𝐾𝑠𝑧𝑡𝑎ł𝑡 𝑑𝑒𝑚𝑜𝑛𝑎 to, o ile się nie pomyliłam, osiemnasta książka w dorobku Magdaleny Zimniak. Moje pierwsze spotkanie z jej twórczością miało miejsce w 2018 roku, gdy sięgnęłam po 𝐺𝑟ę 𝑝𝑜𝑧𝑎 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑒𝑚. Już wtedy wiedziałam, że chcę poznać więcej jej książek – autorka oferuje wszystko, co uwielbiam w thrillerach: mroczny klimat, napięcie i głębię psychologiczną. Później przyszła kolej na 𝑃𝑖𝑤𝑛𝑖𝑐ę, 𝑁𝑎𝑠𝑧ą 𝑝𝑟𝑦𝑤𝑎𝑡𝑛ą 𝑔𝑟ę oraz 𝐶𝑧𝑎𝑟𝑐𝑖𝑒 𝑙𝑢𝑠𝑡𝑟𝑜, które do dziś pozostaje w mojej pamięci.
Sięgając po 𝐾𝑠𝑧𝑡𝑎ł𝑡 𝑑𝑒𝑚𝑜𝑛𝑎, miałam pewne obawy – niezwiązane z fabułą czy bohaterami, bo tutaj nigdy nie miałam wątpliwości. Dotyczyły one wątku kościelnego, który autorzy ostatnio często wprowadzają bez odpowiedniej dbałości o fakty. Magdalena Zimniak zachowała jednak klasę. Wątek kościelny został przedstawiony subtelnie, w odpowiednim kontekście, bez obrażania kogokolwiek. Jest go dokładnie tyle, ile wymaga fabuła – wszystko opisane ze smakiem i z poszanowaniem uczuć religijnych.
Zanim przejdę do meritum recenzji, muszę podkreślić, że 𝐾𝑠𝑧𝑡𝑎ł𝑡 𝑑𝑒𝑚𝑜𝑛𝑎 to świetnie napisany thriller, w którym zagadka i psychologia grają pierwsze skrzypce. To kolejna książka autorki, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie i trzymała w napięciu aż do ostatniej strony.
ᴢ ᴄʏᴋʟᴜ ʜᴀʟɪɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴌᴀ ɪ ᴘᴏʟᴇᴄᴀ:
Julia, zatwardziała ateistka, pewnego dnia oznajmia, że się nawróciła, i namawia męża, by poszedł z nią na mszę do kościoła. Mimo że Karola zachowanie żony bardzo zdziwiło, zgadza się z nią pójść. Po mszy wraca do domu sam, gdyż Julia zaginęła w tłumie wiernych, zaniepokojony stwierdza, że żony także nie ma w domu. Zgłasza jej zaginięcie na policji i kontaktuje się ze znajomymi oraz rodziną, którzy również nie wiedzą, co się z nią stało.
Dochodzeniem zajmuje się nadkomisarz Krystyna Farks, która w toku śledztwa odkrywa, że Julia nie była jedyną zaginioną młodą kobietą mającą związek z kościołem na warszawskiej Tamce. Podczas skrupulatnego śledztwa wychodzą na jaw mroczne tajemnice Julii oraz jej rodziny. Im więcej szczegółów zostaje ujawnionych, tym bardziej sprawa wydaje się pogmatwana dla policjantki. Czy ktoś z bliskich kobiety byłby gotów posunąć się do najgorszych czynów, aby sekrety pozostały w ukryciu? Krystyna Farks nie potrafi odnaleźć się w tych przeczuciach, energii i myśleniu życzeniowym. Wolałaby, żeby śledztwo opierało się na konkretach.
Obraz rodziny Paciorków budzi niepokój. Adela, siostra Julii, twierdzi, że w ich rodzinie dzieje się coś złego, ale nie potrafi tego nazwać. Sądzi, że to rodzice doprowadzili do zmian w psychice siostry, która wciąż czuje, że zasługuje na karę. Zdaniem Adeli, nie tylko ojciec buduje złą atmosferę w domu, gdyż matka postrzega siebie jako bohaterkę dramatu – nieszczęśliwą i uciśnioną, nawet gdy martwi się o dzieci czy obwinia się o wypadek syna. To ona zawsze stoi w centrum uwagi. Tylko i wyłącznie ona. Brat wciąż tkwi w tym wszystkim, choć mógłby mieszkać samodzielnie, ponieważ dobrze zarabia jako programista. To, że znajduje się na wózku, nie uniemożliwiało mu prowadzenia samodzielnego życia.
Interesującym elementem fabuły było odkrywanie przeszłości Julii, która w młodości przebywała w ośrodku psychiatrycznym, oraz obserwowanie rodzącego się uczucia między nią a jednym z pacjentów. Choć ich relacja zdaje się nabierać głębi, podobnie jak Julia, kwestionowałam historię chłopaka o wydarzeniach, które doprowadziły go do leczenia.
𝐾𝑠𝑧𝑡𝑎ł𝑡 𝑑𝑒𝑚𝑜𝑛𝑎 to świetnie napisany thriller, w którym autorka umiejętnie balansuje między bohaterami i ich zależnościami. Ciągle przerzuca podejrzenia na każdego z nich, przez co nie da się do samego finału odkryć, kto stoi za zaginięciami i morderstwami kobiet. Finał jest zaskakujący, nie daje jednoznacznego wyjaśnienia, co dla mnie było wspaniałym zabiegiem.
Jak wspomniałam na początku, moje obawy, że jedna z moich ulubionych autorek thrillerów popłynie w kierunku tematyki kościelnej, okazały się bezpodstawne. Było kilka wzmianek na ten temat, ale zasadniczo ten wątek posłużył jedynie autorce do opowiedzenia znakomitej historii pewnej rodziny, której działania i zachowania zostały zdeterminowane przez jedno wydarzenie z przeszłości. To wydarzenie położyło się cieniem na ich relacjach, często niejasnych i zaburzonych. I o pewnym człowieku, który w tej historii odegrał decydującą rolę.
Sądzę, że wielbiciele tajemniczych i skomplikowanych thrillerów będą zachwyceni tak jak ja. Autorka w wyjątkowy sposób ukazuje trudne emocje i zawiłości ludzkiej psychiki. Stworzyła mroczny, a jednocześnie intrygujący klimat, który jest niezwykle wyczuwalny i stanowi ogromny atut powieści. Magdalena Zimniak z niezwykłą wrażliwością maluje portret skomplikowanej natury człowieka, momentami ukazując ją w jej ciemniejszej odsłonie.
Autorka w niezwykle interesujący sposób splata elementy kryminału z dramatem psychologicznym i refleksjami o charakterze metafizycznym. Zamiast skupiać się na klasycznym tropieniu śladów i rozwiązywaniu zagadek, kieruje uwagę na to, co ukryte – na wewnętrzne zmagania bohaterów z własnymi demonami, które często okazują się bardziej niebezpieczne niż zewnętrzne zagrożenia. Sceneria, w której toczy się akcja, doskonale oddaje emocje postaci – jest klaustrofobiczna, przytłaczająca i pełna sekretów, które mogą nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
𝐾𝑠𝑧𝑡𝑎ł𝑡 𝑑𝑒𝑚𝑜𝑛𝑎 to niesamowity thriller, który wciągnął mnie od samego początku i trzymała w napięciu do ostatniej strony. Intrygująca fabuła, zaskakujące zwroty akcji oraz fascynujący wątek zaburzeń psychicznych sprawiały, że książka pochłonęła mnie bez reszty. Sieć powiązań i zależności między bohaterami stawała się coraz bardziej zagmatwana, a do tego dochodziły niedopowiedzenia i starannie ukrywane tajemnice. Wszystko to tworzyło złożony, trudny do rozgryzienia układ. Autorka prowadziła mnie w fascynujący sposób po zakamarkach ludzkiej natury. Jestem w pełni usatysfakcjonowana lekturą 𝐾𝑠𝑧𝑡𝑎ł𝑡𝑢 𝑑𝑒𝑚𝑜𝑛𝑎 – spędziłam z tą książką wiele ekscytujących i niezapomnianych chwil. Magdalena Zimniak ponownie udowadnia, że jest mistrzynią w tworzeniu mrocznego klimatu i niejednoznacznych historii.