Nie jestem miłośniczką książek historyczny, ale zaciekawił mnie tytuł książki. Dawno już nie czytałam książki historycznej napisanej z taką swadą, pazurem, poczuciem humoru, a jednocześnie omawiającym z dużą wiedzą najbardziej kontrowersyjne wydarzenia z historii Kościoła. Autor jest mediewistą i dominikaninem, a więc ma dostęp do rozległych źródeł historycznych samego zakonu i nie tylko. Niestety naszą wiedzę historyczną czerpiemy z popkultury, z powieści historycznych, zapominając o tym, że najczęściej pisarze nie są historykami i powielają stereotypy, a także dostosowują historię do potrzeb powieści. Popełniamy też duży błąd, patrząc na średniowiecze przez mentalność człowieka współczesnego. Średniowiecze było epoką śmiechu i dużego dystansu do siebie, do życia i do śmierci. Ludzie głęboko wierzyli, ale nie wykluczało to ich otwartości na zabawę. Uczniowie szkół katedralnych przebierali się za biskupa i kanoników i siadali na tronie biskupim w katedrze, odbywała się ośla msza, przygotowywano parodie kazań, parodie koronacji papieża. Często te parodie kazań, lub wywodów teologicznych traktujemy dzisiaj z pełną powagą.
Ciekawym i wzbudzającym emocje jest inkwizycja, którą często łączymy ze średniowieczem, a to właśnie w oświeceniu, w epoce rozkwitającej wiedzy było jej apogeum. Inkwizycja w średniowieczu nie zajmowała się magią, gdyż magię traktowano za błąd, a nie za herezję. Dopiero w połowie XV wieku podciągnięto to pod herezję. Apogeum prześladowań trwało od połowy XVI wieku do XVII wieku. Większość procesów prowadziły sądy świeckie, gdyż herezja była zbrodnią przeciw królowi. Dużo było też samosądów, na przykład niepiśmienny proboszcz wspierany przez sołtysa. Często ludzie woleli się dostać pod sąd inkwizycji, które były łagodniejsze, niż pod sądy świeckie. Protestanci też byli bardzo gorliwi w tym dziele, wystarczy przytoczyć fragment listu Lutra, że nie można pobłażać magikom i czarownicom i sam chciałby podpalać pod nimi stosy. Pod koniec XVII wieku Kościół zakazał trybunałom inkwizycyjnym zajmowania się czarami. Ostatni proces o czary w Europie w latach 1807 – 1811 w Reszlu na Warmi, który był pod zaborem Pruskim i to pruski sąd prowadził proces. Niejaka Barbara Zdunek spłonęła na stosie, ale najprawdopodobniej za podpalenia, a nie za czary.
Ciekawymi tematami poruszanymi w tej książce jest historia wypraw krzyżowych, historia zakonu templariuszy, dlaczego został rozwiązany, historia trzech papieży i ich spory. Z naszych ziem przedstawił proces beginek świdnickich, czy śmierć Biskupa Stanisława. Przedstawi też biografię barwnych osób epoki średniowiecza, które były członkami zakonu dominikanów, jak Hieronim Savonarola, Mistrz Eckhart, czy Giordano Bruno. Najczęściej Giordano Bruno łączymy z Kopernikiem, natomiast sam zakonnik nie cenił sobie matematycznych wyliczeń. Prawdopodobnie w bibliotece dominikańskiej znalazł streszczenie dzieła Kopernika i włączył go w swój system filozoficzno-teologiczny. Właśnie ta jego wizja Boga i świata doprowadziła do procesu, a teoria Kopernika był zarzutem drugoplanowym. Możemy też poznać postacie mniej znane, jak historię dominikanina o Jan Falkeneberga, który na przełomie XIV i XV wieku proponował ostateczne rozwiązanie, czyli eksterminację narodu polskiego, zamordowanie króla i włączenie ziem Królestwa Polskiego do Rzeszy.
Dla kochających książki, ciekawą informacją jest, że w klasztorach dominikańskich, w księdze konstytucji zakonu znalazły się przepisy o szczególną dbałość o książki. Karą za uszkodzenie książki lub choćby wzięcie jej bez zgody innych braci była dyscyplina (chłosta) i kilkanaście psalmów do odmówienia.
Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej przedstawia historię Kościoła, a w drugiej skupia się na dominikanach i ich klasztorze w Krakowie. Druga części opowiada anegdoty obyczajowe, kryminalne i archeologiczne. Możemy poznać kryminologię dominikańską, czy opowieści z krypty.
Tomasz Gałuszka okiem wytrawnego badacza, mediawisty, przygląda się najbardziej kontrowersyjnym kartom dziejów Kościoła i często podważa ogólnodostępne teorie. W jego wykonaniu historia nie jest suchym i nudnym opisem faktów i dat, ale pasjonującą lekturą, która nieraz jest bliska kryminałom, lub thrillerom historycznym. Napisana jest w sposób przystępny i spójny, a przede wszystkim dowcipny, dzięki czemu ja byłam zachwycona. Trudno się nie śmiać, kiedy czyta się jak to franciszkanie z dominikanami podpisywali pakt o nieagresji.