„Świat rozdwojony, splątany, skurczony. Rozdarł zasłony, Stary narodzony”.
Chcielibyście się przenieść do świata z jakiejś książki? Jakie uniwersum przychodzi Wam na myśl, gdzie idealnie byście się odnaleźli?
„Księga żywych sekretów” to książka autorstwa Madeleine Roux wydana przez Wydawnictwo Jaguar.
Świat fikcji nie zawsze jest tak kolorowy, jak mogłoby nam się wydawać. Nawet jeśli uważamy, że cudownie byłoby zamieszkać w świecie naszych ukochanych bohaterów, to nie zawsze zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, jakie mogłyby na nas czyhać.
Adelle (Addie) i Constance (Connie) rezygnują z wzięcia udziału w długo wyczekiwanym balu. Udają się do Emporium, najbardziej niebezpiecznego i najdziwniejszego miejsca w Bostonie, gdzie pan Straven proponuje im… przeniesienie ich do świata ich ulubionej książki – gotyckiej powieści romantycznej „Moira”. Jest ton przekonany, że zna zaklęcie, które podoła wyzwaniu. Co prawda zaklęcie można wypowiedzieć tylko przy pełni księżyca, kiedy Merkury będzie w retrogradacji. W zasadzie nie jest to aż takie proste, ale gdyby tak odszukać ulubiony fragment książki, wypowiedzieć odpowiednie słowa… Może warto spróbować? Adelle zawsze najbardziej pociągał melancholijny, długowłosy chłopak – Severin, którego miałaby okazję poznać na żywo. Connie zaś chciałaby poznać tytułową bohaterkę książki – Moirę Byrne.
Dziewczyny finalnie przenoszą się ze swojego nudnego świata, do świata książki. Nie spodziewają się jednak, że będzie to świat niebezpieczny, groźny. Boston książkowy nie jest miejscem przyjaznym.
W książce bardzo spodobało mi się to, że Addie i Connie zostają od początku rozdzielone. Wszystko to, co przeżywają, widzimy oczami dwóch dziewczyn, tak skrajnie od siebie różnych. Trafiają one także w zupełnie inne miejsca, poznają innych ludzi (choć w zasadzie już ich znają z lektury). Adelle zostaje niemalże staranowana przez powóz, ale dzięki temu trafia na przyjaciółkę Moiry o imieniu Orla. Connie zaś trafia na bandę łotrów, którzy nazywają siebie Bicyklami. I właśnie tutaj zaczyna się poznawanie postaci drugoplanowych, które są bardzo fajnie wykreowane. Spodobała mi się Orla, a także Mississippi, odważna kowbojka o ogromnym sercu. Choć niekiedy ten dualizm opowieści sprawiał, że myliły mi się losy głównych bohaterek, to i tak książka była wciągająca.
Tak samo ogromnym plusem w książce było to, że dziewczyny zachowywały się tak, jak na ich wiek przystało. Były zagubione w świecie, który znały jedynie z książki. Nie rozumiały wielu kwestii, nie porywały się z motyką na słońce.
Autorka w ciekawy sposób porusza kwestie tych aspektów, które są na pierwszy rzut oka niewidoczne. W tradycyjnych książkach skupiamy się na głównych bohaterach, mamy opisane ich losy, niekiedy wczuwamy się także mniej lub bardziej w historie postaci drugoplanowych, ale co z losami innych, co z losami każdej warstwy społecznej, której już autor tak szczegółowo nie opisał? Rzeczywistość opisana w książkach nie musi być tak kolorowa, jak nam się wydaje. Do tego dochodzi jeszcze jeden aspekt – „idoli należy wielbić z daleka”… Moim zdaniem, to właśnie to sprawiło, że aż tak bardzo książka mi się spodobała. Po pierwsze – mamy świat stworzony, a w nim kolejny świat stworzony. Po drugie – widzimy, że to, co przedstawia autor, często daje nam pole do popisu w kwestii domyślenia się lub pozostawienia niewiadomych. Akcja rozgrywa się swoim torem, a nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to, co się dzieje, to tylko ułamek jakiejś rzeczywistości. Po trzecie – jeśli chodzi o ulubione postaci, to są one często idealizowane. Moira w „Moirze” jest właśnie tego przykładem. Bo w zasadzie jak oceniać kogoś, kogo znamy tylko w najmniejszym ułamku, przez pryzmat na dodatek kreacji na potrzeby danej historii?
Czy dziewczyny zdecydują się wyjawić komuś prawdę, że tak naprawdę nie pochodzą z „tu i teraz”? Czy będą w stanie pomóc przywrócić do porządku to, co się aktualnie dzieje w świecie Moiry? I czy, przede wszystkim, uda im się wrócić do domu? Na te pytania poznacie odpowiedzi po lekturze „Księgi żywych sekretów”. Jeśli chcecie książkę traktować jako lekką lekturę fantastyczną, to czemu nie, ale warto zastanowić się nad jej głębszym przesłaniem.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.