Kiedy Eilert Berg, jak co piątek szedł, by przygotować dom Aleksandry Wijkner na jej przyjazd, myślał o bardzo przyjemnych rzeczach – już niedługo miał odłożyć wystarczającą ilość pieniędzy by móc wreszcie uciec od gderliwej żony i spędzić ostatnie lata życia w ciepłej Hiszpanii lub Grecji. Piątek nie okazał się jednak dla Eilerta dniem szczęśliwym. Dokonując obchodu domu, staruszek odkrył w wannie częściowo zamarznięte ciało właścicielki. Emeryt jak oparzony wypada na ulicę.
Erika Falck, miała swoje problemy- niedawno zmarli jej rodzice, więc powróciła do Fjällbacki, żeby zająć się uporządkowaniem ich dom. Porządki nie idą jednak tak szybko, jak oczekiwała, dodatkowo nad jej głową wisi termin oddania konspektu książki, a pisanie idzie jak po grudzie. Spacerująca, zamyślona Erika dopiero po chwili załapuje co mówi do niej staruszek spotkany na ulicy. Pisarka idzie z Eilertem do domu Aleksandry i, podążając za jego wskazówkami, odkrywa ciało swej najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa. Wzywając policję, Erika nie myśli nawet o tym, że już wkrótce będzie prowadziła prywatne śledztwo dotyczące morderstwa Alex.
„Księżniczka z lodu”, pierwsza część cyklu rozgrywającego się w małym miasteczku Fjällbacka, będąca debiutem literackim Camilli Läckberg, to dobrze skonstruowany kryminał. Autorka w ciekawy i nieprzewidywalny sposób rozwija wątek śledztwa. Jednak, to co mnie najbardziej urzekło w tym tytule, to nie zagadka kryminalna, ale sposób w jaki pisarka kreuje bohaterów.
Postacie, zamieszkujące stronice powieści są przedstawione niezwykle realistycznie. Główna bohaterka to kobieta z krwi i kości: ma nadwagę, poci się, a nad ranem jej oddech nie pachnie miętą – niesmaczne? Ależ skąd! Bohaterowie powieści są na wskroś ludzcy i to sprawiło, że stali się mi o wiele bliżsi niż większość wyidealizowanych literackich postaci. Myślę, że „Księżniczka z lodu” to powieść z bardzo pozytywnym przekazem dla kobiet - pisarka pokazuje, że aby osiągnąć szczęście i miłość wcale nie trzeba przypominać modelki. Równie mocno podobał mi się realizm przy opisywaniu sceny łóżkowej i nie mówię tu o szczegółowości opisu, ale o tym, że autorka przedstawia wszystko bez idealizowania– pierwszy raz z nowym partnerem jest przepełniony niezręcznością, pewnym poczuciem wstydu, zażenowaniem, niepewnością i nie zawsze kończy się orgazmem.
Nie dość, że „Księżniczka z lodu” jest ciekawym kryminałem, postacie są świetnie wykreowane, to autorka serwuje czytelnikowi całkiem sporą dawkę humoru. W książce pojawia się kilku niesympatycznych bohaterów, ale są oni ukazani w taki sposób, że zamiast budzić irytację czytelnika, wywołują na jego ustach uśmiech. Nie mogłam powstrzymać się od chichotu, kiedy na kartach powieści pojawiała się postać zadufanego w sobie megalomana, komisarza Mellberga.
Kolejnym plusem powieści Camilli Läckberg jest jej wielowątkowość. Choć fabuła koncentruje się na rozwiązaniu zagadki kryminalnej, to nie brak w niej innych wątków - epizodów poruszających ważną problematykę społeczno-obyczajową taką jak maltretowanie kobiet, pedofilię.
„Księżniczka z lodu” jest książką, która dostarczyła mi świetnej rozrywki, zmusiła do myślenia o pewnych problemach, a także pod pewnymi względami podniosła moje morale. Polecam tę powieść miłośnikom kryminałów i to nie tylko skandynawskich. Myślę, że „Księżniczka z lodu” niezwykle przypadnie do gustu kobietom, które lubią nie tylko kryminały, ale również książki, w których pojawiają się ważne wątki społeczno-obyczajowe.