Jest! Doczekałam się! Nareszcie!Wierzcie mi, że gdy usłyszałam tą dobrą wiadomość na mojej buzi od razu pojawił się wielgachny uśmiech. Uwielbiam Lamelię Szczęśliwą, a już w szczególności serie książek, w których nasza bohaterka jest już w sędziwym wieku i spędza czas na zasłużonej emeryturze. Dlaczego? Po pierwsze te lektury wiele uczą nasze bąki, po drugie - opowiadania w nich zawarte są zawsze rewelacyjne, a po trzecie - jest w nich znacznie więcej treści, więc i przyjemności ze wspólnego czytania znacznie więcej ;)
Tym razem nasza urocza staruszka gości u siebie Kajtka i Gabrysię, by udzielić im kilku językowych porad. Są to oczywiście wskazówki jak mówić poprawnie, gdyż z naszą polszczyzną nie zawsze jest tak jak być powinno. No i nie muszę Wam chyba przypominać, ze nauki pani Lamelii wcale nie należą do tych tradycyjnych. Przede wszystkim na ten czas, w którym staruszka postanawia wziąć pod swoje skrzydła tę dwójkę dzieci, oboje muszą się do niej wprowadzić. Co więcej, moją oni także obowiązek - dostosować się do konkretnego rytmu dnia. W tym przypadku jest to gimnastyka języka codziennie po śniadaniu, całodzienne tropienie błędów językowych, wypijanie lemoniady z natki pietruszki oraz jabłek oraz wieczorne szczotkowanie języka.
Sposób przekazania tym dzieciaczkom wiedzy przez Lamelię także nie jest taki oczywisty. Każda bowiem wskazówka czy zasada jest tutaj poparta jakimś ciekawym przykładem. Bowiem codziennie ta emerytowana nauczycielka opowiada Kajtkowi i Gabrysi jedno opowiadanie, które uczy maluchy jednaj z bardzo ważnych zasad poprawnej polszczyzny. A czego konkretnie? Lamelia uczy dzieciaki czym rózni się liczba od ilości i kiedy należy używać, którego z tych słów, zwraca uwagę na to kiedy należy używać słowa "ubrać" a kiedy "włożyć", przypomina na przykład o tym, że a kolejce stoi się nie za czymś tylko po coś, albo że światło się włącza a nie włancza. Dowiemy się także co to jest cudzysłów, zdrobnienie itp. Naprawdę wiedzy w tej książce jest całe mnóstwo, a nasze dzieciaki po przeczytaniu tej lektury z pewnością będą się wyrażać znacznie poprawniej.
Podoba mi się sposób przekazywania tej wiedzy przez Lamelię. Myślę, że gdyby tak wyglądały lekcje w szkołach, nasze dzieciaki więcej by z nich wyniosły. Bo podczas czytanie tej książki nasze brzdące w ogóle nie zdają sobie sprawy z tego, że właśnie się uczą. Dla niech to po prostu fajna zabawa. Tym bardziej, ze książka w niczym nawet nie przypomina elementarza. Gdy tylko ją otworzymy zobaczymy, że wewnątrz wszystko wygląda jak w najbardziej zwariownaej lekturze dla dzieciaków. Mnóstwo bardzo kolorowych i wesołych ilustracji. A tekst płata nam nie raz figle kręcąc się wokół własnej osi, wyginając, przewracając i przeciskając pomiędzy obrazkami niczym mały robaczek. Alicja miała nie lada uciechy, gdy w pewnym momencie by móc czytać dalej musiała obrócić książkę do góry nogami itp.
Już wiele razy zachwalałam Wam serię z tą uroczą staruszką i tym razem wcale nie będzie inaczej. Lamelia to przesympatyczna kobietka, która jako dziecko uwielbiała lizaki ze szpinaków, próbowała jak smakuje śnieg padający prosto z nieba, a wieczorami czyściła język specjalna szczoteczką. I choć próbuje ona uchodzić za nieco surową i dość szorstko potrafi odezwać się do swoich uczniów tak naprawdę ma gołębie serce i duszę dziecka.
Gdy się gamy po te książki, to czy tego chcemy czy nie - musimy się czegoś nauczyć. Nie tylko dlatego, że poszczególne opowiadania sugerują nam co wolno, a czego nie, a tuz za nimi znajdziemy krótkie podsumowanie poznanej przed chwilka wiedzy. Już na samym początku, zanim w ogóle dotrzemy do wyżej wspomnianych opowiadań dowiemy się na przykład jak trenować język (naśladując ćwiczenia, które Lamelia wykonywała jako dziecko) lub chociażby poznamy znaczenie takich sformułowań jak "mieć coś na końcu języka", "mieć cięty język" lub chociażby "ciągnąć kogoś za język". I choć podczas czytania wydaje nam się, że to tylko zwykłe, bardzo zwariowane opowiadanie, mimo chodem w naszych głowach te wszystkie informacje zostają. Ot tak, bez najmniejszego wysiłku :)
Naprawdę bardzo się cieszę, że Lamelia ponownie zawitała w naszym domu. Uwielbiam jej pomysły, poczucie humoru oraz wiedzę, którą w tak nieskomplikowany sposób przekazuje mojemu dziecku. Fajne jest także to, że gdy już po przeczytaniu książeczki chcielibyśmy wrócić do jakiejś porady - nie musimy przeszukiwać całej lektury od początku. Na samym końcu bowiem znajdziemy Słownik poprawnej polszczyzny, w którym znajdziemy wszystkie podsumowania poszczególnych opowiadań. To znacznie ułatwia sprawę i skraca czas odnajdywania tego, co nas w danym momencie interesuje.
Lamelia jest super. Uwielbiam ja i pewnie nigdy mi nie przejdzie. Teraz z niecierpliwością czekam na kolejne części, które mam nadzieję- także Wam tu zaprezentuję. Książki z jej udziałem są rewelacyjne i nie przesadzę pisząc, że każde dziecko powinno mieć ją w swojej biblioteczce. A teraz mała niespodzianka dla małych fanów Lamelii. Wiecie, że ta urocza emerytowana nauczycielka bloguje? Nie! No to sami zobaczcie!
http://lameliaszczesliwa.blogspot.com/ Polecam!!!