Melissa Darwood po raz kolejny zachwyca przepięknym wydaniem książki, ale nie tylko, bo „Deweloper” od środka jest również piękny.
Ida jest projektantką ogrodów i ma swoją kwiaciarnię. Choć czasem jest ciężko, to kocha to, co robi.
Ida jest zakupoholiczką, choć dzielnie walczy ze swoim uzależnieniem. Ma swoją kwiaciarnię i jest projektantką ogrodów. Choć czasem jest ciężko, to kocha to, co robi. Jej małżeństwo się powoli rozpada, ojciec krytykuje na każdym kroku, a do tego kobieta jest zakupoholiczką, choć dzielnie walczy ze swoim uzależnieniem i wierzy, wszystko się jakoś ułoży.
Jednak wtedy na horyzoncie pojawia się deweloper, który chce zburzyć jej ukochaną kwiaciarnię. Ida nie zamierza się poddać bez walki i niczym lwica będzie chronić swoje dziecko, a kiedy w końcu spotka się oko w oko z pazernym przedsiębiorca, uświadomi sobie, że jest to ktoś, kto kiedyś był jej bardzo bliski...
Uwielbiam, kiedy autor przelewa swoją pasję czy miłość do czegoś na strony książek i tak samo jest w przypadku Dewelopera i tutaj chodzi o pasję do roślin, dosłownie można wyczuć to od pierwszych stron książki. Autorka co nie gdzie wplata nawet małe life hacki odnośnie do florystyki i ogrodnictwa, a na samym końcu książki pojawił się nawet ilustrowany słowniczek z roślinami, które pojawiają się w książce. Nie spotkałam się jeszcze z czymś taki i jak dla mnie ogromny plus za to.
Bohaterów polubiłam od samego początku. Mamy tutaj typowe grumpy&sunshine, choć Ida to bardziej taka pozytywnie zakręcona wichurka, nie mniej jednak bez wątpienia jest dla poważnego Doriana takim promieniem słońca. Będąc nastolatkami czuli coś do siebie, jednak nagły wyjazd chłopaka bezceremonialnie zakończył coś, co nie miało szansy nawet zakwitnąć. Jednak przeznaczenie po raz kolejny postawiło tę dwójkę na swojej drodze.
Kto zna twórczość Melissy, wie, że jej męscy bohaterowie mają pewien defekt i w przypadku Doriana jest tak samo, nie będę pisać, o co chodzi, przekonajcie się sami. Jednak tym razem jego problem(y i/lub jego następstwa) nie poznajemy na sam koniec, a znacznie wcześniej, tak jak było np. W Niezdobytej.
„Deweloper” bez wątpienia porusza ważne tematy, możemy się wgłębić w problemy walki z nałogiem, ale przede wszystkim historia Idy i Doriana pokazuje, że mimo przeszkód i kłód, jakie życie rzuca nam pod nogi, nie wolno się poddawać, próbować walczyć ze swoimi demonami i szukać pomocy, bo czasem w takich miejscach można znaleźć najlepszego przyjaciela, kogoś z kim ramię w ramię będzie się toczyło batalię. I jeszcze jedno ważne przesłanie w tej książce jest takie, że w życiu równie ważne co dawanie drugiej szansy innym jest danie jej sobie.
Nie mogę zapomnieć o przecudownym wydaniu tej perełki. Jedno z najpiękniejszych (jak nie najpiękniejsze) na naszym rynku i do tego okładka pachnie kwiatami. Czy można wpaść na lepszy pomysł przy książce, w której rośliny odgrywają dużą rolę?
Po raz kolejny Melissa nie zawodzi i daje nam świetny romans pełen humoru i lekkości, choć jednocześnie porusza ważne tematy. Cudownie bawiłam się przy tej pozycji i po prostu nie mogłam się od niej oderwać.
Polecam z całego serca.