“Chwile wieczności” norweskiej pisarki Kjersti Anfinnsen to wyjątkowe wyznanie, szczególnego rodzaju spowiedź osiemdziesięcioletniej narratorki Brigitte. To pełne melancholii spojrzenie mocno starszej kobiety, która zdaje sobie sprawę z nieuchronności losu, faktu przemijania, odchodzenia w inne byty.
Póki co wspomina przeżyte lata, pisze o swojej karierze zawodowej kardiolożki, której nie było łatwo osiągnąć sukces w medycznym świecie zdominowanym przez mężczyzn (i tu nasuwają mi się “Lekcje chemii’...), o rodzinie, trudnych relacjach z oschłą matką, niezdarnym ojcem, siostrą, o odchodzeniu najbliższych osób. Pisze otwarcie - o braku dzieci, mężczyznach w jej życiu, a jest w tych wyznaniach bezkompromisowa. To swoiste, retrospektywne spojrzenie w przeszłość narratorki nie ogranicza się tylko do stwierdzenia faktów, wobec własnej przeszłości zaprezentowanej przez pamięć nie pozostaje ona obojętna. Brigitte bowiem staje się nie tylko jej widzem, świadkiem, ale też sędzią i krytykiem. Momentami z minionych lat jest zadowolona, momentami rozgoryczona czy rozżalona. Wyobraźnia podsuwa jej wtedy nowe możliwości działania, niestety już niemożliwe do zrealizowania.
Brigitte, ta dzielna i niezłomna kobieta, żyje przeszłością, skondensowaną w dawnych obrazach, pojęciach, wspomnieniach. Retrospekcjom, zwłaszcza tym z pierwszej części opowieści, towarzyszą niezwykle trafne spostrzeżenia świadczące o jej mądrości, doświadczeniu życiowym, roztropności, o choćby takie: “Okazuje się, że ludzkość ma coraz wyższy iloraz inteligencji. Trudno w to uwierzyć, bo przecież otacza nas tyle głupoty” albo ,,Gdybym miała dzieci, nauczyłabym je przegrywać. Pokazałabym im, że życie bywa ciężkie i niesprawiedliwe. Wpoiłabym im wcześnie, jakie to istotne, by nie kierować się emocjami przy podejmowaniu ważnych decyzji,i że wnioskiem wyciąganym z większości kryzysów życiowych bywa: to wcale nie takie ważne!"
Narratorka świadomie przeżywa swoją starość, wie, że jest to czas osłabienia sił, zatrzymania się w rozwoju, zdążania ku śmierci. Choć ta świadomość jest bolesna, Brigitte nadal mierzy się z życiem, jest otwarta na nowe doznania i miłość, która pojawia się w jej życiu. Piękna to miłość dwojga starszych ludzi stojących u schyłku życia, wzajemnie się wspierających i opiekujących się sobą. Wszak obniżenie sił fizycznych nie powoduje zaniku sił duchowych, a siła uczucia, czerpana z wcześniejszych doświadczeń życiowych jest ogromna. Bardzo wzruszyła mnie ta historia miłości Brigitte i Javiera.
Kolejne wpisy Brigitte są już bardziej mroczne, przepełnione lękiem, poczuciem swojej nieprzydatności, słabości. Powoli otoczenie staje się źródłem zagrożenia, opuszczają ją siły życiowe, staje się zależna od innych osób. Wie, że kres życia już blisko. “Wkrótce to wszystko się skończy i mam nadzieję, że ten koniec nadejdzie niczym cicha chwila, w której zgasnę, tak niezauważalnie, że będzie to można nazwać pieszczotą”.
“Chwile wieczności” to przepiękna książka, tkliwa i czuła, przepełniona literackim spokojem. Ujęła mnie swoją, niełatwą przecież, tematyką, nastroiła melancholijnie, rozrzewniła. To tego rodzaju opowieść, którą się intensywnie przeżywa, wobec której nie pozostaje się obojętnym i która na długo pozostaje w pamięci. Serdecznie polecam!