Znany podróżnik napisał książkę o swoich pobytach w różnych bardziej i mniej egzotycznych miejscach. We wstępie pisze Michniewicz, że coraz mniej rozumie świat, do którego jedzie, że kiedyś po trzytygodniowym pobycie w Afryce myślał, że wszystko wie, a teraz to już nie bardzo się orientuje po kilku miesiącach tam. Niemniej wydaje się, że trochę rozumie. Mamy na przykład otwierający zbiór dobry reportaż z pogranicza pakistańsko-afgańskiego gdzie ludzie chcą normalnie żyć, a nie mogą, atakowani zbrojnie ze wszystkich stron. Całkiem to inna rzeczywistość od tej przedstawianej w telewizjach informacyjnych.
Ale zbiór to nierówny, Z jednej strony mamy tu wstrząsający (najlepszy w książce) reportaż o szkoleniu polskich sił specjalnych, opisujący piekielny tydzień, któremu poddawani są kandydaci na komandosów, doprowadza się człowieka do kresu możliwości. A potem służba w Afganistanie, piekło na ziemi. Mocna rzecz. Z drugiej strony dostajemy płaską dosyć relację o spadochroniarzach, którzy uprawiają skrajnie ryzykowne skoki w Słowenii, autor na siłę usiłuje się dowiedzieć, dlaczego ryzykują i czy się nie boją, nudne to nieco.
I jeszcze mamy słaby reportaż o trudnej sytuacji społecznej i kryminalnej w Johannesburgu w RPA. Dlaczego słaby? Bo to jednostronna relacja, autor wysłuchuje jednej strony (białych), nie daje głosu drugiej, sam wyciąga konkluzje i wnioski, nie zdając się na rozum czytelników, W tej części na plan pierwszy wysuwa się podróżnik, a nie reporter.
Zatem Michniewicz nie może się zdecydować czy pisze książkę podróżniczą, czy też reportaże. Raz tak raz siak, miszmasz. Na przykład jakoś mi nie pasuje do książki historia o hodowcy nosorożców z Zimbabwe, który po masakrze swoich podopiecznych ucieka do Indii. Przy okazji autor wyjawia swoje credo, pisząc: „Czy dziennikarz przestaje być człowiekiem? Czy patrzenie przez obiektyw zwalnia z moralnych obowiązków?” On chce inaczej, nie chce być świadkiem zdarzeń, ale ich uczestnikiem, chce ingerować. Niemniej jeśli ingeruje, to już nie jest reporterem, ale globtroterem, podróżnikiem.
Audiobooka znakomicie interpretuje Krzysztof Gosztyła, ale to żadna niespodzianka...
Oprócz audiobooka warto sięgnąć po książkę czy ebooka, bo zawiera piękne zdjęcia.