Niekiedy jest niesamowicie miło powrócić do dawnych lat i przypomnieć sobie, jak to było kiedyś, jacy my sami wtedy byliśmy i jak wyglądało nasze życie. Lecz najczęściej potrzebujemy jakiegoś wyzwalacza, by pojawiła się ta nostalgia dawnych czasów. Na pewno pomagają w tym sentymentalne rzeczy czy opowieści. Potrafią być wehikuł czasu i bez żadnych konsekwencji przenieść nas do najlepszych momentów naszego życia. Jesteście gotowi na taką podróż?
W ostatnim czasie na polski rynek trafiła książka o wyjątkowej i rzadko spotykanej tematyce – mowa tutaj o książce o komiksach. Brzmi nietypowo? Być może dla fanów komiksu niekoniecznie, ale dla mnie na pewno. Dotychczas miałam możliwość zapoznać się wyłącznie z fragmentami reportażu o fandomach. Wtedy uważałam to za fantastyczny pomysł, więc i teraz w kontekście komiksów podtrzymuję swoją opinię. Bo w końcu czemu nie? Świat komiksów jest tak samo barwny i zaskakujący jak świat literatury w rozumieniu pełnowymiarowych powieści. A jak się teraz okazało, świat polskich komiksów z czasów PRL-u też jest pełen różnorodnych i intrygujących niespodzianek.
Jednak zacznę od stylu pisarskiego książki. Gdy zaczynałam czytać, to obawiałam się, jak autorzy poradzą sobie z przekazem konkretnych informacji i zarazem stworzenia atmosfery pasji i zainteresowania. Moje obawy okazały się całkowicie bezpodstawne, gdyż pisarze wspaniale poradzili sobie z tym zadaniem. Osiągnęli ten optymalny poziom, gdzie lekki i przyjemny w odbiorze język pozwala czytelnikowi wciągnąć się w opowieści i chłonąć przy tym najważniejsze fakty. Czasami miałam wręcz wrażenie, że całą książkę czyta się jak powieść akcji. Choć momentami układ, gdzie jeden komiks jest po kolejnym, by był następny, mógł trochę nużyć. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o jakieś przerywniki z cyklu własnych anegdot, może wywiadów z ilustratorami, czy nawet fanami. To mogłoby nadać większej dynamiki całości.
Podczas czytania liczba informacji zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Jest ich naprawdę wiele, a czas, zaangażowanie i pasja autorów są w tym wyróżniające. Wcześniej w ogóle nie miałam wyobrażenia, ile pracy trzeba poświęcić, by stworzyć kompendium wiedzy o komiksach. Teraz moje wyobrażenia zapewne też są błędne, jednakże świadomość poświęconego czasu na poszukiwania różnych informacji była dla mnie motywująca odnośnie czytania.
Jako stosunkowo młody czytelnik na pewno oceniam całą książkę w innych kategoriach. To, co opisują pisarze, jest dla mnie pewnego rodzaju fikcją. Urodziłam się pod koniec lat 90. i tylko na podstawie opowieści mogę wyobrazić sobie czasy PRL-u. Dlatego zdaję sobie sprawę, że dojrzalsi czytelnicy mogą całość postrzegać w całkowicie odmienny sposób od mojego – prawdopodobnie bardziej sentymentalny. W końcu dla niektórych z Was to na pewno nie jest tylko historia o komiksach, ale Wasza własna historia z lat, gdy sami je kupowaliście i czytaliście. Tutaj też dostrzegam podkreśloną rolę prasy, bez której zapewne nie byłoby tych dzieł.
Przez cały czas była wyczuwalna atmosfera ciepła. Odnosiłam wrażenie, że autorzy poza merytorycznym zaangażowaniem angażują się również bardzo emocjonalnie. Dla nich to nie jest tylko ich książka, ale pasja, pewien istotny aspekt życia. Dzięki temu ciepłu sama miałam ochotę wgłębić się coraz bardziej w ten świat. Tym bardziej że w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że powoli w spójny sposób zaczynam widzieć linię chronologiczną komiksów, łączyć ilustratorów, autorów scenariuszy i rozumieć wydźwięk w danych czasach. Było to niezwykłe doznanie – sprawiało, że sama zapragnęłam stać się takim kolekcjonerem komiksów.
"Od Nerwosolka do Yansa" to bez wątpienia dla fanów komiksu wyjątkowo wartościowa i nostalgiczna podróż w czasie, pozwalająca przypomnieć sobie lata młodości i atmosferę im towarzyszącą. Dla trochę młodszych czytelników to możliwość poznania trochę innego spojrzenia na literaturę niż obecnie i impuls, by docenić również słowa połączone z obrazem.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl