John Steinbeck to jeden z najbardziej kontrowersyjnych pisarzy XX wieku, który nie bał się w swojej prozie poruszać społecznych i politycznych problemów nękających ówczesny świat. Nagrodzona Nagrodą Nobla twórczość tego autora już od kilku lat krążyła wokół mojej czytelniczej orbity i nieustannie miałam w planach sięgnięcie po najnowsze, białe wydania jego książek nakładem Wydawnictwa Prószyński. Choć kusiły mnie swoim pięknem i estetyką, to dopiero teraz udało mi się przeczytać pierwszą, ale z pewnością nie ostatnią z nich. Oczywiście opinie Czytelników i renoma tego autora były decydującym czynnikiem, dzięki któremu podjęłam decyzję o lekturze.
Nie mogę powiedzieć, że “Księżyc zaszedł. W niepewnym boju” były moim pierwszym wyborem. Chciałam raczej zacząć od sławnych i wysoko ocenianych “Gron gniewu” lub “Na wschód od Edenu”, ale nie żałuję, że moja literacka przygoda z piórem Johna Steinbecka, to były właśnie te dwa opowiadania. Tak, “Księżyc zaszedł” i “W niepewnym boju” to tak naprawdę dwie osobne historie, które mogłyby zostać wydane w dwóch publikacjach, bo ilość ich stron spokojnie mogłaby na to pozwolić. Podobno wszystko po nich jest już tylko lepsze, a było naprawdę zacnie.
“Księżyc zaszedł” to stosunkowo krótki tekst traktujący o relacji między zwycięzcami a zwyciężonymi. W czasie trwania Drugiej Wojny Światowej do małego, górniczego miasteczka nadciągnął wojenny front i bez większego wysiłku zostało ono zajęte przez najeźdźców. Aby uniknąć buntu obcy żołnierze planują sprzymierzenie się z lokalnymi władzami. Choć te wydają się być na to podatne i dosyć bierne, to jednak w głębi ludzkich serc bunt rośnie w siłę. Opowiadanie skupia się na pokazaniu jak niezłomny jest ludzki duch i jak trudno okupantom utrzymać się na obcej ziemi należącej do ludzi, uważających się za wolnych. Pokazuje też jaki wpływ ma wojna na ludzką psychikę i jak zmienia się zachowanie uciskanych i uciskających w czasie przedłużającego się impasu.
Pomiędzy opowiadaniami został umieszczony segment dotyczący życiorysu autora i historii powstania oraz wydania “W niepewnym boju”. Jeśli ktoś jest zainteresowany tego typu kulisami, to na pewno będzie to dla niego nie lada gratka. Nie wiem dlaczego, ale ja mam tak, że suchy tekst, choćby tematem był niesamowicie ciekawy, i z jak wielkim entuzjazmem bym do niego podchodziła, to po rozdziale czy dwóch zaczynam ziewać. Zdecydowanie wolę utwory z akcją i dialogami. Tym razem, przyznaję się bez bicia, było tak samo. Po dwóch rozdziałach przekartkowałam tę część, byle szybciej rozpocząć czytanie właściwego tekstu.
W niepewnym boju” podobnie jak opisane wyżej opowiadanie, należy do mniej popularnych w Polsce utworów autora. Opowiada o dziejach zwyczajnego człowieka w obliczu spraw wielkich. Pokazuje ohydę wyzysku i bunt przeciwko niemu. Wędrowni pracownicy sezonowi, ludzie podróżujący po kraju w poszukiwaniu pracy, z początkiem XX wieku byli bezwstydnie wykorzystywani przez majętnych właścicieli sadów, którzy manipulowali stawkami. Główny bohater, Jim Nolan, jest jednym z organizatorów strajku przeciwko tej niesprawiedliwości. Początkowo niewinny bunt, przeobraża się w brutalną walkę, wymykającą się powoli spod kontroli. Steinbeck jest mistrzem w chwytaniu ważnych niuansów i w tym tekście zrobił to wyśmienicie.
Nie będę się rozwodzić nad kunsztem pisarskim autora, ponieważ ktoś kto otrzymał Nagrodę Nobla wcale takiej dodatkowej reklamy nie potrzebuje. Dzieła Steinbecka są według mnie ponadczasowe i pomimo głębi tematów, o jakie zahaczają, czyta się je niezwykle przyjemnie i zrozumiale. Przynajmniej tak właśnie jest z tymi dwoma, które dotychczas miałam okazję przeczytać. Z pewnością sięgnę po kolejne jego książki, ponieważ to jest potężna literatura, a właśnie z taką najlepiej mi obcować.