Bieguni recenzja

Jestem wielką fanką twórczości Olgi Tokarczuk, pierwszy raz styczność z twórczością tej autorki miałam kilkanaście lat temu na studiach i już wtedy profesor prowadzący zajęcia zaraził nas tą szczególną miłością do jej książek. 
To literatura zaliczana do grona dojrzałych i przemyślanych i bardzo ambitnych dzieł, jednak ja nie do końca rozumiem te fascynacje po przeczytaniu Biegunów. Z żadną książką Tokarczukowej nie miałam tyle problemów z odbiorem, co w przypadku tego dzieła. 
Ale zacznijmy od początku....

Książka składa się z opowiadań, a raczej są to bardziej przemyślenia autorki włożone żywcem w czyjeś historie. Trzeba do niej podejść z dużym dystansem i głową nie zajętą kompletnie niczym. A dlaczego? Ja przy tej książce zasypiam, muszę być w pełni skupiona, żeby całą sobą się w nią wgryźć. Licznie opisane wiwisekcje, narządy zakonserwowane w słojach i to wszystko co się wokół tego dzieje nie przemawia do mnie i nudzi okropnie.
Czytam opowiadanie po opowiadaniu i czynię to mechanicznie, gdyż treść nie zostawia we mnie żadnych emocji, żadnych refleksji, Być może nie jetem jeszcze na tyle dojrzała, żeby w pełni otworzyć się na jej przekaz. 

Motywem przewodnim Biegunów jest ruch, a bardziej podróż, gdyż wszystkie osoby gdzieś podróżują, cały czas są w ruchu, a to na lotniskach, w samolotach, w pociągach i na dworcach. Olga Tokarczuk zabiera czytelnika w wędrówkę przez różne epoki, stany umysłu. Niekiedy w niektórych felietonach wraca do historii, aby dać jej pozytywne zakończenie.  Nieustanny ruch bardzo mnie zmęczył.  Odkładałam tą książkę i wracałam do niej...Może był to celowy zabieg autorki, aby celowo delektować się i podchodzić do niej powoli. 
Czułam się uszczęśliwiona kiedy dobrnęłam do końca. Zdecydowanie inne odczucia towarzyszyły mi podczas czytania innych dzieł tej autorki i zastanawiam się w czym tkwi fenomen Biegunów? 
Utwór jest na pewno dość ciężki w odbiorze i nieco męczący. Być może wrócę do niego za kilka lat i podzielę się wtedy z Wami całkiem odmienną opinią, kto wie...
Zachęcam jednak do osobistej lektury, być może wasze odczucia będą całkowicie odmienne. :)