"Morderstwo w Mezopotamii" to historia osadzona w egzotycznym klimacie Tell Jarmidża. W tym oto miejscu, odbywają się prace wykopaliskowe pod przywództwem doktora Leidnera. Jego ekipa to mieszanina ludzi różnych narodowości, którzy dobrze się znają i dotąd żyli ze sobą bardzo zgodnie. Zachowywali się jak wielka szczęśliwa rodzina. Tym razem jednak, pośród członków ekspedycji zaczyna narastać dziwne napięcie i sztuczna grzeczność, jakby coś złowróżbnego wisiało w powietrzu. Jakby burza miała nadejść lada chwila.
Mamy oto żonę archeologa, Luizę Leidner, niezwiązaną z resztą towarzystwa pasją i pracą archeologa. Kobieta jest nie tylko piękna, urocza i czarująca, ale także inteligenta i oczytana. W oczach członków ekspedycji ma jednak wiele paskudnych cech charakteru. To wielka egoistka, intrygantka i kłamczucha. Bezwzględna, bezlitosna i niebezpieczna.
"Sama nie jest archeologiem, tylko żoną archeologa. Odcięta od rozrywek, organizuje własne. Bawi się w intrygi."
Luiza Leidner lubi sobie owijać mężczyzn wokół palca. Pragnie nieustannej uwagi i uwielbienia. W świetle jupiterów czuje się jak ryba w wodzie. To twarda kobieta, ale czegoś się boli. Wpada w ataki histerii i paniki. Luiza boi się żywego człowieka z krwi i kości. Powodem jej lęków są anonimowe listy z pogróżkami. Kobieta podejrzewa pierwszego męża, niemieckiego szpiega, którego sama zadenuncjowała, Fredericka Bosnera. Groził, że jeżeli wyjdzie za innego, to ją zabije.
Jej były mąż salwował się ucieczką i zginął pod kołami pociągu. Czy to możliwe, aby ożył i wysyła jej okropne listy z pogróżkami?
"Nie posłuchałaś. Już mi nie umkniesz. Byłaś żoną Fredericka Bosnera. Teraz musisz umrzeć."
Przerażony stanem żony, doktor Leidner wzywa do Tell Jarmidża pielęgniarkę, Amy Leatheran. Wydaje mu się, że to idealna kandydatka do chorej nerwowo osoby: pogodna, krzepka i praktyczna. Siostra Leatheran nie upilnowała jednak swojej podopiecznej. Luiza Leidner została zamordowana. Silny cios z przodu z przodu głowy pozbawił ją życia. Kto zabił żonę archeologa? Przecież żaden obcy nie miał wstępu na teren wykopalisk. Czyżby to był któryś z członków ekspedycji?
I tu do akcji wkracza Herkules Poirot. Przesłuchuje po kolei członków ekspedycji i wysuwa jeden wniosek: wszyscy mieszkańcy domu są podejrzani. Uważa, że wielką pomocą w rozwiązaniu zagadki morderstwa będzie siostra Leatheran. Ceni ją za uporządkowany umysł i wnikliwe obserwacje.
Dla małego Belga w każdej, nawet najmniejszej sprawie, najważniejszy jest ład i metoda. Poirot najpierw szuka motywu. Uważa, że kluczem do rozwiązania zagadki jest sama pani Leidner.
"Nie chodzi mi o to, skąd pochodzi i jakie było jej panieńskie nazwisko. Nie mówię o owalu jej twarzy i kolorze oczu. Chcę wiedzieć, jaka była naprawdę!"
Autorka po mistrzowsku kreśli portrety psychologiczne bohaterów. Przedstawia szeroki przekrój ludzkich charakterów i robi to - jak zawsze - z klasą i starodawnym wdziękiem. Każdy z nich jest inny, każdy skrywa mroczne tajemnice i pilnuje się, aby nie wyszły na światło dzienne.
"Morderstwo w Mezopotamii" to klasyczny kryminał, spójny i logiczny. Nie ma tu dodatkowych wątków, rozpraszających uwagę Czytelnika. Podążamy za wartką akcją w sposób metodyczny i uporządkowany. I to mi się w kryminałach Agathy Christie szalenie podoba. Podobnie jak język, który jest lekki i dystyngowany.
Agatha Christie stworzyła świetną intrygę, której finał jest wielce zaskakujący. Nigdy bym się nie domyśliła, kto zabił żonę archeologa, choć moje szare komórki pracowały niestrudzenie.
"Morderstwo w Mezopotamii" okazała się kolejną smakowitą ucztą czytelniczą. Z pewnością docenią ją fani angażujących kryminałów z nieoczywistym finiszem.
Za książkę dziękuję serdecznie Strusiowatej. To była dla mnie przemiła niespodzianka i wspaniały prezent.