę chanukową, która symbolizuje światło w ciemnościach.
Przedstawiona historia zrobiła na mnie duże wrażenie. Bardzo zżyłam się z bohaterami. Kibicowałam Yonie, chciałam żeby odnalazła szczęście. Polubiłam Jeruszę, wierzyłam że ma dobre intencje. Zapisałam sobie dużo cennych mądrości. Zapamiętam wiele dramatycznych scen. Cieszę się, że miałam możliwość przeczytania tej książki. Jest wyjątkowa. Mimo trudnych tematów, lektura sprawiła mi dużą przyjemność. W trakcie czytania zapominałam o otaczającej mnie rzeczywistości, przepadłam. Serdecznie polecam waszej uwadze ten tytuł, książka jest inna niż wszystkie, jakie do tej pory miałam okazje przeczytać.
"- Od miesięcy nie widzieliśmy tak rozgwieżdżonego niebia - powiedział, a reszta przyznała mu rację. - Trudno je dostrzec ponad czubkami drzew. W lesie gwiazdy znikają, nieprawdaż?
-Tak jak my, jeśli dopisze nam szczęście - zauważył Mosze i kilka osób się roześmiało."
*Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl