„Labirynt w polu kukurydzy” to książka autorstwa Aleksandry Polak, wydana przez Wydawnictwo Młodzieżówka.
Trzynastego września 2008 roku, lot EAG292 linii Eagle Airlines zmierza z Pragi do Sztokholmu. W tym samym czasie ośmioletnia Bea – Beata Bek, sama przemierza drogę do szkoły, znajdującej się w wiosce obok. Akurat dzisiaj jej mama czuła się na tyle źle, że nie mogła jej odprowadzić, więc dziewczynka, skupiając się na swoim poczuciu dorosłości, idzie sama. Niestety nie dociera do szkoły. Samolot, na oczach dziewczynki, spada na pobliski labirynt w polu kukurydzy, który był coroczną atrakcją dla lokalnych osób i turystów.
Aleksandra Polak pokazuje, jak na późniejsze życie wpływają traumy, doświadczenia z przeszłości i nieprzepracowane do końca kwestie. Bea, jako mała dziewczynka, widziała śmierć, która „buszowała po labiryncie, zbierając żniwo jak kosiarz”. Zobaczyła na własne oczy coś, czego żaden człowiek nie powinien doświadczyć – szczątki, porozrywane ciała, bezwładne palce, rozerwane ramiona, wystające z ciał kości…
Beata doświadczyła czegoś, co pozostało w niej w ogromnym stopniu, co sprawiało, że wkroczyła w zbyt wczesną dorosłość. Rodzice bagatelizowali jej stan psychiczny, ignorując to, co się wydarzyło i to, jakie może nieść za sobą konsekwencje. Temat śmierci, samolotów, w szczególności „tego” samolotu, to tabu. Rodzice jedynie zapisali dziewczynkę do psychologa, ale ta kazała Beacie… wypierać temat, wpajając sobie, że to był tylko sen. Jeśli zaś o sny chodzi, dziewczynka codziennie ma koszmary poprzez niszczycielskie wspomnienie katastrofy. To właśnie na jej oczach pasażerowie zmienili się „ze zwykłych ludzi w spalone marionetki”.
Dziesięć lat później Bea funkcjonuje trochę lepiej, choć również nie najlepiej. Nadal wszystko w niej siedzi, nadal chowa się, gdy widzi samolot na niebie. Swoją drogą, zna rozkład lotów na pamięć i mało co jest w stanie ją zaskoczyć. Jednak przez rówieśników postrzegana jest jako dziwak, ktoś, kogo się unika lub traktuje jak sensację. Presja, którą wywiera na nią rodzina, również jest za duża.
Pewnego dnia na swojej drodze Bea spotyka czternastoletniego chłopca, Dawida Krajzera, śmiertelnie chorego mieszkańca hospicjum. To on pokazuje Beacie, że można czerpać z życia więcej, mimo niesprzyjających okoliczności, mimo tych wszystkich najgorszych chwil, które ma się za sobą i możliwe, że przed sobą.
Autorka w swojej powieści uświadamia nam, że nieważne co w życiu przeszliśmy, z czym się zmagamy i jak bardzo wpłynęło to na nasze „tu i teraz”, to największa siła drzemie właśnie w nas samych. To my decydujemy o tym, jak będzie wyglądało nasze życie. Jesteśmy w stanie osiągnąć naprawdę wiele – czy to małymi kroczkami, czy rzucając się na głęboką wodę. Aleksandra Polak w swojej książce pokazuje nam wiele kwestii, nad którymi możemy się głęboko zastanowić. Daje nam pole do rozważań. Książka jest inspirująca, motywująca, skłaniająca do refleksji, a zarazem uświadamiająca, że z jednej strony nie należy bagatelizować problemów, a z drugiej – trzeba walczyć o lepsze jutro.
„Labirynt w polu kukurydzy” to książka, która podejmuje wiele ważnych tematów, jednocześnie będąc lekturą, którą czyta się niesamowicie szybko. Bohaterowie sprawiają, że kibicujemy im, wspieramy ich, jesteśmy przy nich całym sobą na dobre i na złe – nawet, gdy wiemy, że ich decyzje nie polepszą ich stanu, a wręcz przeciwnie.
Książka pokazuje to, że rodzice, rodzina i znajomi nie zawsze są w stanie zrozumieć to, co w nas tak naprawdę siedzi. Ludzie bagatelizują problemy, odcinają się od tego, co innego człowieka może niszczyć od środka. Główna bohaterka, Bea, raz za razem trafia na osoby, które nie są w stanie wnieść nic pozytywnego do jej życia. Dziewczyna buntuje się, sama siebie wpędza w kłopoty. My, czytelnicy, naprawdę chcemy, aby dziewczynie w końcu coś się ułożyło, aby dostała od życia coś lepszego niż dotychczas, a jednak Beata, za sprawą swoich wyborów i otoczenia, ciągle otrzymuje nie to, co trzeba. W niektórych momentach książka jest naprawdę dołująca i przerażająca. Choć ciągle mamy nadzieję, że los się odmieni…
Aleksandra Polak w swojej książce przekazuje również wartości, którymi powinniśmy kierować się w życiu, walcząc o lepsze jutro. Ukazuje siłę relacji rodzeństwa, zmaganie się z demonami przeszłości. Uświadamia, jak ważne jest wsparcie najbliższych i zwykła, szczera rozmowa, na którą wiele osób nie może liczyć. Autorka, za sprawą głównej bohaterki, pokazuje nam drogę „do normalności” – pragnienie akceptacji, zrozumienia, miłości. Miłości, która może uratować życie…
Mimo tego, że historia jest dość odrealniona, bo przecież niecodziennie zdarzają się katastrofy lotnicze i mało kto musi przepracować w sobie tak potworną traumę to… przecież każdy z nas przechodzi coś, co może być dla niego jego osobistym problemem – takim doświadczeniem, po którym bardzo ciężko jest się pozbierać. I jak tutaj w książce każdy wiedział, że Bea to „ta dziewczynka”, ta, która na własne oczy widziała katastrofę, tak w realnym życiu musimy zdawać sobie sprawę z tego, że ktoś mógł przejść coś równie ciężkiego lub właśnie przechodzi. Bez rozgłosu, bez afiszu, a jednak rozpada się na kawałki.
Aleksandra Polak stworzyła historię, która przepełniona jest emocjami. Strachem, niepewnością, brakiem zrozumienia. Serwuje nam z drugiej strony historię, w której pojawia się nadzieja i motywacja, siła do walki o lepsze jutro.
Jeśli macie ochotę na książkę, która porusza ważne tematy, pozwala uporać się i z własnymi problemami, skłonić do refleksji i rozbudzić w nas nadzieję na nowo, to sięgnijcie po „Labirynt w polu kukurydzy”.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Młodzieżówka.